Mówi się, że Marcin Mortka to gawędziarz, marzyciel i pracoholik, którego odwiecznym marzeniem jest napisanie bajki idealnej. Czy człowiek, nawet tak zasłużony na poletku rodzimej fantastyki, jest w stanie spełnić swoje fantazje i musnąć perfekcji? Nasza etatowa recenzentka książkowa, Audrey, postanowiła to sprawdzić, sięgając po przygody przyjaznego wikinga Tappiego.
Czy Mortka okazał się stworzony do pisania prozy dziecięcej, czy też może eksperyment na tym polu nieszczególnie się udał? Przekonajcie się sami.
- Przygody Tappiego z Szepczącego Lasu
- Podróże Tappiego po Szumiących Morzach
- Wędrówki Tappiego po Mruczących Górach
"Myślę, że Tappiego i jego przyjaciół z Szepczącego Lasu można z powodzeniem dopisać do listy lektur godnych polecenia każdemu dziecku tuż obok nieśmiertelnych zwierząt ze Stumilowego Lasu. Nie mogę się doczekać kolejnej wyprawy u boku przyjaznego wikinga i mam wrażenie, że ponownie będę zadowolona, że się na tę czytelniczą wyprawę skusiłam, choć nie jestem już dzieckiem."
"W drugiej części przygód Tappiego znalazłam wszystko to, co urzekło mnie podczas lektury pierwszego tomu. To samo bijące z opowieści ciepło, masa pozytywnej energii i serce autora, bo to, że włożył je w tworzenie historii, nie ulega wątpliwości. Z każdą kolejną stroną miałam coraz większą ochotę spotkać wikinga na żywo, a najlepiej pomieszkać trochę w jego chatce razem z Chichotkiem. I chociaż nie jestem w wieku potencjalnego odbiorcy tych książeczek, to nie sposób nie uśmiechać się na myśl o bohaterach."
"Dostajemy wesołą, sympatyczną opowieść o szalenie pozytywnych bohaterach, gdzie nawet ci zachowujący się nieodpowiednio nie są naprawdę źli. Postać babci Tappiego, głosząca, że jest taki biedny, malutki i chudziutki, potrafi rozbawić do łez, a jednocześnie przywołuje sentymentalne skojarzenia, gdyż moja babcia też była gotowa karmić mnie co godzinę. Dziecko ponownie otrzyma parę wplecionych porad dotyczących grzecznego zachowania, mówienia "przepraszam" czy "dziękuję". Przebijający od czasu do czasu z opowieści dydaktyzm może przeszkadzać, choć dla mnie stanowił raczej ciekawy sposób kontaktu z małym czytelnikiem i podtrzymywania jego uwagi.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz