Cykl o Diunie albo się kocha, albo nienawidzi. Podobno. Osobiście stoję na w miarę neutralnym gruncie, ale to nie o mnie mowa, tym bardziej, że już dawno stwierdziłam, że kolejnych tomów nie tknę nawet kijem. Ale, ale, ktoś inny je tknął. I to nie wspomnianym kijem. Najwyraźniej zrobił sobie przerwę od cięcia wrogów na cienkie plasterki i zanurzył się w piaszczysty (a może już nie...?) świat wykreowany przez Herberta, zgłębiając tajniki Mentatów.
Literacka szarża duetu Herbert – J. Anderson nie ustaje. Po godnej ojca konkluzji oryginalnego cyklu "Kronik Diuny", uzupełnionego o naprawdę dobrą trylogię o dżihadzie butleriańskim i genezie głęboko zakorzenionej w bohaterach książki niechęci do myślących maszyn, obaj panowie poszli za ciosem, zabierając się za kolejny cykl, tym razem przybliżający kulisy powstania wielkich zgromadzeń tego uniwersum.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz