Dreszcz potrzebuje muzyki, by ogarnąć wszystko, co dzieje się wokół niego. Potrzebuje naprawdę ostrego grania.
Oprócz codziennej walki z kacem i urwanym filmem musi ścierać się z najbardziej przerażającymi tworami śląskiego półświatka: węglowymi zombie, mikołowską mafią, a nawet... z rzeźnikiem z Sosnowca. W niebanalnym zadaniu pomagają mu: kumpel emeryt, młodociany kamerdyner, i paru herosów. W tym... super-żule z katowickiego dworca i jedyny prawdziwy Polak. W dodatku czarny.
Niesamowicie podoba mi się różnorodność dzisiejszej fantastyki. Od brutalnego i krwawego fantasy, po powieści sławiące heroiczne czyny młodych bohaterów. Od science fiction, której najchętniej by się nie czytało, ale jak się przeczyta, to jest się zadowolonym, po trochę lżejszą space operę z rozbudowanym światem. Mógłbym tak wymieniać i wymieniać – przecież są jeszcze moje ulubione fantastyczne kryminały oraz wiele, wiele więcej. Każdy znajdzie coś dla siebie. W tym wszystkim jednak wyróżnia się jeden człowiek, jeden pisarz, którego poczynania twórcze śledzę ze szczególnym zainteresowaniem. Jakub Ćwiek.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz