
Hollywoodzki sezon na sequele typu "pieprzyć kanon i wszystko, co nie wyszło z mojej ręki", uważam za oficjalnie rozpoczęty. Skoro J.J. Abramsowi czy Bryanowi Singerowi taki cwany chwyt uszedł na sucho, to dlaczego Neil Blomkamp ma być gorszy? Pozostaje tylko liczyć, że reżyser nowego "Obcego" pójdzie gustowną ścieżką wytyczoną przez restart serii "X-Men", a nie na bezpardonowe palenie za sobą mostów, jak to ma miejsce w filmowych "Star Trekach".
Czy nam się to podoba, czy też wprawia nas w czystą apopleksję, nowy epizod przygód Ellen Ripley kompletnie nie będzie brał pod uwagę wydarzeń z "Obcego 3" oraz "Obcy: Przebudzenie".











