Nie, nie mylą was oczy. Tytuł został dobrze zapisany. Tak się bowiem składa, że bycie kotem ma swoje profity. Ot, wystarczy – wzorem słynnego Kota w Butach, mówiącego głosem Banderasa – użyć odpowiedniego spojrzenia, zrobić stosowną minę i gotowe! Dzięki temu dostałam "Dziecię ognia" sporo wcześniej, a warto wspomnieć, że ma premierę dopiero 4 kwietnia. Co za tym idzie – oddaję w Wasze ręce świeżutką, cieplutką recenzję tej pozycji, byście mogli zdecydować, czy należy chwycić za namiot i koczować całą noc pod najbliższą księgarnią. Miłej lektury!
Patrząc na wciąż powiększający się stosik książek (przeczytanych, oczywiście!), zaczynam się zastanawiać, czy dane będzie mi dostać w swe pazury coś względnie świeżego. Nowego. Bez wszechobecnych, obrokatowionych wampirów i laseczek, które poza nimi świata nie widzą. Tak, moi drodzy – ostatnimi czasy gdzie nie spojrzę, tam widzę właśnie taki schemat. W dowolnej konfiguracji. Jeśli nie wilkołak, chędożący wszystko, co się rusza, to krwiopijca lub inszy demon, okraszony seksem rodem z "50 twarzy Greya" tudzież innego (nie)taniego romansidła. Opcjonalnie mogę zwalić to na dziwnego pecha, który wpycha mi w ręce właśnie takie lektury, skazując me otoczenie na odpadnięcie uszu na skutek kociego narzekania. Niemniej, tym razem mogę z radością powiedzieć, że rzeczonego marudzenia nie będzie. Na pohybel tym wszystkim ustrojstwom!
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz