Już za tydzień premiera "Outpost" najnowszej powieści Dmitrija Głuchowskiego

3 minuty czytania

outpost

Dmitry Glukhovsky znany jest najbardziej jako twórca legendarnego „Metra 2033”, powieści, która rozwinęła się w trylogię (jej kolejne tomy to „Metro 2034” i „Metro 2035”) i dała początek otwartym projektom pisarskim („Uniwersum Metro 2033” i „Uniwersum Metro 2035”). Można by zatem rzec, że domeną Glukhovsky'ego jest postapokalipsa i że to w takich klimatach pisarz czuje się najlepiej. Nic bardziej mylnego: Glukhovsky ma za sobą bardzo udany wypad na teren fantastycznej satyry politycznej („Witajcie w Rosji”), przejmującą i napisaną z olbrzymim rozmachem dystopijną powieść fantastycznonaukową („Futu.re”) oraz powieść realistyczną na styku kryminału, thrillera i dramatu obyczajowego, na podstawie której powstał poruszający film fabularny („Tekst”). Glukhovsky jest też autorem scenariuszy filmowych – jego najnowsze dokonania w tej domenie to scenariusz do filmu krótkometrażowego „Siarka” (wyróżnienie w Konkursie Filmów Krótkometrażowych Warszawskiego Festiwalu Filmowego w 2020 roku) oraz do serialu telewizyjnego „Bagno”.

Glukhovsky nie odcina się jednak od tematyki postapokaliptycznej, która przyniosła mu sławę i stała się trampoliną do innych twórczych światów. Powraca do niej powieścią „Outpost” – żywym dowodem na to, że wciąż jest mistrzem tego gatunku.

„Outpost” to jednak zupełnie inna postapokalipsa niż ta znana z cyklu „Metro 2033”. Choć akcja powieści rozgrywa się w Rosji, pisarz już nie zamyka nas w ciasnych, klaustrofobicznych i mrocznych tunelach moskiewskiego metra – w „Outpoście” trafiamy do otwartego świata, w którym teoretycznie można się swobodnie przemieszczać. Nie oznacza to jednak, że ów świat nie jest niczym ograniczony – kluczem jest tu słowo „teoretycznie”.

Otóż po wojnie domowej w Rosji mocarstwo to w zasadzie przestało istnieć, skolapsowało do stolicy i pierścienia miast satelitów. Jednym z nich jest Jarosław, odległy od Moskwy o jakieś 250 kilometrów. Przez tę niegdyś całkiem sporą i tętniącą życiem miejscowość przepływa rzeka Wołga, teraz już tylko toksyczny ściek żrących substancji, nad którym unosi się nieprzenikniona zielona mgła. Wyznacza ona jednocześnie wschodnią granicę zniszczonej konfliktem Rosji. To tu, na rubieżach Moskowii (tak się zwie usiłująca podnieść się z kolan postapokaliptyczna Rosja), w posterunku zorganizowanym w starej fabryce opon, gdzie skupiły się niedobitki ze zniszczonego Jarosławia, rządzi podpułkownik Pałkan – przybrany ojciec Jegora, głównego bohatera powieści. Jegor jest zakochany po uszy w Michelle. Zrobi dla niej wszystko – i robi wszystko, niejednokrotnie ryzykując swoim życiem. Niestety serce Michelle, która pragnie jak najszybciej wyrwać się do Moskwy, zwraca się ku innemu – setnikowi wojsk kozackich, atamanowi Krigowowi, który pojawia się w Jarosławiu ze swoim oddziałem po to, by przedrzeć się przez Wołgę i przyłączyć do Moskowii nowe ziemie. Sytuacja staje się tym bardziej skomplikowana, że oto z tamtej, zupełnie niedostępnej, zupełnie niezbadanej strony mostu na Wołdze, przybywa najmniej spodziewana postać – charyzmatyczny głuchy duchowny, który nie tylko wyraźnie wie o czymś, czym nie chce się podzielić z mieszkańcami placówki w Jarosławiu, ale też sieje wśród nich chaos, odbierając resztki nadziei na odkupienie – czy to jeszcze na ziemi, czy nawet już w niebie.

„Outpost” Glukhovsky'ego to wielowymiarowa postapokalipsa. Z jednej strony czytelnik otrzymuje pełnokrwisty thriller, w którym nie brakuje zwrotów akcji, napięć i wyrazistych postaci. Z drugiej – jak to u Glukhovsky'ego – mamy sporo realizmu magicznego, rzeczy niewyjaśnionych, wręcz niemożliwych. Kolejną warstwę stanowi – znów jak to zwykle u tego autora – subtelna, ale bardzo trafna i błyskotliwa krytyka nigdy nieumierających zapędów imperialnych Rosji, które regenerują się wcześniej niż zniszczona infrastruktura mocarstwa, które za nic mają jednostkę, a nawet całe społeczności. W końcu mamy krytykę religii – osoba jurodiwego, obłąkanego (czy aby na pewno?), głuchego duchownego to jej wyjątkowo płodna osnowa.

„Outpost” zadowoli zarówno tych czytelników, którzy kochają Glukhovsky'ego za jego niezwykle plastyczne, sugestywne, mroczne i intensywne podejście do postapokalipsy, jak i tych, którzy cenią go za głębię emocji, błyskotliwość spostrzeżeń i trafność krytyki systemów politycznych, religijnych i społecznych. Słowem: „Outpost” to kolejna książka Glukhovsky'ego, którą trzeba przeczytać!

Źródło: www.empik.com

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...