W życiu chodzi podobno o to, by dostrzegać jedynie pozytywne aspekty. Tę definicję szczęścia doskonale podsumowuje opowieść o pewnym człowieku, który po stracie obu nóg cieszył się, że nigdy nie będą go bolały stopy. Jednak przy okazji tej recenzji skupimy się raczej na Jimie Raynorze i Tychusie Findlayu, czyli dwóch dawnych Niebiańskich Diabłach, którzy zdezerterowali i odnaleźli się w „wyzwalaniu” kredytów, które następnie szybko przepuszczają w podrzędnym barze ze striptizem. Czy to oznacza, że kolejna z powieści Christie Golden w świecie „Starcrafta” jest jedynie nudnym zapisem przygód dwóch pragnących wrażeń mięśniaków?
Diabelski dług – recenzja książki
Wojciech "Courun Yauntyrr" Kominek1 minuta czytania
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz