Kultowe już „Metro 2033” Dmitrija Głuchowskiego zapoczątkowało cykl powieści osadzonych w świecie, gdzie ludzkość zdziesiątkowana przez wojnę atomową walczy o przetrwanie, korzystając z pozostałości po dawnej cywilizacji. Ostatnim ratunkiem dla tych, co przeżyli nuklearną katastrofę, okazuje się największy schron przeciwatomowy świata, którym jest tytułowe metro. Z biegiem czasu uniwersum rozrosło się na cały świat, dzięki czemu poznajemy inne miejsca, gdzie udało się przetrwać kolejnym skupiskom ludzi. Nasi rodacy również dołożyli swoją cegiełkę do projektu Dmitrija Głuchowskiego: Paweł Majka napisał „Dzielnicę obiecaną”, a Robert J. Szmidt „Otchłań”. Najwięcej jest jednak książek zagranicznych autorów, o czym świadczy bogaty księgozbiór na oficjalnej rosyjskiej stronie.
Jako że w projekt angażują się nie tylko profesjonalni pisarze, nie wszystkie książki mają równy poziom. Powieść, którą dzisiaj się zajmę, jest świetnie oceniana w Rosji, ale u nas już tak pochlebnych opinii nie otrzymuje. Dlaczego? Wydaje mi się, że znalazłem kilka elementów, które wpłynęły na ogólną ocenę.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz