Emocje po przeczytaniu "Wybrańca" zdążyły już dawno ostygnąć, a książka "Malfetto. Mroczne piętno" sromotnie mnie zawiodła, co poskutkowało ponownym zwątpieniem w talent literacki Marie Lu. Przeważnie jednak staram się kończyć rozpoczęte cykle, dlatego sięgnąłem po ostatni tom trylogii "Legenda" – "Patriotę". Nie miałem zbyt wygórowanych oczekiwań i nawet nie brałem pod uwagę wysokich ocen i zachwalających opinii, bo te posiada ostatnio większość fantastycznych romansów, szczególnie rozgrywających się w świecie dystopii. Może dlatego ostatecznie nie jestem rozczarowany, tylko zwyczajnie poirytowany poziomem książki.
Sprawdziły się wszystkie moje obawy.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz