Debren z Dumayki był mi obcy. Kiedy okazało się, że „Gadzie gody” Baniewicza to absolutny początek przygód wspomnianego herosa, postanowiłem dać mu szansę. Pamiętam z prasy reklamy oryginalnej trylogii, która miała stanowić receptę na absencję Wiedźmina. Ile w Debrenie z Geralta i jak prezentuje się ta naprawdę gruba książka? Na to pytanie spróbuje odpowiedzieć moja dużo skromniejsza objętościowo recenzja.
Początek przedstawia się obiecująco, bowiem do miasta Trickley dociera nasz główny bohater, będący jeszcze żakiem w magicznym cyklu edukacji. Okolicę terroryzuje stary smok, który ubzdurał sobie, że potrzebuje dziewicy i grozi spaleniem grodu w sytuacji, gdyby takowa nie wylądowała przed jego pieczarą. Królowie otoczyli te szlachetne gady ochroną, budując im nawet specjalne rezerwaty, jednak tutejszy osobnik zdaje się nie żartować, pozostawiając zgliszcza na dowód.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz