Parafrazując przemyślenia Andrzeja Sapkowskiego – jak to jest, gdy duet autorski postanawia napisać książkę? Jeden startuje od pierwszej strony, drugi od ostatniej i spotykają się w połowie? Kiedy pierwszy ma przerwę śniadaniową, zastępuje go kompan i tak w kółko? Można żartować sobie z owego procederu, niemniej gdyby się zastanowić, to na palcach jednej dłoni można policzyć udane i zgrane duety literackie. Czy Robert Cichowlas i Łukasz Radecki dołączą do tego zaszczytnego grona?
Powieść rozpoczyna się naprawdę obiecująco – od pierwszych stron widać, że panowie mają wyrobiony styl, bardzo przyjemny dla odbiorcy. Książka napisana jest poprawnym, wolnym od powtórzeń i chropowatości językiem, a pomiędzy dialogami oraz opisami zachowano odpowiednie proporcje. Estetyczne zapotrzebowania zostają zaspokojone już na samym początku, co nastawiło mnie na kawał porządnej powieści. Może nawet z fajerwerkami?
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz