Inne

[Zwiastun] „Blizzard DOTA” – quo vadis, Blizzard?

Dodał: , · Komentarzy: 3

Naprawdę? Znaczy... panowie, na serio planujecie coś takiego? Nie lepiej zostawić ten gatunek wiernym pasjonatom, którzy odwalają kawał znakomitej roboty i generalnie sami wpadli na koncept MOBA, a skupić się na innych projektach? Nie da rady? Aha… w grę wchodzą brudne wojny korporacyjne? Rozumiem, tak tylko pytałem.

blizzard dota

Najwidoczniej Blizzardowi nie podoba się, że inne studia zarabiają niezłe pieniądze na pomyśle, który wykiełkował w umysłach pasjonatów „Warcrafta III” i pragną zdominować ten segment branży elektronicznej rozrywki. Przyznam szczerze, że nie mam zielonego pojęcia, jak ocenić ten dziwny pomysł, gdyż nawet sami chłopcy z Irvine zdają się podchodzić do niego strasznie niepoważnie i z pewnym przymrużeniem oka. Przez pierwszą chwilę myślałem, że podle sobie dowcipkują z konkurencji – czasem sam się boję otworzyć lodówkę, bo mi ze słoika z ogórkami kiszonymi, co rusz wyskakują kolejni samozwańcy, buńczucznie nazywający się „duchowymi spadkobiercami DOTA”. Taką mamy dziwną rzeczywistość.

Choć muszę przyznać, że strasznie mnie ciekawi, jaki ferment w tym gatunku wywoła Blizzard, i jak sobie poradzi z potentatami pokroju Riot Games („League of Legends”, który obecnie dzieli oraz rządzi) czy Valve (gdzie ojcowie MOBA pracują w pocie czoła nad zbliżającą się wielkim krokami „DOTA 2”). Oj... będzie gorąco. Czy po raz pierwszy Michael Morhaime nie dostanie tego, czego pragnie i będzie musiał obejść się smakiem?

Starcraft II: Heart of the Swarm

Tak, doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że „Heart of the Swarm” to krystalicznie czysta strategia i informowanie o zwiastunie akurat tego dzieła Blizzard Entertainment, może wprawić w konfuzję niemałą część czytelników, którzy poszukują soczystych informacji o komputerowych grach fabularnych. Macie całkowitą rację, lecz redakcja naszego zacnego serwisu zawsze czuła mocną miętę do tej kosmicznej serii i doszliśmy do słusznego wniosku, że akurat ten malutki kroczek w bok nie zaszkodzi. Poza tym, w moim skromnym mniemaniu, zajawki „Starcrafta II” prezentują się o klasę lepiej od materiałów związanych z „World of Warcraft” czy „Diablo III” i warto poświęcić im choć chwilkę, co też skwapliwie czynię.

Oj… dobra, nie osądzajcie mnie – każdy ma w końcu swoje odchyły, tym bardziej stary zrzędliwy informator, który dochrapał się niesłusznej łatki „hatera” (mam nadzieję, że urzekła Was moja historia i ktoś mnie mocno przytuli).

heart of the swarm

Dobra, koniec pitolenia i bierzmy się do rzeczy. Niespotykana dramaturgia oraz perfekcyjne tempo akcji ukazują, że „Heart of the Swarm” nie zamierza być cichy i subtelny, ale ma intencję uderzyć z dwa razy mocniejszym przytupem. Mistrzowski dramatyzm i wyczucie czasu, dynamiczny podkład muzyczny, pełna adrenaliny akcja, mroczna intryga kipiąca wręcz od emocji oraz pietyzm widoczny na każdym kroku. Jasne, brakuje mu trochę do maestrii, jaką zaprezentował zwiastun „Ghosts of the Past”, lecz pomimo tego, ogląda się go z zapartym tchem, siedząc na krawędzi obrotowego krzesła przez ponad dwie minuty.

Warto rzucić okiem, nawet jeżeli do strategii macie analogiczny stosunek jak Kaczyński na myśl o podaniu ręki Tuskowi.

The Elder Scrolls V: Skyrim

Czas na coś z zupełnie innej beczki, aby nie było później plotek, że tak strasznie kochamy chłopców z Blizzard Entertainment i piszemy tylko o nich.

The Elder Scrolls V: SkyrimThe Elder Scrolls V: SkyrimThe Elder Scrolls V: Skyrim

Zatem teraz „małe co nieco” dla czytelników, którzy nie ekscytują się kolejną reinkarnacją Pana Grozy i na myśl o słodziutkiej Pandarii dostają irytującej, swędzącej wysypki. Bethesda postanowiła przebić się przez specyficzną blokadę informacyjną, jaką zgotował nam BlizzCon i przyszykowała dla graczy zupełnie świeżutkie fragmenty prosto z ich najnowszego dziecka – „Skyrim”. Generalnie nie powinno to nikogo dziwić, gdyż Nordowie to żelazny lud, któremu nie straszne są arktyczne niże, Zamiecie i tego typu zjawiska pogodowe.

The Elder Scrolls V: SkyrimThe Elder Scrolls V: SkyrimThe Elder Scrolls V: Skyrim

Nowy materiał ponownie skupia się na akcji i walce, więc nie mogło zabraknąć masowej eksterminacji smoków przy pomocy łuku, przemieniania lokalnego tałatajstwa w bloki lodu (demonstracja nowego „smoczego okrzyku”) czy efektownego ukatrupiania panteonu mitologicznych stworów (w dzisiejszym odcinku – Trolle oraz Spriggany). Szczęśliwe, obok kolejnych krwawych igrzysk na cześć bogów chaosu, znalazło się również miejsce dla bardziej sielankowych fragmentów. Mamy polowanie na zająca, starożytne ściany zawierające bezcenną wiedzę o języku smoków, demonstrację różnorodnego środowiska prowincji Skyrim oraz creme de la creme, prawdziwy cud, czyli wskrzeszenie drobiu. Łał…

The Elder Scrolls V: SkyrimThe Elder Scrolls V: SkyrimThe Elder Scrolls V: Skyrim

Konkludując, można to obejrzeć bez odruchu wymiotnego spowodowanego przeżuwaniem przeterminowanego kotleta mielonego. Nie zwracajcie tylko uwagi na komentarze redaktorów Gamespotu, którzy z uśmiechem na ustach kolejny raz totalnie się kompromitują, wykazując się rażącą niekompetencją i zerowym wyczuciem dobrego smaku.

Diablo III

Edycje kolekcjonerskie już dawno temu przestały być obiektem westchnień wszystkich graczy. Coraz częściej, zamiast ślinić się przed monitorem i błyskawicznie składać zamówienie na egzemplarz takiego unikalnego cudeńka, znamiennie prychamy, a na naszych ustach gości uśmieszek politowania. Czyżby twórcy przestali szanować swoich najwierniejszych konsumentów, bo w końcu to do nich skierowane są takie oferty?

Z jednej strony zalewają nas „ekskluzywnymi DLC”, które zostały skrzętnie wykastrowane w procesie produkcyjnym, tym samym prezentując najwyższy poziom cwaniactwa. Zapłacić dodatkowe pieniądze za garść pikseli, które powinny znajdować się w podstawowej wersji gry, równocześnie dzieląc graczy na równych i równiejszych? Strasznie nie fairskie i godne pogardy. Gdzie się podziała idea zbieractwa?

diablo 3, edycja kolekcjonerska

Po drugiej stronie barykady są developerzy, którzy upychają do pudełek chińską tandetę, grającą rolę magnesu na kurz. Generalnie nie byłoby w tym nic złego, bo między innymi o to w tej całej manii kolekcjonerskiej chodzi, lecz trudno nie kręcić nosem, gdy ktoś nam każe płacić za ten plastik jak za złoto. 200-250 zł jestem w stanie zrozumieć, ale 500-600 zł (Ubisoft jest niekwestionowanym rekordzistą ze swoim „tysiączkiem” za figurkę Archanioła Michała), to gruba przesada, niezdrowy ekscentryzm i najniższa forma żerowania na graczach.

Jak będzie z Blizzardem, czyli z firmą, która raczej nie zawodzi swoich fanów? Którą stronę zdecyduje się poprzeć? Może nie pójdzie po utartej ścieżce i edycja kolekcjonerska „Diablo III” spełni wszystkie oczekiwania niecierpliwych pasjonatów? Przekonajmy się.

World of Warcraft: Mists of Pandaria

„World of Warcraft” nie młodnieje i chyba każdy szczerze przyzna, że dni największej świetności ma już za sobą. Co chwila można spotkać się z opiniami, że stary mistrz nie ma już takiej siły w rękach jak kiedyś i coraz trudniej wytrzymać mu pełne dwanaście rund z młodymi pretendentami, którzy chcą zakończyć hegemonię żywej legendy gatunku MMO oraz pławić się w blasku sławy. Krnąbrnej konkurencji nie brakuje, bo stawka jest wciąż wyjątkowo wysoka i soczysta, a każdy, kto zapisałby się w pamięci graczy jako pogromca dotychczasowego czempiona, zyskałby coś znacznie większego niż ogromne bogactwo.

mists of pandaria, world of warcraft

Weteran ringu nie zamierza jednak rezygnować ze swojego wypolerowanego pasa i wciąż ma w zanadrzu kilka sztuczek, które potrafią zaskoczyć młode wilki marzące o jego znokautowaniu. Rzekłbym, że są to wyjątkowo kontrowersyjne chwyty, które wprawiają w konfuzję nawet najwierniejszych fanów świata Azeroth. Dodatek „Mists of Pandaria” już dziś wywołuje żywe emocje i ożywcze dyskusje – od dawna nie widziałem takiej fali krytyki skierowanej w stronę Blizzarda i zarzutów o gwałcenie własnej marki. Ile w tym prawdy? Oceńcie sami.

Diablo III

Człowieka nie ma raptem dwa dni, a tutaj tyle materiału do opublikowania.

Wszystko przez chłopców z „Zamieci” i ich cykliczną imprezę – BlizzCon, gdzie twórcy serwują bezustannie sycące informacje, jakbyśmy mieli do czynienia z ziemniakami, a nie z kawiorem. Tak czy siak, walkę o serca graczy czas zacząć. Na pierwszy ogień idzie Pan Ciemności i jego nowy pachołek Azmodan – Pan Grzechu, który po dekadzie spokoju pragnie przypomnieć dobremu Sanktuarium, jak smakuje agonia, chaos i totalne zniszczenie.

diablo 3, diablo iii

Niestety, najnowszy zwiastun nie robi tak ogromnego wrażenia, jak stare materiały przygotowywane przez Blizzard. Nie zrozumcie mnie źle – wspominany filmik prezentuje się znakomicie, a nad kunsztem i pietyzmem twórców tego dzieła można jedynie mlaskać z zachwytu, ale… Cóż, moim skromnym zdaniem brakuje tego zwyczajowego kopa, który powoduje, że musimy szukać naszej szczęki po całym pokoju, a nasze zmysły przeżywają prawdziwy szok od skondensowanej dawki maestrii wylewającej się z ekranu monitora.

Władca Pierścieni: Wojna na Północy

Wojna na Północy – trailer z Andriel

Dodał: , · Komentarzy: 0

Trzeci trailer z Wojny na Północy przybliży nam profil jednej z trzech postaci grywalnych – Andriel.

Elfka reprezentuje magów, a więc jest swego rodzaju szklanym działem – zadającym duże obrażenia a przy tym dość delikatnym. Na filmiku jednak owej delikatności zdecydowanie nie zobaczymy. Andriel nie tylko może atakować swoją magiczną laską, ale także rzucać czary obszarowe. Chociażby pokazane Sanktuarium, które odpowiednio rozwinięte leczy sojuszników w zasięgu swojego działania. Wystarczy zwabić do tej bańki wrogów i atakować bez strachu, że po kilku ciosach będziemy musieli uciekać.

Premiera gry na PC, PlayStation 3 i Xboxa 360 w listopadzie.

Filmy fantastyczne

Decyzja o zawieszeniu produkcji Syfy zapowiadanego na sezon 2011/12 BSG: Blood and Chrome wprawiła w smutek wszystkich fanów Kolonii i walki z Cylonami, ale teraz pojawia się dobra informacja.

battlestar galactica

Wygląda na to, że dojdzie do realizacji filmu sygnowanego logiem BSG, zaś jego twórcą ma być Bryan Singer. To właśnie on od pewnego już czasu zapowiadał, że planuje podobne przedsięwzięcie. Do tej pory Singer skupiał się na produkcji Excalibur, jednak ta ostatecznie nie została zrealizowana, dzięki czemu mają ruszyć prace nad jego nowym projektem.

Amerykańskie media donoszą, że Universal Pictures podpisało umowę z Johnem Orloffem, który zajmie się scenariuszem filmu. Ma być on oparty na głównym wzorcu, czyli serialu z lat 70. Glena Larsona.

Fani BSG już teraz mogą zacząć skakać z radości.

Star Wars

Na terenie kraju można już nabyć 18 numer Star Wars – Kultowe Statki i Pojazdy wraz z modelem Delta-7 Aethersprite.

star wars kultowe statki i pojazy, delta-7 aethersprite

Kolejny numer serii wydawnictwa DeAgostini to nie tylko model, ale także dołączony do niego magazyn. W środku rzecz jasna obszerne informacje o myśliwcu Delta-7 Aethersprite, w tym momenty, w których został wykorzystany na potrzeby gwiezdnej sagi.

W magazynie także artykuł m.in o Obi-Wanie Kenobi, starciu wspomnianego Jedi z Jango, przewodnik po mieście Tipoca oraz tekst o charakteryzacji.

Za Star Wars – Kultowe Statki i Pojazdy zapłacimy 34,90 PLN (lub też 29, 90 PLN, jeśli posiadamy prenumeratę). W kolejnym numerze, który do kiosków trafi 7 listopada, będzie do nabycia magazyn z modelem Skutera Imperium.

Dungeons&Dragons

Satyr w Heroes of the Feywild

Dodał: , · Komentarzy: 3
satyr, heroes of the feywild

Dzisiejsza zapowiedź podręcznika Heroes of the Feywild zdradza nam nazwy trzech nowych ras oraz szerzej skupia się na jednej z nich – satyrach.

W swojej zapowiedzi treści podręcznika Bart Carroll przypomina, że rasy zamieszkujące Feywild żyły na długo wcześniej niż pojawiły się w śmiertelnym świecie. Pixie, satyrzy czy hamadryady to przykład mieszkańców wspomnianej krainy, których dzięki Heroes of the Feywild będzie można wykorzystać na potrzeby swojej kampanii.

Satyrzy, którym poświęcono dzisiejszą zapowiedź, w folklorze i ludowych podaniach cieszą się sławą oszustów, szarlatanów i hedonistów. Oczywiście, jest w tym trochę racji, ale ta kiepska reputacja wynika z braku zrozumienia i początkowych spotkań z satyrami. Istoty te, posiadające duszę odkrywców, wyruszyły badać młody jeszcze świat i jego mieszkańców. Te spotkania często były zaskakujące, pełne przemocy, przez co szybko zaczęto się ich obawiać. Dla satyrów każdy zagrożenie jest dziwne i nieznane. Stąd też pojawiali się w wioskach i używali swojej magicznej melodii, by wabić nią niewiasty i dzieci.

Ten konflikt stracił na znaczeniu, gdy satyrzy powrócili do swojego bezpiecznego schronienia w Feywild. Tam nie musieli się obawiać prześladowań rasowych, jednak ta idylla szybko się skończy. Upadające imperia i powstały w świecie śmiertelników chaos raz jeszcze wzywa satyrów, by na nowo odkrywali przeobrażony konfliktami świat.

Pełny tekst zapowiedzi znajdziecie w tym miejscu. Na premierę Heroes of the Feywild przyjdzie nam poczekać do 15 listopada.

Wczytywanie...