Do sięgnięcia po "Dżunglę" nie trzeba było mnie długo zachęcać. Moją ciekawość rozbudziła informacja, jakoby fanom Philipa K. Dicka, jednego z moich ulubionych pisarzy, książka miała zdecydowanie przypaść do gustu. Przeczytawszy skrócony opis powieści z tylnej okładki, stwierdziłem, iż z chęcią dam jej szansę. Dodatkowo pozytywnie podszedłem do faktu, że jest to debiut pana Dariusza Sypenia – dawno nie miałem okazji zapoznać się z kimś nowym na polskiej scenie fantastycznej, a wiele recenzji redakcyjnych kolegów wskazywało, iż powstaje coraz więcej ciekawych dzieł tej dziedziny na naszym rynku.
Terry Pratchett to jedno z najbardziej rozpoznawanych nazwisk środowiska fantasy. Chociaż moja znajomość Świata Dysku jest raczej pobieżna, sukcesywnie poprawiam ten pożałowania godny stan rzeczy. Zmotywowała mnie przede wszystkim kolekcja dzieł, wydawanych co dwa tygodnie przez Edipresse, w całkiem niezłej oprawie i dość przystępnej cenie. Kolejnym krokiem było zapoznanie się z książką o sir Pratchettcie – „Życie i praca z magią w tle”. Miałem nadzieję na porządną, rzetelną biografię, tymczasem otrzymałem produkt, który ciężko w ogóle jednoznacznie zdefiniować, nie wspominając nawet o recenzji.
Książka to coś pomiędzy broszurą informacyjną, połączoną z krótkimi, uczniowskimi wypracowaniami o ulubionym autorze, a próbą opowiedzenia o życiu słynnego artysty.
Zajdel to bodaj najbardziej rozpoznawalne nazwisko rodzimej fantastyki. Nagroda Zajdla od długiego czasu przyznawana jest najwybitniejszym powieściom i opowiadaniom. Ktoś dociekliwy i nie do końca dowierzający ogółowi mógłby stwierdzić – czy aby ów Zajdel to rzeczywiście najlepszy kandydat dla prestiżowego wyróżnienia? Może nie obfitujemy w wybitnych współczesnych pisarzy, niemniej parę nazwisk spokojnie można by wytypować. To jak z tym Zajdlem w końcu jest? Przereklamowany czy zasłużenie jeden z najsłynniejszych?
Przenieśmy się w bliżej nieokreśloną przyszłość. Paradyzja jest sztucznie stworzoną kolonią orbitalną, zamieszkaną przez ponad sto milionów obywateli. Żyją oni w wielkiej, nowoczesnej klatce, przeświadczeni o ciągłym zagrożeniu, mającym pochodzić z Ziemi. Muszą stosować rozmaite środki bezpieczeństwa, a wszystkie poczynania i rozmowy są rejestrowane przez wszechobecny System Bezpieczeństwa, oceniający stopień człowieczeństwa danego obywatela.
Rzymskie igrzyska inspirują wielu autorów fantastyki, szczególnie tych spod znaku postapokalipsy. Masowa rzeź egzotycznej menażerii, wystawne i krwawe inscenizacje bitew oraz gladiatorskie pojedynki przeplatane kaźnią skazańców wydają się świetnie pasować do świata bez praw, w którym króluje przemoc i kaprys elity. Zastanawiające, bo starożytny Rzym nie do końca pasuje do tego opisu. Ekscesy były (Kaligula, Kommodus), elita polityczna nie zawsze trzymała poziom, ale przez większą część ponad dwunastowiekowej historii, dzięki prawu i zdyscyplinowanej armii państwo budziło dumę i zapewniało unikalny w tamtych czasach poziom bezpieczeństwa. Bez rzesz lojalnych obywateli nie byłoby to możliwe. Przez 7 stuleci (od III w. p.n.e. do IV n.e.) elementem tej dobrze zorganizowanej i zazwyczaj sprawnie funkcjonującej machiny politycznej (bo nie tylko o rozrywkę chodziło) były igrzyska. Utarta już w fantastyce praktyka lokowania ich odpowiedników wyłącznie w społecznościach dekadenckich, upadłych czy opartych wyłącznie na bezwzględnej przemocy, wygląda w tym świetle na mocno naciąganą.
Po całkiem udanej serii "Igrzysk śmierci" zdecydowałem się sięgnąć po wcześniejszą pracę pani Suzanne Collins – "Kroniki Podziemia". Muszę przyznać, że pierwsza część – "Gregor i Niedokończona Przepowiednia" – nie do końca przypadła mi do gustu. Zaskoczony byłem przede wszystkim dużą dozą brutalności rozgrywanych wydarzeń. Jak na książkę skierowaną do grupy dziewięciolatków niektóre opisy były zbyt odważne, ba, wręcz brawurowe. Równocześnie nie mogłem jednak odmówić powieści pewnego magnetyzmu i byłem przekonany, że młodsi odbiorcy pochłaniali lekturę z wypiekami na twarzy. Jak spisuje się kontynuacja?
Gregor staje się zakładnikiem kolejnego proroctwa Sandwicha, tym razem jest to Przepowiednia Zagłady. Biedny chłopak miał nadzieję, że na zawsze rozstał się z ponurą krainą Podziemia. Gdy jednak nadchodzi zima, podczas zabawy w Central Parku znika mu sprzed nosa Botka. Jedenastolatek pluje sobie w brodę, bo zapomniał, iż to właśnie tam znajduje się jedno z wejść do ukrytych pod Nowym Jorkiem tuneli. Orientując się, że jego ukochana mała siostra została porwana, szybko rusza jej na ratunek. Chcąc nie chcąc, tak właśnie rozpoczyna się przygoda Gregora z kolejną, nie mniej zagmatwaną wróżbą.
"S.Q.U.A.T." jest debiutancką powieścią Konrada Kuśmirka, której historia zabiera nas na postapokaliptyczną Ziemię. Jeżeli akcja dzieje się w uniwersum o takim zabarwieniu to wiadomo, że musiało dojść do jakiejś katastrofy. Była to wojna nuklearna, użyto broni biologicznej, a może wielki meteoryt uderzył w ziemię? Nic takiego. Sprawcą całego zamieszania okazało się Słońce. Pewnego dnia wybuch na jego powierzchni wygenerował olbrzymią ilość promieniowania gamma, które następnie poleciało w kierunku Ziemi i wypaliło ją. Dwadzieścia lat po katastrofie główny bohater Kamyk, trudniący się mało szlachetnym fachem przemytnika, otrzymuje propozycję nie do odrzucenia.
Kamyk to swój chłop. Napije się, zagryzie, pofilozofuje, ot słowiańska dusza. Oprócz tego to typowy człowiek, którego można spotkać na pustkowiu, trochę cham, trochę cynik, trochę romantyk, trochę samarytanin. Jego monologi nie nudzą, a czytelnik może łatwo się z nim zżyć.
Informacja prasowa
Do sprzedaży trafił właśnie ebook "Endgame. Początek", czyli zbiór czterech nowelek przedstawiających życie bohaterów serii Endgame sprzed wydarzeń, których czytelnik był świadkiem w "Wezwaniu". Na pierwszy ogień poszli Marcus, Chiyoko, Kala i Alice. Na razie książka dostępna jest tylko na Publio.pl.
Tam też została udostępniona historia Chiyoko zupełnie za darmo. Jednocześnie informujemy, że premiera drugiego tomu serii – "Endgame. Klucz Niebios" – wypada 21 października 2015 roku.
Tak, słynny autor kończy dziś 67 lat! George Raymond Richard Martin, pisarz i laureat wielu nagród, twórca jednego z najbardziej uznanych uniwersów obchodzi urodziny! Dlatego GameExe przyłącza się do ogólnego świętowania i najlepszych życzeń!
Przygotowaliśmy dla was masę ciekawych rzeczy, od konkursów zaczynając! Do wygrania są aż trzy pozycje jubilata: "Świat Lodu i Ognia", "Tuf Wędrowiec" i "Rycerz Siedmiu Królestw"! A ponieważ ten konkurs jest już 300 w historii naszego portalu, w każdym z nich wybierzemy dodatkowego zwycięzcę i nagrodzimy go fantastycznymi książkami!
A w rozszerzeniu newsa wypisaliśmy wszystko co najlepsze! Recenzje książek Martina, omówienia serialu, prezentacja gier planszowych opartych na jego uniwersum, a także wywiad z nim samym! Zajrzyjcie i życzcie z nami: sto lat pisarzowi!
Niektórzy martwią się, że „Gra o tron”, jeden z najpopularniejszych seriali fantasy, kiedyś się skończy. W rzeczywistości nie ma powodów do obaw – HBO, jeśli będzie chciało, z łatwością znajdzie nową sagę do zekranizowania. Wymarzonym dla mnie projektem byłoby przeniesienie na srebrny ekran... nie, nie „Wiedźmina”, lecz cyklu „Imperium Grozy” Glena Cooka. To bodajże najbardziej niedoceniana seria, która wprowadziła do gatunku doroślejsze motywy przed twórczością George'a R. R. Martina. Taka prawda. Chciałeś naprawdę mroczne fantasy z niejednoznacznymi bohaterami, którym los kuje najgorsze dramaty? Sięgałeś po książki Cooka. Nie ma w tym ani krztyny przesady. Co najważniejsze – „Imperium Grozy” zachwyca do dziś. Sam przeczytałem pierwszy tom, „Okrutny wiatr”, z okazji nowego wydania, a stosunkowo niedawno miałem przyjemność obcować z ostatnią (czy na pewno?) już częścią, „Drogą zimnego serca”.
Trzeba przyznać na wstępie: chociaż Glen Cook powraca do świata Varthlokkura, Bragiego i Mgły po dwudziestu latach, to wciąga równie dobrze jak kiedyś.
Uwielbiam długie książki – oczywiście pod warunkiem, że jakość idzie w parze z gabarytami. Nie ma nic przyjemniejszego niż trochę eskapistyczne zanurzenie się w obcym, wymyślonym świecie. Odcięcie się od szarej rzeczywistości i przeżywanie problemów, rozterek i wydarzeń jakiegoś Śródziemia, Faerunu czy Dysku jak swoich własnych. Niestety niewiele powieści daje taką możliwość, zaś prawie wszystkie z nich mianujemy arcydziełami. Mogę jedynie zacząć wznosić dziękczynne modły, bowiem owo arcydzieło znalazło się w mych dłoniach. I zgodnie z zapowiedzią pani Bradley – na zawsze zmieniło percepcję świata.
Wielokrotnie wychwalany "Fionavarski Gobelin" to jeden z najpopularniejszych cyklów fantasy. Składają się nań trzy tytuły – "Letnie drzewo", "Wędrujący ogień" oraz "Najmroczniejsza droga". Pisząc je, Guy Gavriel Kay zapewnił sobie literacką nieśmiertelność i poczesne miejsce w artystycznym panteonie.
- 287 stron
- « Pierwsza
- ←
- 149
- 150
- 151
- 152
- 153
- →
- Ostatnia »