
Apetyt hollywoodzkiego molocha na pożeranie wszystkiego, co dobre, jest niezaspokojony. Tym razem jego długie ręce i jęzor wyciągają się po "Sandmana", autorstwa Neila Gaimana, jeden z najlepszych i najbardziej uznanych komiksów, JEDYNY, który jakością fabuły zasłużył w 2000 roku na nominację do nagrody Hugo, nagradzany w plebiscytach Bram Stoker Awards, World Fantasy Awards i innych. Podobnie jak przy podejściu do ekranizacji "Mrocznej Wieży" Stephena Kinga, o problemach z którą wspominaliśmy swego czasu, tak i tutaj wymagać należy najwyższej jakości wszystkiego, od ról pierwszoplanowych po asystentów wózkarzy. Na co się zanosi?










