W minionym roku mieliśmy kilka okazji do filmowych spotkań z komiksowymi superbohaterami. Trzeba przyznać, że ku zaskoczeniu niejednego z fanów (w tym mnie), efekty były przynajmniej zadowalające. Co przyniesienie nam obecny, 2014, oraz kolejne lata w wydaniu D.C? Na pewno kilka gorących premier, z których część budzi moje ogromne obawy, część zaś...
... jeszcze większe.
Batman vs. Superman – 6 maja 2016
Koncert życzeń zaczynamy z wysokiego "C", jak "crap", "cry" czy "comedy". Rzecz nie w tym, że na siłę postanowiono zekranizować jedno z najbardziej irracjonalnych i naciąganych starć w historii komiksu, bo przecież przez lata wizja Franka Millera doczekała się milionów fanów doceniających ją milionami dolarów. Gorzej, że po oscarowej sadze nowego "Batmana" i zaskakująco dobrym "Człowieku ze Stali", dwa zupełnie niepasujące do siebie przedstawienia światów o odmiennej charakterystyce i dynamice zostaną wrzucone do jednego miksera. Żeby było ciekawiej, podstarzałego Mrocznego Rycerza zagra nie kto inny, jak Ben Affleck, ciepło wspominany przez wszystkich fanów gatunku po wybitnej roli w równie udanym "Daredevilu". Henry Cavil raczej nie zmieni się zbytnio w roli Supermana, gdyby jednak poziom produkcji wykroczył ponad przewidywaną normę, produkcję poratuje Gal Gadot (Wonderwoman), znana z szekspirowskich kreacji rodem z "Szybkich i Wściekłych", Jeremy Irons jako Alfred czy wreszcie Jessie Eisenberg alias Columbus – słynny twórca Facebooka, tutaj jako... Lex Luthor. Christopher Nolan zaczął już pierwsze zdjęcia.
Liga Sprawiedliwych – 2017
Marvel wypuszcza kolejne części "Iron Mana" i "Avengersów" a my nie odpowiadamy tym samym?! Jakże to tak?! – prawdopodobnie właśnie w ten sposób kombinował zarząd D.C i Warner Bros, podejmując decyzję o ekranizacji "Justice League". Historia przeniesienia tej wyjątkowej opowieści, w której wszyscy zawsze kibicowali tym złym, do kinowych sal, jest ciekawa sama w sobie. Już w 2007 roku powstał scenariusz, który wytwórnia braci Warner wstępnie zatwierdziła, przez lata nic jednak z tego nie wynikało. Planowano co prawda w roli reżysera obsadzić... Bena Afflecka, zabrakło jednak motywacji, czasu lub też komuś wystarczyło oleju w głowie. Nic jednak straconego, bowiem najwyraźniej otrzyma swoją szansę teraz, jako nowy – stary Batman. Może oszczędzi nam przynajmniej Aquamana...
Wonder Woman
Listę produkcji bez ogłoszonej jeszcze daty premiery otwiera wspomniany już wcześniej koszmar feministek. Okazuje się bowiem, że Gal Gadot zakontraktowała swój udział w trzech kolejnych filmach Warner Bros, a ponieważ nawet mnie trudno uwierzyć, by Ben Affleck miał okładać się one-linerami z Henrym Cavillem aż przez trzy części, dochodzimy do prostej konkluzji. Już od dawna wytwórnia otwarcie przyznawała, że Kobieta-Cud zasługuje na osobną historię, tak jak wszyscy mężczyźni Ameryki na dwugodzinny seans wygibasów w złotej bieliźnie. Samo D.C nigdy nie ukrywało motywacji, jakie stały za wykreowaniem tej superbohaterki, dlaczego więc my mielibyśmy narzekać?
Sandman
O swych obawach dotyczących ekranizacji opowieści o Morfeuszu wspominałem już wcześniej i jak dotąd nic tych obaw nie rozwiało. Mieszane uczucia względem wyboru Josepa Gordona-Levitta na odtwórcę tytułowej roli oraz notującego tyleż wzlotów, co upadków Davida S. Goyera na reżysera uspokaja tylko niezłomność samego Neila Gaimana, który od lat bezwzględnie odrzuca wszystkie propozycje scenariusza, które nie spełniają jego słusznie wysokich wymagań. Czekamy więc na datę premiery oraz koncepcję, która okaże się godna swego pierwowzoru.
Flash
Rozbijania pewnych rzeczy na atomy ciąg dalszy. Nikt nie liczył chyba, że najszybszy człowiek wszechświata przy okazji ekranizacji Ligi Sprawiedliwych zaliczy tylko małe cameo na srebrnym ekranie? Ze wszystkich dokonanych oraz potencjalnych remake'ów, których plaga nęka nas w ostatnich latach, historia Flasha Gordona zdecydowanie zasługiwała na opowiedzenia od nowa. Pytanie, czy w oczach władców Warner Bros zasłuży na coś więcej, niż rola kolejnego kasowego block bustera. Chwilowo niewiele na to wskazuje. Potencjalny odtwórca głównej roli, niejaki Grant Gustin, kreuje swą popularność na planie serialu "Arrow", będącego pilotem przygód Flasha, lecz istnieje nadzieja, że dorośnie do swej roli do chwili ogłoszenia premiery.
Justice League – War (Animowany, 2014)
Gdyby ktoś jeszcze bardzo chciał nie wierzyć w zabranie się Warnerów za "Ligę..." na poważnie, oto kolejne dowody. D.C tworzy bowiem dwa filmy animowane, zatytułowane "Justice League Adventures – Trapped in Time" oraz "War", zaś zwiastun tego drugiego widzicie powyżej. Nie koniec to jednak premier w, nazwijmy to, neoklasycznym nurcie animacji, bowiem i Mroczny Rycerz doczeka się kolejnej odsłony, zatytułowanej... Ekhm... Sami zobaczcie.
Son of Batman – 2014
To nie koniec wszystkich planów i pogłosek, gdyż na ekrany telewizorów wejdą kolejne seriale oparte na produkcjach D.C. Wspomniany "Arrow" doczeka się drugiego sezonu, zaś etatowy every-man Warnera, David S. Goyer, będzie maczał palce również w nowych przygodach "Constantine'a" (w których ponownie zagości Keanu Reeves). Najciekawiej zapowiada się planowana przez telewizję Fox premiera serialu "Gotham", opowiadającego o początkach kariery Jima Gordona i jego spojrzeniu na rosnące tam imperium zła.
Komentarze
Cytat
Oczywiście, że tak. Tak samo jak to, że nie ma czegoś takiego jak D.C.owy Flash, bo tych Flashów było kilku i nie sposób mówić tu o jednym konkretnym. Mówiąc o tamtej konkretnej ekranizacji miałem na myśli, że sama postać super biegacza w czerwonym wdzianku nie doczekała się niczego sensownego na przestrzeni kinowych dziejów, stąd też tym bardziej zasługuje na uwagę Warner Bros w wersji Detektywistyczno - Komiksowej A Liga - jak powiedział Nibla, jak Liga. Ale Sandman...
Cytat
Możliwie najmniej pokrętnie - jedyna wersja białego Usaina Bolta, którą dotąd ekranizowano, to wersja nie-DC, czyli Flash Gordon. Skoro dotąd jedyny Flash to prastara tandeta w wersji dodatkowo "niekanonicznej", to ludzie od wersji "kanonicznej" (D.C, Warner) powinni tym bardziej chcieć zmienić wizerunek Flasha, bez względu na to czy i jakie ma nazwisko w chwilach wolnych od sprintu.
Dodaj komentarz