Dziś pojawił się kolejny artykuł w regularnej kolumnie Chrisa Perkinsa, który dzieli się swoimi przemyśleniami na temat roli Mistrza Gry. Tym razem przedstawia głównego kreatora przygody jako triple threat, czyli osobę, która posiada talenty w więcej niż jednej dziedzinie.
Artykuł powstał na słonecznym wybrzeżu Santa Monica, gdzie Chris zastanawia się nad rolą Mistrza Gry. Swoje rozważania rozpoczyna od najbardziej oczywistej sprawy, czyli tego, iż osoba ta utrzymuje całą rozgrywkę, pozwala posuwać przygodę na przód, wymyśla nowe przeszkody i pomaga graczom wczuć się w rolę ich postaci. Można więc powiedzieć, że to swoisty bóg rozgrywki, który czuwa nad całym jej przebiegiem, od mniejszych do najbardziej istotnych elementów.
Chris określa Mistrzów Gry mianem "triple threat" – i nie chodzi mu bynajmniej o to pojęcie znane z wrestlingu. Osoba taka posiada talenty w więcej niż jednej dziedzinie. Chris wymienia kilka takich osób z Hollywood – począwszy od Catherine Zeta-Johnes na Zacu Efronie kończąc. Ta rzadka sytuacja dotyka aktorów, którzy potrafią także pisać scenariusze. Wymienia takie nazwiska jak Woody Allen czy Quentin Tarantino. Autor pyta zatem, czy to nie czyni ich doskonałymi kandydatami na posadę Mistrza Gry?
Perkins stwierdza z żalem, iż większość aktorów potrafi jednak tylko grać. Mistrz Gry musi być wspaniałym pisarzem, reżyserem i aktorem, aby jego praca wypadała przekonująco. Autor artykułu twierdzi, iż na jego całokształt składa się 10% przygotowania i 90% improwizacji. Można przecież doskonale przygotować się do sesji, zaopatrując we wszystkie niezbędne podręczniki, kości do gry czy mapy, ale jeśli następnie nie ma improwizacji, to szybko ekipa napotyka na mur, którego nie jest w stanie przeskoczyć.