Odważne, absurdalne tezy współczesnego świata. Ostatnio do tej grupy dołączyła nowa: że Tolkien był rasistą.
Andy Duncan, pisarz SF, wyraził taką opinię podczas podcastu "Geek’s Guide to Galaxy", o czym poinformował Daily Mail. Duncan uważa, że we "Władcy Pierścieni" dyskryminowani są... orkowie.
"Trudno nie zauważyć powtarzającego się u Tolkiena pojęcia, że niektóre rasy są po prostu gorsze od innych. Albo że niektórzy ludzie są gorsi od innych. W dłuższej perspektywie takie myślenie może być tragiczne dla społeczeństwa". Duncan jest twórcą parodii, w których Bilbo zostaje ukazany jako prawicowy senator, niechcący dopuścić do imigracji orków do Shire.
Autor porównuje orków do uchodźców i twierdzi, że nikt nie próbował ich zrozumieć – łatwiej było demonizować. Tymczasem orkowie według Duncana robili, co robili, bo nie mieli innego wyboru: musieli się bronić, musieli wykonywać polecenia Saurona.
W rzeczywistości Tolkien był przeciwnikiem rasizmu. Gdy niemieckie wydawnictwo, przygotowujące wydanie jego książki, poprosiło go o udowodnienie aryjskiego pochodzenia, Tolkien napisał: "Jeśli mam zrozumieć, że pytasz, czy jestem pochodzenia żydowskiego, mogę tylko odpowiedzieć, że żałuję, ale wydaje mi się, że nie mam żadnych przodków tego utalentowanego narodu". Skrytykował również celowość takich pytań.
Źródło: www.dailymail.co.uk
Komentarze
Mnie się wydaje, że tego rodzaju oskarżenia łatwo formułować, bo wykreowany przez Tolkiena świat jest mocno czarno-biały, a granica pomiędzy dobrem a złem jest wyraźna - teraz już się tak nie pisze. Sauron i jego sługi nie mają w książce żadnych racji, bo są obiektywnie źli. Ja zawsze uważałem, że takie podejście do sprawy to skutek baśniowo-mitycznej konwencji literackiej i efekt wychowania w czasach wiktoriańskich, a nie wyraz rasistowskich poglądów autora, ale jak widać inni mogą odbierać to inaczej...
A w Biblii dyskryminują diabła.
Użytkownik Gość_Tuthrick* dnia czwartek, 29 listopada 2018, 23:01 napisał
Ciekawa uwaga. Zabieg z Gollumem - fakt, że Pierścień został zniszczony właśnie dzięki niemu - to prawdziwy majstersztyk. Zostanę jednak przy swoim zdaniu - w świecie Tolkiena podział na dobro i zło jest bardzo jasno zaznaczony. W ogromnej większości przypadków czytelnik nie ma problemu z określeniem, czy dana postać postępuje słusznie, czy niesłusznie - stoi po stronie dobra, czy po stronie zła. Owszem, niektórzy zmieniają strony, ale zmieniają je całkowicie. Saruman kiedyś był dobry, ale podczas wojny o Pierścień jest już jednoznacznie zły. Boromir był dobry, dał się opętać mocy Pierścienia i gdy przekracza granicę między dobrem a złem staje się zły jednoznacznie - jest gotów popełnić mord. Gdy szaleństwo mija, Boromir znowu jest dobry. Moje wrażenie jest takie, że we "Władcy Pierścieni" coś jest właśnie albo białe, albo czarne. Czasem następują przejścia pomiędzy tymi stanami, ale prawie nigdy nie występuje szarość - moralna niejednoznaczność. Chyba jedyną postacią, którą trudno określić z punktu widzenia etyki jest Gollum. Ale nawet w tym przypadku Tolkien stara się unikać niejednoznaczności, "obdarzając" go rozdwojeniem jaźni - jedna część jego osobowości jest dobra, druga zła, szarości znów brak.
Użytkownik Gość_Sadix* dnia piątek, 30 listopada 2018, 01:19 napisał
To jest prawda, "Hobbit", którego uważam za średnio udaną bajeczkę dla dzieci (wiem, że to niepopularna opinia) jest pod względem moralności bardziej złożony, niż "Władca Pierścieni". Thorin niby jest dobry i szlachetny, ale chciwy. Konflikt elfów i kransoludów można uznać za konflikt równorzędnych racji. Ale to są tylko małe wycinki, niewielkie fragmenty rzeczywistości, która jako całość pozostaje dla mnie czarno-biała. Elfy i krasnale są dobre, tylko nie umieją się dogadać, smok i gobliny są złe. Thorin na końcu zrozumie, że postępował niewłaściwie. Beorn w sumie jest dobry, tylko ma samotniczą naturę (w formie niedźwiedzia Beorn przynależy do świata zwierząt, a natura nie podlega ocenie etycznej).
I żeby była jasność - ja z uproszczonej moralności nie czynię "Władcy Pierścieni" zarzutu. To jest baśniowa opowieść o walce dobra ze złem i może być moralnie jednoznaczna. Ale porównajcie sobie Śródziemie z takim na przykład światem wiedźmina - tam, wyjąwszy kilku największych degeneratów, każda postać jest niejednoznaczna, a Geralt na każdym kroku ma uzasadnione wątpliwości natury etycznej. Moim zdaniem kontrast jest uderzający. A przecież świat realny jest pod względem moralności znacznie bardziej skomplikowany, niż najlepsza choćby powieść. Dlatego właśnie pozwoliłem sobie określić świat Tolkiena czarno-białym. I dlatego też wydaje mi się, że bezpośrednie przekładanie moralności tolkienowskiej na naszą rzeczywistość nie jest rozsądnym pomysłem, a kiedy ktoś już to zrobi, to mogą powstać głupawe oskarżenia o rasizm.
Dodaj komentarz