
Czasem człowiek dusi się w ciasnych korporacyjnych boksach i pragnie być sobie samemu sterem, żeglarzem, okrętem. Historia zakręconej branży elektronicznej rozrywki zna wielu twórców, którzy porzucili ciepłe posadki u jednego z potentatów i postanowili zatańczyć ze zdradziecką dziewką Fortuną na własny koszt jako niezależne studio. Efekty takiego postępowania były różne jak daty otwarcia Stadionu Narodowego, a opasłe kroniki gier komputerowych widziały mnóstwo wzlotów i upadków. Chociażby Flagship Studios, który zakończył żywot w nędzy i smrodzie pogardy czy Runic Games, obecnie dzielnie roszczący sobie pretensje do korony gatunku hack'n'slash. Jak poradzi sobie trio uciekinierów z BioWare Austin i ich firma Stoick?

Arnie Jorgensen, Alex Thomas oraz John Watson, którzy niedawno w pocie czoła pracowali nad sukcesem „Star Wars: The Old Republic”, postanowili zrobić mały skok w bok i spróbować swoich sił w nowym gatunku. Ich autorski projekt, „The Banner Saga”, przeniesie nas do mrocznych czasów brutalnych skandynawskich wojowników, gdy wszystko było prostsze i zarazem piękniejsze.