Generalnie taki obrót spraw był do przewidzenia i na wiele miesięcy przed premierą „Mass Effect 3” stało się jasne, że ten tytuł osiągnie sukces marketingowy. Najświeższa gra akcji BioWare sprzedaje się niczym ciepłe bułeczki, profesjonalni krytycy pieją z zachwytu nad kunsztem Kanadyjczyków, a szampan leje się strumieniami. Hype już dawno temu przekroczył wszystkie dopuszczalne granice. W takich momentach niewielu zwraca uwagę na różnorakie niedociągnięcia, rozczarowania oraz złamane obietnice, jakie przyniósł ze sobą ten tytuł… i chyba słusznie. Nie ma sensu psuć chwili tryumfu Hudsona i jego ekipy, a na rozliczenia czy cierpkie słowa przyjdzie czas później. Choć generalnie nie mają one wielkiego sensu, skoro my, dumni gracze, mówimy jedno a robimy drugie.
Jednak do rzeczy. Jak poinformował wydawca „Mass Effect 3”, firma Electronic Arts, tytuł trafił do sklepów na całym świecie w liczbie 3.5 miliona egzemplarzy. Wnioskując z reakcji Johna Riccitiello, tłocznie i firmy transportowe nadal muszą pracować pełną parą, gdyż wszystko wskazuje na to, iż każde pudełko błyskawicznie znajdzie swojego nabywcę. Na potwierdzenie tej teorii prezes „Elektroników” przytoczył dane, które ujawniają, że w ciągu 24 godzin produkcja została zakupiona przez 890 tys. obywateli Stanów Zjednoczonych. Wynik, który budzi olbrzymi respekt, aczkolwiek nie zaskakuje.
Druga informacja podana przez Riccitiello, związana z niechlubny dodatkiem „From Ashes”, jest straszliwie cierpka. Niestety, podpisaliśmy na siebie wyrok i sami sobie zgotowaliśmy dość pochmurną przyszłość.
Wygląda na to, że wspomniane płatne rozszerzenie wypuszczone w dniu premiery, bije wszelkie rekordy popularności. Sieć Gamestop zauważyła, że spośród graczy, którzy zdecydowali się zakupić „Mass Effect 3” w ich sklepie, aż 40% z nich postanowiło dorzucić kolejne 10$, aby cieszyć się tym rozszerzeniem. Zdaniem Riccitiello to najwyższy współczynnik popularności, jeżeli weźmiemy pod uwagę DLC powiązane z tą gwiezdną trylogią. Konkludując, pełen sukces i czysty strzał w dziesiątkę.
Po co były nawoływania do protestu z każdego zakątku globu? Te całe oburzenie i obietnice bojkotu? Społeczność graczy kolejny raz pokazała, że potrafi jedynie rzucać słowa na wiatr. Chyba wszyscy zdają sobie sprawę z tego, co to oznacza. Jeszcze więcej DLC złożonych z zawartości, która powinna się znaleźć w pełnej wersji gry. Eksperyment się udał, więc widmo płatnych rozszerzeń w dniu premiery najprawdopodobniej stanie się ponurym faktem. Tyle tylko, że następnym razem wykastrują jeszcze więcej treści i ustalą znacznie wyższą kwotę, a potem będą drobiazgowo analizować naszą reakcję – tak w ramach kolejnego testu, na ile mogą sobie pozwolić. Nie, nie tylko BioWare zdecyduje się na taki ruch. Bethesda, Ubisoft czy Piranha Bytes… Praktycznie każdy, bo skoro inni zarabiają w taki sposób bez żadnych głębszych konsekwencji, to dlaczego oni mieliby z tego otwarcie rezygnować?
No, ale sami tego przecież chcieliśmy. W końcu tak zagłosowały portfele. Chyba lubimy być nabijani w butelkę, ujmując to najbardziej dyplomatycznie jak potrafię.
Komentarze
A co do Proteanina
Cytat
Widocznie tam gdzie odbierałeś swoją EK mieli mało egzemplarzy na stanie.
U mnie w Media są dwie duże półki + dość sporych romiarów stoisko (kartonowe) ME3 i tak jak pisałem poprzednio - gra jest dostępna prawie od tygodnia i nie zauważyłem by gra znikała z półek. No chyba że MM zaopatrzyło się w kilkaset egzemplarzy, i każdy sprzedany zastepują zaraz nowym przyniesionym z magazynu (inaczej tego wyjaśnić nie mogę).
Co się tyczy DLC, to pewnie i u nas sprzedaż tego szła by lepiej (sam bym pewnie kupił), gdyby nie cena, która jak zwykle jest zbyt wysoka dla polskich graczy. A największą paranoją jest to, iż ceny DLC w BioWare się nie zmieniają i dziś dodatki do ME2 kosztują tyle samo co 1,5 roku temu - co wygląda idiotycznie przy cenie samej gry. Jedyną opcją było szukanie gdzieś w promocji punktów BioWare, ale dziś to już niemożliwe gdyż ich cena znów wróciła do zwykłego poziomu ze względu na ME3 i jego dodatki.
Poza tym całkiem prawdopodobne, że gry nie znikają z półek, bo jest możliwość kupienia ich, zainstalowania i odpalenia (bez płyty) z Origina.
Masz rację co do sprzedaży cyfrowej. Jednak polska narazie nie należy do potęg tego rodzaju zakupów, jeśli dostępna jest również opcja pudełkowa. Poza tym, koszt "zwykłego" ME3 na Origin wynosi 135 zł, a w MM 119 zł, więc nawet cena nie zachęca do zakupu cyfrowego. EA wogóle prowadzi dziwną politykę - niby chcą Originem zrobić konkurencję STEAM-owi. Cóż na STEAM-ie jak wiadomo ciągle są jakieś atrakcyjne ceny gier, które czasem nawet są śmiechu warte. Oczywiście w przeliczniku na złote to już nieco drożej, ale i tak zachęcające. A EA ? Raz na jakieś święta dają jakąś wyprzedaż (głównie staroci), a tak cały czas trzymają ceny na poziomie pudełkowej serii EA Classics.
Co do otrzymywania informacji, to ja chyba ze trzy razy zapisałem się na stronie Mass Effecta na otrzymywanie informacji i nie dostałem nawet jednej.
Dodaj komentarz