"Dishonored" interesuje pewnie wielu z was – w końcu niewiele gier rozgrywa się w realiach steampunku. Ale istotną rzeczą jest także to, ile zajmie nam przejście gry.

Dane oczywiście dokładne nie są i każdy może przejść grę w innym czasie, ale projektant poziomów, Dan Todd przyznał, że jemu przejście zajęło 22 godziny, tylko że bez zabijania, co jest bardzo trudne. Nie zaglądał też do każdego kąta i miejsca. Twórcy wcześniej ujawnili czas na przejście gry w bardziej bezpośredni sposób, czyli zabijając przeciwników – wtedy "Dishonored" zabierze z naszego życia około 12-14 godzin. Wynik nie jest powalający, osobiście liczyłem na niewiele powyżej dwudziestu, ale obecnie trudno o długą produkcję.

Niedawno swą premierę miał "Borderlands 2", teraz wszyscy jego fani z niecierpliwością czekają na DLC do niego – "Mechromancera", który ukaże się 16 października. A co robią twórcy? Szykują nowe duże rozszerzenia do gry. Ale nie tylko...

Jak się okazało Gearbox Software już planuje... "Borderlands 3"! Taką wiadomość wyjawił Anthony Burch, scenarzysta drugiej części gry. Jego wypowiedź jest bardzo oględna, bo zdradził jedynie, że obecnie wymyślają nowe rzeczy do trójki. Co to oznacza? Że twórcy chcą, aby kolejna część była jeszcze lepsza. Nie dziwi jednak fakt, że już teraz trwają burze mózgów w tej sprawie, lecz to, że tak wcześnie wyjawiono to publicznie.

A wy macie już jakieś pomysły, jak miałby wyglądać "Borderlands 3"? Co twórcy mieliby ulepszyć lub zmienić w trzeciej części w porównaniu do drugiej?

Dzieje się dzieje, proszę Państwa! Wydawnictwo Powergraph ujawniło okładkę ciekawej antologii literackiej.

Teksty Jakuba Ćwieka, Rafała Dębskiego, Oli Janusz, Michała Cetnarowskiego, Rafała Kosika, Łukasza Orbitowskiego, Pawła Palińskiego, Asi Skalskiej, Kuby Małeckiego, Roberta Szmidta i Roberta Wegnera w jednym miejscu. To możliwe? I to bardzo. Antologia, czyli zestawienie wielu dzieł jako serii, w jednym miejscu, z tymi właśnie autorami, znajdzie swoje miejsce w serii Fantastyka z plusem. Objętość tego wydania sięga aż 432 stron, łącznie z twardą okładką. Koszty wręcz śmieszne jak na taki rarytas. Jedyne 43 polskie złocisze. Zacieramy rączki?

Na przestrzeni dekad władze totalitarnych państw, instytucje religijne czy pruderyjne społeczeństwo dokonywało wątpliwych decyzji. Wszystko po to, aby zaburzyć samodzielne myślenie, wprowadzić chaos i osiągnąć osobiste korzyści. Selektywne przekazywanie informacji jest zjawiskiem znanym z historii, lecz nie obcym nawet dzisiaj. Od 30 września trwa Tydzień Książek Zakazanych, czyli inicjatywa społeczna, której się teraz przyjrzymy.

Connor, bohater trzeciej części "Assassin's Creed" będzie posiadał własne gospodarstwo. A jakże! Ale gospodarstwo musi mieć swoich mieszkańców...

Do podobnego wniosku doszedł Connor, więc będziemy mogli pomagać różnym ludziom w potrzebie, a potem zaproponować im u nas posadę. Osób, których możemy do nas zaprosić, będzie sporo – potrzebni będą między innymi myśliwy, drwal, kowal, górnik, ogrodnik, farmer, duchowny, gospodyni i stolarz. Szykuje się więc ciekawe zajęcie – rządzenie własnym gospodarstwem. Jak wam się to podoba? A propos – grafiki mieszkańców znajdziecie w rozwinięciu tego newsa, jak i również większy opis zarządzania naszymi ziemiami.

Odpowiadając na pytanie zawarte w newsie – niestety tak. EA znowu zachowuje się bezczelnie i "kompletne" wydanie ujrzy światło dzienne nieuzbrojone we wszystkie stworzone DLC.

Pierwsza część "Mass Effect" będzie jako jedyna zawierała wszystkie dodatki – "Bring Down the Sky" i "Pinnacle Station". Oba znajdą się na płycie z grą. "Dwójka" jednak doczeka się jedynie DLC z Zaedem, "The Firewalker Pack", "Cerberus Assault Gear", "Arc Projector Heavy Weapon" oraz misji "Normandy Crash Site". "Trójka" za to będzie zawierała tylko Online Pass umożliwiający granie w trybie multiplayer.

I EA chce naprawić swoją reputację? Ja to w nie wierzę. "Mass Effect 2" bez tak istotnych DLC jak "Kasumi: Stolen Memory"," Arrival" i "Lair of the Shadow Broker" to zupełnie jakaś pomyłka. Nie wspominając już o "trójce" bez "Leviathana". I to jest nazywane "kompletnym wydaniem"?

Do niedawna wszyscy myśleli, że "Torchlight 2" nie doczeka się polskiej wersji językowej. Mamy dla fanów dobrą wiadomość – "Iron Squad" właśnie poinformował, że rozpoczął prace nad spolszczeniem gry.

Kojarzycie może tą ekipę? To oni są odpowiedzialni za polonizacje m.in "F1 2011" czy "Duke Nukem Forever". Dosłownie przed chwilą potwierdzili, że przygotowują lokalizację do hack’n’slasha studia "Runic Games". W pracach ma brać udział kilka osób, w tym także ludzie odpowiedzialni za spolszczenie "jedynki".

Już jutro październik – wracają potwory. Wiedzą o tym wszyscy, którym kończy się przepustka na wyjście z uniwersyteckich wież, gdzie przykuci do ścian i ław, poddawani nieopisywalnym torturom, cierpieć będą przez kolejny rok na drodze ku zatraceniu.

Jednak potwory ścigające ich po uczelnianych korytarzach nie są jedynymi, z którymi przyjdzie się zmierzyć. Już dziś o północy, po długiej nieobecności, na forum GameExe powracają dobrze znane monstra.

Już od zeszłego roku wiemy, że Blizzard Entertainment pracuje nad nowym MMO o nazwie "Titan". Rob Pardo (game designer) w wywiadzie dla Curse potwierdza, iż gra znajduje się na półmetku". Obecnie pracuje nad nim ekipa składająca się z ponad 100 osób. Warto wspomnieć, że Blizzard nadal planuje inwestycje kadrowe. Każdy zespół programistów może zaczynać działalność przy trójce ekspertów.

Poniżej zamieszczamy wywiad:

Najnowszy dodatek do "World of Warcraft" od początku budził spore kontrowersje, jednak jego celem było przyciągnięcie nowych graczy, aby zatrzymać spadkową tendencję aktywnych abonamentów, jaką można obserwować od długiego czasu. Wszystko wskazuje na to, że pandy zawiodą oczekiwania Blizzarda. Według najnowszych danych w pierwszym tygodniu sprzedaży "Mists of Pandaria" znalazł zaledwie od 600 do 700 tysięcy nabywców. Dla porównania poprzedni dodatek, "Catalcysm", sprzedał się w ponad 3 milionach egzemplarzy.