No, więc tego. Ostatnim razem pisałam do Was... Ostatni raz w zeszłym roku. Czas – magiczna rzecz, co nie? Podobny do wiatru, bo ani jednego ani drugiego nie da się złapać, a obydwa wpływają na naszą skórę – albo ją wysuszają, albo marszczą.
Przyznam szczerze, że po raz pierwszy cieszę się, że prezentuję dziś publikowane artykuły, bo jeden z nich dotyczy Neverwinter Nights. Aktualnie trzaskam maniakalnie w Wiedźmina i coś mi się wydaję, że przejdę tę grę więcej niż jeden raz, co dotychczas zdarzyło się tylko w przypadku wspomnianego Neverwinter. Czułam się więc, jakbym zdradzała czczony tytuł z Wiedźminem... Tak po prawdzie mówiąc, gdyby przyszedł do mnie taki białowłosy paker z długim mieczem, to pewnie nie długo bym się wahała, żeby zdradzić z nim nieco pozbawione herosów Neverwinter. W każdym razie, po raz pierwszy chcę przejść grę jeszcze raz nie w ten sam dokładny sposób co za pierwszym razem (czyli nie tą samą postacią, chociaż tutaj nie mam za bardzo wyboru, ale chodzi o wybierane zdolności, z nie tą samą zbroją, mieczem i zaklęciami) – brawa więc dla twórców Wiedźmina. Wnieśliście nieco różnorodności do mojego życia.