Thor dla pradawnych Germanów był bogiem burzy i piorunów. Marvel zaś dla dzisiejszych Amerykanów jest średnim rangą bóstwem, choć szczodrze umiłowanym przez najwyższą siłę ich panteonu, Kapitalizm. Intrygujące połączenie... Jak wypadło więc to pradawne bóstwo w opowieści skrojonej pod konsumenta hamburgerów?
Komiks "Król Thor" jest tylko inspirowany mitologią nordycką, jej wątki zostały przetworzone śmiało. Odyn nie żyje, teraz Thor został wszechojcem. Że się zestarzał oraz, podobnie jak on, stracił oko, to wygląda teraz jak swój własny ojciec. Jego brat Loki jest niezmiennie problematyczny, tym razem wszedł on we władanie Nekromiecza Gorra Bogobójcy, ten ostatni zaś tymczasem powraca. Fabuła jest stosunkowo mroczna, jak na standardy Marvela.