

Rozpoczęcie wydawania "Hellblazera", czyli komiksowej serii z Johnem Constantine'em, jest jak zaproszenie dla nowych czytelników. Pierwszy tom może jednak ich zaskoczyć, zwłaszcza jeśli obiektami porównawczymi będą dotychczasowe ekranizacje (film, serial).
Egmont, jak zdradza na tylnej okładce, ma w planach sześć odsłon "Hellblazera" – dwie Briana Azzarello, trzy Gartha Ennisa i jedną Warrena Ellisa. Początek to więc Azzarello, a ten nadaje historiom Constantine'a innego charakteru. Fantastyka jest u niego głównie sztafażem dla brutalnego, pełnego psychopatów świata. Zamiast dosłownych potworów, są metaforyczne – potwory w ludzkiej skórze.
Zapowiada to już pierwsza z kilku zamieszczonych w albumie historii. Constantine trafia do więzienia, gdzie będzie musiał przetrwać w środowisku ludzi, którzy rozumieją jedynie siłę. W kolejnych opowieściach John podróżuje po Stanach – spotyka starych znajomych i stara się odkryć tajemnicę miasteczka czy trafia do jednego pomieszczenia wraz z grupką różnych, niebezpiecznych osób w oczekiwaniu na koniec śnieżycy. Fantastyka często jest niedopowiedzianym tematem i pozwala bohaterowi na mierzenie się z absolutnie każdym ludzkim złem, bo koniec końców nawet najwięksi brutale czy szaleńcy nie mogą równać się z mrokiem Constantine'a.