Royal City: Sonic Youth

2 minuty czytania

Royal City

W zeszłym roku na polskim rynku komiksowym odnotowano prawdziwym boom na utwory Jeffa Lemire'a. Pomimo sporych oczekiwań komiksy Kanadyjczyka nie zawiodły i dostarczyły czytelnikom porządnej, często także niegłupiej, rozrywki.

Poniekąd ze względu na owe oczekiwania pierwsze zetknięcie z "Royal City" okazało się dla mnie dość brutalne. Kilkanaście stron otwierających tom "Krewni" nie zwiastowało nic ponad kolejną, wielokrotnie widzianą opowiastkę o rodzinie rozbitej przez wewnętrzne konflikty. Koniec końców "Krewni" okazali się bardzo dobrym komiksem, który wraz z rozwojem wydarzeń rozwinął się w niezwykle przygnębiającą i zarazem świetnie rozpisaną fabułę. W drugiej części – zatytułowanej "Sonic Youth" – ten nastrój towarzyszy czytelnikowi od pierwszej do ostatniej chwili.

W tomie otwierającym serię otrzymaliśmy zarys całej rodziny Pike'ów oraz demonów dręczących ich od śmierci młodego Tommy'ego. Był to obraz poruszający, który Lemire starał się osadzić na tle tytułowego miasteczkowego miejsca, gdzie jest tylko jedna droga życia i prowadzi ona przez lokalną fabrykę i egzystencję bez perspektyw na lepszą przyszłość. W zeszytach składających się na drugi tom polskiego wydania ten pierwiastek został jeszcze bardziej podkręcony, ponieważ Lemire cofnął się do młodych lat Tommy'ego i spółki. Tym razem wydarzenia oglądamy z perspektywy chłopca, który niedługo pożegna się z życiem, co już samo w sobie wywołuje mocne emocje. Na dodatek obserwujemy jego wyobcowanie, niezdrowe relacje z innymi członkami rodziny oraz poczucie beznadziei w obliczu "fabrycznej" rzeczywistości.

Royal CityRoyal City

Dzięki przedstawieniu przeszłości łatwo o jeszcze silniejsze zaangażowanie się w losy Pike'ów. Ukazanie młodych lat Richiego, Tommy'ego i Pata dostarcza sporych wrażeń, chociaż równocześnie pokazuje, że mimo upływu lat stosunki bohaterów nie uległy znaczącym zmianom. Jednak nie czuć wtórności – drugi tom intensyfikuje emocje, jakich doświadczyliśmy uprzednio. Śledzimy pewne wątki i jednocześnie wiemy, jak zostaną zwieńczone. I pomimo to nadal trudno oderwać się od lektury.

Graficznie obyło się bez zmian. Jeff Lemire trzyma się stylu zaprezentowanego w poprzednich zeszytach. Trudno mówić tu o drobiazgowości oprawy, z pewnością za to tworzy ona poczucie odrealnienia i wrażenie, jakby przedstawione wydarzenia miały miejsce dawno temu w odległym świecie. Z kolei fabuła przypomina, że tak naprawdę mogłyby rozgrywać się wszędzie.

Wyżej padło sporo pochwał, na które "Royal City" zasługuje. To bardzo mocna, angażująca emocjonalnie seria. Każdy bohater czeka na promyk nadziei i swego rodzaju katharsis. Czy je odnajdzie? O tym najlepiej przekonajcie się sami.

Ocena Game Exe
8.5
Ocena użytkowników
8.5 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...