Konwenty

Relacja z Nawikonu 2011 na GameExe!

Dodał: , · Komentarzy: 0

Miło mi poinformować, że dziś zasoby GameExe powiększyły się o relację z tegorocznego Nawikonu, który odbył się w dniach 14-16 października w Rzeszowie.

nawikon, nawikon 2011

Dzięki Maegowi, możecie zagłębić się w klimaty post-apokaliptyczne a ci, którzy nie odwiedzili stolicy Podkarpacia, przekonają się, co też przeszło im koło nosa i będą musieli sobie przyszłoroczną imprezę zapisać w każdym możliwym kalendarzyku.

Tym razem ekipa Rzeszowian uraczyła nas tematyką post-apokaliptyczną, dzięki której każdy fan wojny nuklearnej i zagłady ludzkości mógł poczuć się jak u siebie. Blok tematyczny zapewnił nam wszelakie informacje, co do tego, jak przeżyć apokalipsę i, co ważniejsze, jak utrzymać się przy owym życiu jak najdłużej. Prelekcje dotyczyły przetrwania samego wybuchu, a także tego, co w świecie po zagładzie byłoby naszym sprzymierzeńcem a co wrogiem. Wykorzystanie wszystkich dostępnych źródeł światła w zależności od sytuacji, skonstruowanie bomb i wszelakiej broni kombinowanej, szukanie schronienia i środków potrzebnych do przeżycia – ogółem wszystko do przedłużenia naszego bądź skrócenia czyjegoś żywota.

Czytaj dalej...

Might & Magic: Heroes VI

Kaczor kontra „Heroes VI”

Dodał: , · Komentarzy: 6

Zaraz, jaki znów „Kaczor”?

Mylicie się, to nie kolejny internetowy celebryta i szalony recenzent pokroju Angry Joe, który wziął pod lupę najnowszą część tej legendarnej serii. Zieeew... zapewne następna sztampowa recenzja, jakich w sieci wiele? Nie mogliście bardziej spudłować. W rodzimych mediach zabrakło kompetentnych recenzentów i teraz za krytykę biorą się te ptaki z pobliskiego stawu? Bez fantastyki, moi mili.

kazimierz kaczor, heroes vi

Mowa tutaj oczywiście o panu Kazimierzu Kaczorze, legendarnym aktorze i utalentowanym artyście kabaretowym. Każdy, kto w tym momencie pomyślał – „pfff... kolejna losowa gwiazda dużego ekranu promuje produkt, na którym się nie zna” - niech natychmiast wypluje te słowa. Piszemy tutaj o prawdziwym graczu z krwi i kości, niezwykłym entuzjaście strategii, który recenzował hity branży elektronicznej rozrywki zanim lwia część z nas wiedziała, do czego służy mysz oraz klawiatura, a także potrafiła poprawnie wypowiedzieć wyraz „komputer”. Słowem – mistrz. Ktoś pamięta jeszcze program „Joystick”, który emitowała „Jedynka” w złotej erze lat 90’, gdy telewizja publiczna nie bawiła się w „misję” i rządziła w niej kreatywność, zamiast biustu Dody czy innej Urbańskiej? Tak, aż łezka się w oku kręci i umysł zaczyna zalewać fala nostalgii.

Redakcja Gamezilli wpadała na genialny pomysł i poprosiła pana Kazimierza, aby w starym stylu rozprawił się z „Heroes VI” – niezwykle kontrowersyjną kontynuacją kultowej sagi, zważywszy na jej rewolucyjność oraz pewne odejście od korzeni. Czy weteranowi przypadły do gustu najświeższe zmiany, a może pokręcił znacząco głową i znamiennie westchnął, aby potem głośno rozmyślać nad poziomem dzisiejszych gier?

Magicka

Ph'nglui Mglw'nafh Cthulhu Magicka Wgah'nagl Fhtagn.

Tak jest, fanatycy Wielkiego Przedwiecznego i rozliczni miłośnicy macek, mogą już zacierać ręce, bo czekają ich salwy niepohamowanego chichotu oraz skurcze mięśni odpowiadające za uśmiech. W najnowszym dodatku do cieszącej się niesłabnącą popularnością „Magicki”, Arrowhead Studios zmierzy się z prozą H.P. Lovecrafta, a po drodze dostanie się „Notchowi” i jego „Minecraftowi”. Trzeba przyznać, że twórcy wybrali sobie bardzo wdzięczny temat do wykpiwania.

magicka, the stars are left

Nasi dumni czarodzieje nie mają łatwego życia. Najpierw zostali wysłani z „misją pokojową” do Wietnamu, gdzie za pomocą destrukcyjnej magii i karabinów maszynowych, mieli w praktyce pokazać tubylcom na czym polega zachodni ład oraz jak smakuje toksyczna miłość wujka Sama. Potem niczym „Wściekłe Psy” pokłócili się o kolory swoich szat i przez przypadek wywołali wojnę domową na niespotykaną wcześniej skalę.

Natomiast teraz przyszedł czas na starcie ze sługusami Cthulhu przy pomocy nowych przedmiotów, czarów i wykorzystywania przyrostka „-craft”, gdzie się tylko da. Wiadomo, gdyż wszystko posiadające tę końcówkę brzmi dumnie i górnolotnie niczym insurekcja czy rokosz. Twórcy uznali, że trzeba wprowadzić trochę kultury do tego chamskiego świata wypełnionego magią. Słusznie.

Czasopisma

Zapowiedź 350 numeru Nowej Fantastyki!

Dodał: , · Komentarzy: 0

Informacja prasowa

nowa fantastyka, 11/2011, 350 numer nf

Ile to już wcieleń? Ile zmian szaty graficznej (choć format pozostaje niemal ten sam)? Ile przetasowań na stanowiskach w redakcji? Nie mam zamiaru przy okazji, jaką jest publikacja 350 numeru „NF” udawać, jak mówi klasyk, dziada z lirą, wyśpiewującego rzewną dumkę w hołdzie poprzednikom. Muszę przyznać jednak, że na mnie ta cyfra, ta tradycja – robi wrażenie. Ba, na kim nie robi? Marcin Zwierzchowski, nowy od kilku miesięcy redaktor działu zagranicznego, kiedy go zapytałem, jak czuje się, pracując przy numerze 350, powiedział: „Oto dowód, że można robić pismo LITERACKIE tak długo. I ma to sens.” Pytany o to samo Jurek Rzymowski, rzucił tylko: „Atak Gargamela”. Być może nie całkiem zrozumiał pytanie, bądź ja nie ogarniam głębi danej mi odpowiedzi. Z największym luzem podszedł do sprawy Maciek Parowski. „Numer 350 to nic – powiedział. – W przyszłym roku świętujemy 30-lecie.”

Pytanie: co dalej?

Dragon Age: Początek

…w którym dominuje magia, akrobacje i patetyczne dialogi z nutką romantyzmu. Nie zabraknie również brawurowej obrony czci pewnej dziewicy, więc dekolt Felicii Day tym razem schodzi na drugi plan. Z kolei płeć przeciwna może podziwiać fajtłapowatego elfa, który ma wielkie serce, ale za grosz zdrowego rozsądku. Zgadza się, drogie panie, świat Thedas nie jest sprawiedliwy i nie rozdaje wszystkiego po równo.

dragon age: redemption

Serial „Dragon Age: Redemption” powoli się rozkręca i muszę przyznać, że oglądam go z coraz większą satysfakcją. Nie jest to na ten moment Mount Everest ekscytacji, lecz przygody elfki Tallis podziwiam już z własnej nieprzymuszonej woli, a nie z informatorskiego obowiązku. Problem w tym, że schematyczność scenariusza i absurdalność pewnych sytuacji, powoli przekracza dopuszczalny poziom, co mnie strasznie boli. Niedobrze, mam nadzieję, że to jednorazowa wpadka i kolejne odcinki są skonstruowane pod tym względem znacznie lepiej. Po cichu liczyłem, że inteligentna i emocjonująca historia, wynagrodzi dyskusyjną przyjemność oglądania kiepskiej charakteryzacji oraz plastikowego uzbrojenia.

The Elder Scrolls V: Skyrim

„Skyrim” – oficjalne wymagania sprzętowe

Dodał: , · Komentarzy: 10

Serii „The Elder Scrolls”, a w szczególności jej ostatniej części, można zarzucić wiele. Todd Howard jest mistrzem marketingu i wie, w jaki sposób pogłaskać graczy, aby jedli Bethesdzie z ręki i kupili produkt w dniu premiery z uśmiechem na ustach. Dopiero potem okazuje się, że pod ładnym opakowaniem oraz toną smakowitych zapowiedzi, znajduje się tytuł, od którego oczekiwaliśmy znacznie więcej i z pewnością można było z niego wycisnąć więcej soków, gdyby trochę dłużej nad nim podłubać. Tylko, po co? Skoro ludzie ponownie kupili ten hype, a horda pasjonatów za pośrednictwem różnorakich szalonych modyfikacji naprawi większość błędów?

Patrząc dziś na kalendarz prawie oniemiałem i przeżyłem swoiste „déjà vu”. Do premiery pozostało ledwie osiemnaście dni, a wciąż wiele kwestii, niesamowicie kluczowych dla naszego gatunku, skrywa gęsta mgiełka tajemnicy. Zapewne nie dowiemy się, jak dogłębnie prezentuje się nowy system dialogowy, jakie zmiany zaszły w eksploracji ani nie wbijemy głębiej zębów mechanikę. Pozostaje więc ponownie zawierzyć potentatowi z Rockville i skrycie liczyć, że za masową eksterminacją smoków oraz wybijaniem nieumarłych w lochach, pójdą głębsze doświadczenia, o których będzie się wspominać jeszcze wiele lat po premierze „Skyrim”.

skyrim

W akompaniamencie cichych modłów i niecierpliwego zaciskania kciuków, pochylmy się nad jedynym aspektem, do którego wyjątkowej jakości nie można mieć większych zastrzeżeń. Oprawa graficzna w serii „The Elder Scrolls” zawsze prezentowała się ponadprzeciętnie, a w przypadku „Morrowinda” i „Obliviona” wyznaczała nowe ścieżki dla całej branży elektronicznej rozrywki. Nie ulega wątpliwości, że wyprawa do ojczyzny Nordów będzie wizualną ucztą, czule pieszczącą nasze narządy wzrokowe. Pytanie tylko, czy nasz wysłużony sprzęt podoła temu wyzwaniu i razem z nami mężnie stanie w szranki ze smokami?

Przekonajmy się, kilka godzin temu Bethesda zdradziła oficjalne wymagania sprzętowe. Nadszedł dzień sądu ostatecznego.

The Elder Scrolls V: Skyrim

[Zwiastun] „Skyrim” – Dovahkiin kontra smok

Dodał: , · Komentarzy: 14

Branża elektronicznej rozrywki, jak każda z gałęzi kultury masowej, rządzi się swoimi elastycznymi prawami, determinowanymi przez różne czynniki. Jednym z nich jest niezaprzeczalnie moda – strasznie podła i rozwiązła dziewka, której rad należy jednak słuchać, o ile nie chce się skończyć na bruku, żebrząc o resztki z pańskich stołów. Wpływa ona praktycznie na wszystko, co związane jest z samymi grami – poczynając od stylu i fabuły a kończąc na edycjach kolekcjonerskich oraz kampaniach marketingowych. Rzeczy, które jeszcze kilka lat temu były nie do pomyślenia, dzisiaj są już w dobrym tonie i na odwrót.

skyrim

Obecnie żadna kampania marketingowa nadchodzącego branżowego hitu, nie może obyć się bez zwiastuna z „żywymi aktorami”. Trudno się temu dziwić, skoro takie dzieło zawsze witane jest z ogromnym entuzjazmem przez graczy. Mieliśmy więc znakomite materiały z „Deus Ex: Bunt Ludzkości”, w tym przerażająco mroczny i zmuszający do refleksji filmik „Playing God”. BioWare również nie próżnuje, dzięki czemu mogliśmy poczuć na własnej skórze inwazję Żniwiarzy, a od pewnego czasu oglądamy przygody elfki Tallis w Thedas.

Bethesda, jak przystało na jednego z potentatów, nie chce być gorsza, dlatego przygotowała podobną zapowiedź dla swojego oczka w głowie, jakim niewątpliwe jest „Skyrim”. Cytując klasyka – „Mają rozmach skur…”. Za przeproszeniem waćpanów i waćpanien, oczywiście.

Inne

Blizzard Entertainment w pigułce...

Dodał: , · Komentarzy: 0

...czyli dwie dekady nietuzinkowej historii branży elektronicznej rozrywki i niemała część życia każdego z nas. Poniższy filmik dobitnie potwierdza, że ciężka praca, potrzeba dbałości o każdy detal, szacunek do społeczności pasjonatów i olbrzymie oddanie sprawie, powodują, iż gry komputerowe to coś więcej niż tylko zwykła zabawa przed monitorem – to najprawdziwsza pasja.

Oby kolejne lata życia tego legendarnego studia były tak owocne i nadal przynosiły mnóstwo radości ludziom z każdego zakątka globu. Niełatwe zadanie, bo na drodze do celu czyha wiele zdradzieckich pokus. Miejmy jednak nadzieję, że Blizzard nie zmieni nagle swojego kursu i wciąż będzie gorliwie parł do przodu, pozytywowe zaskakując społeczność graczy.

Kingdoms of Amalur: Reckoning

[Zwiastun] „Kingdoms of Amalur” i przerywniki filmowe

Dodał: , · Komentarzy: 0

Praca nad sekwencjami filmowymi w grach komputerowych to naprawdę niewdzięczny kawałek chleba. Kiedy oglądamy kilkudziesięciosekundowy materiał z obojętnym wyrazem twarzy, nie myślimy o tym, jak wiele wysiłku, litrów potu, pieniędzy i godzin wytężonej pracy kosztowało stworzenie takiego króciutkiego przerywnika. Trzeba mieć naprawdę ogromne umiejętności i olbrzymie dawki samozaparcia, aby wykoncypować filmik, który skutecznie podsyci atmosferę oraz podtrzyma gracza w odpowiednim napięciu. Pułapek czyha bowiem wiele – w końcu łatwo się zagubić w gąszczu kompleksowych planów, niuansów fabularnych, detali związanych z otoczeniem bohatera i żmudnych sesji motion capture.

kingdoms of amalur: reckoning

Zazwyczaj jedyną nagrodą dla reżyserów za odwalenie kapitalnej roboty jest fakt, że w recenzjach krytyków czy opiniach graczy brakuje adnotacji o tym, jak strasznie dali oni ciała. Cisza jest swego rodzaju komplementem. Oczywiście, mamy tutaj pewne wyjątki od reguły (chociażby seria „Mass Effect”, gdzie trudno nie wspomnieć o kunszcie poszczególnych scen), lecz generalnie nie skupiamy się na tym elemencie, przy wystawianiu odpowiedniej „laurki”.

Czy ten aspekt rozgrywki w „Kingdoms of Amalur: Reckoning” olśni nas tak, że będziemy rozpływać się w zachwytach nad maestrią 38 Studios? Pożyjemy, zobaczymy. Póki co, warto rzucić okiem na kolejną część pamiętnika developerów, która dość wyczerpująco wyjaśnia, jak wyglądała praca nad tym etapem tworzenia gry.

Mass Effect 3

„Mass Effect 3” i kwestia wersji demonstracyjnej

Dodał: , · Komentarzy: 6

Pod stertą soczystych wieści i miodnych materiałów z Blizzcon 2011, zawieruszyła się niepozorna, acz niezwykle istotna informacja, która powinna zainteresować wszystkich fanów gwiezdnych przygód Sheparda. Jedni się ucieszą, innym podniesie ona ciśnienie, a niektórzy przyjmą ją z chłodną obojętnością i skomentują całą tę notkę beznamiętnym – „eee… wsio ryba”. O co chodzi? Już wkrótce „Mass Effect 3” doczeka się dwóch wersji demonstracyjnych – zarówno do kampanii dla pojedynczego gracza, jak i swoistych beta testów trybu kooperacji.

mass effect 3, battlefield 3

Jeżeli chodzi o rozgrywkę dla zdeklarowanych wirtualnych singli, to w skórę dziarskiego komandora wcielimy się w styczniu przyszłego roku. Miło, że będziemy mógli przetestować swój sprzęt i sprawdzić z czym to się je. Obstawiam, że dostaniemy fragment, którym Kanadyjczycy katują nas na każdej imprezie branżowej, czyli kopanie tyłków żołnierzy Cerberusa na planecie Sur'Kesh. Nie będę narzekał z tego powodu, w końcu darowanemu koniowi w zęby się nie zagląda, ale profilaktycznie będę rzucał skromne datki na tacę w każdą niedzielę, aby tym razem przygotowali coś lepszego niż w przypadku „Dragon Age II” (wtedy przypominało to antyreklamę stworzoną przez konkurencję). Kolejny tego typu strzał w stopę, mógłby się okazać tragiczny dla finansów BioWare i zdrowia psychicznego ich fanów. Tego z pewnością byśmy nie chcieli.

Natomiast kwestia wersji demonstracyjnej trybu kooperacji nie jest tak jasna i przejrzysta. Problem w tym, że wcześniejszy dostęp do niej dostaną nie fanatycy serii „Mass Effect”, lecz każdy gracz, który zdecyduje się zakupić pudełko z grą „Battlefield 3”. Ups… kiepskie zagranie, BioWare.

Wczytywanie...