Jak doskonale pamiętamy, trzeci powrót Pana Grozy był jednym z najtragiczniejszych wydarzeń ostatniej dekady dla branży elektronicznej rozrywki. Tysiące szpetnych wiązanek, miliony włosów wyrwanych z głowy, kilkaset litrów łez rozgoryczenia oraz furia porównywalna z wybuchem wulkanu Krakatau, wywołana u wszystkich graczy, którzy zdecydowali się zakupić grę w dniu premiery. Powrót PRL'owskich klimatów przy zakupie edycji pudełkowej, wirtualne kolejki i niezrozumiałe błędy. Serwery upadły szybciej niż Rzym pod naporem barbarzyńskich plemion, a Blizzard patrzył na wszystko zagubionym wzrokiem i nie wiedział, co się stało. Przynajmniej tak twierdził.
Po latach twórcy przyznają – zawiniły błędne szacunki działu sprzedaży i ich katastrofalnie zachowawcze prognozy.
"Oddział odpowiadający za sprzedaż mylnie przewidywał, że w pierwszym roku grę zakupi 6.66 miliona osób. Tak, ludzie tam pracujący również kochają Diablo. Jakie było nasze zaskoczenie, gdy wyszło na to, iż taki wynik osiągnęliśmy w kilkadziesiąt godzin po premierze. To było oszałamiające, dosłownie nas zatkało" – zdradza Josh Mosqueira, obecnie główny projektant "Diablo III".