Speluna "Bękarcia Nora". Tajna siedziba Ducha Mroku. Późne godziny wieczorne.
Jasne, że masz ogromny miecz, mroczną duszę i najbardziej zakazaną mordę po tej stronie Inselburga. Dlatego będzie lepiej, jeżeli Duch Mroku zatrudni cię z tych powodów, a nie z jakiejś innej przyczyny. My służymy tutaj "Mrocznej Sile", więc plujemy na cnotliwych rycerzyków, którzy łaskawie podcierają nos połowie królestwa bądź pomagają ściągać wieśniakom niewinne kocięta z drzew. Chromolone nieroby, do pracy na polu by się wzięły, a nie zajmowały się pierdołami, potem zwalały wszystko na biedne dziki i jeszcze wyciągały chciwe łapska po królewskie dotacje...
Co-o? Ty się tak nie denerwuj, skąd miałem wiedzieć, że twój stary jest rolnikiem w Portlandzie, a matka to treserka kotów w cyrku Carlo Ciniselliego. Okey, przyznaję, trochę mnie poniosło, wybacz. Nic do nich nie mam, tak tylko sobie głośno myślę. Pij Pocałunek Sukkuba i rozsiądź się.
Oczywiście, że dobrze trzepie. Po tym poznaje się, że jest dobry. Ma rozgrzewać ciało, a nie się z tobą pieścić. To jest trunek, przy którym można należycie celebrować wstąpienie do naszej bandy i zanurzyć się w intrygi obmyślone przez Rosjan ze studia Katauri Interactive. Hej, mówiłem, że mocny, więc przestań mi łaskawie tutaj tak gestykulować tymi łapskami, bo zaraz ktoś pomyśli, żeś kapłan światłości, który próbuje nawrócić nas na powrót na dobrą drogę – zrobi się nerwowo, kogoś zaczną świerzbić ręce i potem to ja będę po godzinach latał z mokrą szmatą, aby sprzątnąć cały ten krwawy bajzel.
Że jak? Jasna sprawa, że napitek jest chrzczony. To nie armia zbawienia, a pijecie go w takich ilościach, że po jednym dniu nie miałbym tyle, żeby napoić głupią błotną żabę. Z czegoś żyć muszę, a dopóki znajdują się ludzie, którzy są w stanie za niego zapłacić, a co za tym idzie opłacić moje rachunki, to mogę spokojnie odcinać kupony i nie muszę wymyślać niczego nowego.
Mhm, wszystko się zgadza. Pan Duch wynajął cię, abyś zastąpił Tokara i pomógł w jego kampanii rozpusty. Jak dla mnie powinieneś się dobrze zastanowić, na co się piszesz, bo to nie pierwsza taka zabawa, tylko czwarta akcja w przeciągu pięciu lat. Z tym, że wtedy odgrywaliśmy świętoszków, a teraz odwalamy naprawdę porąbane gówno. Profanujemy najczystsze dziewice, torturujemy najszczęśliwszych ludzi w krainie, dekapitujemy dobrotliwych monarchów... Na ten przykład, nie wahamy się przy tym zmanipulować małoletniego smarka i wykorzystać jego dobre serce, aby osiągnąć nasze egoistyczne cele. Inna rzecz, że potem pomagamy mu uporać się z problemami matki oraz fundujemy szczeniakowi rejs życia – wiesz, nie zadzieramy z metafizyką, Yin-Yang i te sprawy. Równowaga to podstawa, trochę cukru musi być, tak ten świat działa. Wszak jesteśmy liberalnymi "dobrymi złymi", którzy naprawiają błędy pokręconych obrońców ładu, a nie powalonymi anarchistami.
Niech będzie, naświetlę ci szczegóły. Tylko przestać zwracać się do mnie per "Węgielek", okey?! To bardzo krzywdzący pseudonim w stosunku do tak sytuowanego dżentelmena i właściciela porządnej speluny, jakim jest moja skromna osoba. Mam w nosie, co mówi Pan Duch lub mroczne trio. Ja i moja "Bękarcia nora" wymagamy należnego szacunku, a to że jestem czarny oraz niski, nic nie znaczy. Cały ten rasistowski szajs zostawiasz za drzwiami.
Nie, od lat w tej krainie nic się zmieniło. Właściwie od czasu, gdy zawitała tutaj fregata "King's Bounty". Coś koło 2008 roku, z tego co pamiętam. Choć tęgie umysły z 1C są gotowe przyrzec, że ten świat dokądś zauważalnie podąża, nie ufaj szubrawcom! Zmiany są kosmetyczne i zauważą je chyba tylko ci, którzy wypili o jeden Pocałunek Sukkuba za dużo. Mechanika i interfejs pozostały bez zmian, podobnie jak standardy prowadzenia potyczek. No, normalnie, no! Po krainach poruszamy się bez większych przeszkód oraz żadnych ograniczeń. Wolne krainy, keine grenzen jak śpiewał ten diabelski elf z czerwoną peruką. Nie trzeba paszportów, o ile masz odpowiednio ostry miecz bądź armię najemników, którzy wykonają za ciebie brudną robotę, gdy przyjdzie pora. Wypełniamy zadania zlecone przez tubylców, zwiększamy swoje wpływy, rozwijamy nasze umiejętności i gromadzimy fortunę – na tym to polega. Walka przebiega w systemie turowym, na polu wypełnionym heksami.
Co to znaczy, że to nielogiczne i niezgodne z nowoczesnymi standardami? Nie chce ci się czekać na ruch przeciwnika? To nie podlega dyskusji, pytaj szefa, bo ma dość oleju w głowie, choć skrzętnie ukrywa to pod swoim kapturem. Ja nie mam ochoty na randkę z pięściami jego przybocznych i połykanie własnych zębów, tym bardziej, że takie zasady mi nadal bardzo pasują, więc lepiej ty też zawrzyj jadaczkę.
Niby tymi ustami całujesz swoją matkę? Będziesz grzeczniejszy i dasz mi dokończyć czy wolisz usłyszeć całą śpiewkę z ust Pana Ducha? Tak myślałem. No dobra. Zanim Tokar, twój poprzednik, wyruszył w drogę, był zmuszony wybrać jednego z trzech najlepszych cyngli szefa, więc pewnie ty również tak uczynisz. To chyba dlatego, że boss siedział za długo zamknięty pod kluczem i ma problemy z zaufaniem. Co poradzisz, nic nie poradzisz... Po drugiej stronie sali siedzi ork Baghyr, prawdziwa góra mięśni, od którego reszta gości stara się trzymać z daleka. To tak na wszelki wypadek, gdyby postanowił wpaść w szał. Co prawda odłożył swój wypieszczony topór i położył go na moim najlepszym stoliku, ale ilekroć go trąca wstrzymuje oddech z przerażenia. Nie, nie powiem mu, aby broń zostawił w depozycie przy wejściu jak reszta klientów, bo chcę jeszcze trochę pożyć.
Oprócz zielonoskórego jest jeszcze wampir Daert, jak zwykle czeszący i pielęgnujący swoje krucze włosy. Taki piękniś-strojniś, dość niespotykana postać w naszej menażerii, nieprawdaż? Jedyny powód, dla którego Pan Duch i reszta nie nafaszerowali go srebrem, to fakt, że niezgorzej radzi sobie z magią. Natomiast babeczka trzaskająca moimi drzwiami, jakby były jej, rozglądająca się po knajpie tak, jak gdyby przed chwilą ją zakupiła, oraz rozsiewająca wszędzie swoje feromony, powodujące, że wszyscy moi klienci przestają nagle zwracać uwagę na dno butelki bądź inne grzeszne przyjemności to Neolina. Sukkub z krwi i kości, pełniący rolę ambasadora, a także dewastujący mój interes. Kształtne pośladki, ale również nieprzeciętny umysł. Zapamiętaj to! Może weźmiesz ją ze sobą, bo dopiero wtedy zacznę coś zarabiać...
Dlaczego właśnie te trio? Bo to oni wypuścili z ciupy szefa i teraz jest im dozgonnie wdzięczny, bo może rozpocząć swoją prywatną vendettę na Światłości. Musisz jednak wiedzieć, że plan Pana Ducha, choć dalekosiężny, śmiały i stanowiący słodką alternatywę dla eksterminacji wszystkich sojuszników zła, ma pewną wadę. Choćby taką, że trzy osoby to stanowczo za mało, aby wyswobodzić krainy mroku i "bez litości skopać tyłki tym dobrym". Dlatego ostatnim razem postanowili zabrać mnie ze sobą. Początkowo miałem się nie zgodzić, ale gdy szef szczodrobliwie zaoferował mi zmniejszenie opłaty za ochronę "Bękarciej nory" na kilka miesięcy... Hej, każdy w końcu ma swoją cenę, nie jestem wyjątkiem.
Nie, żebym się jakoś świetnie bił czy był mistrzem miecza. Popatrz na mnie. Posiadam jednak specjalną umiejętność kumulowania szału bitewnego, który w czasie potyczki można wymienić na kilka specjalnych zdolności, stanowiących mistrzowski as w rękawie. Nekrowataha, orczy gniew, płomień namiętności... brzmi groźnie, czyż nie? No dobra, może ostatni przykład faktycznie nie rozbrzmiewa w tych murach dość srogo, ale podczas starć zbrojnych potrafi przechylić szalę na korzyść mroku. Przysięgam na wszystkie podłości! Semantykę zostawmy więc w spokoju. Tak, cwaniaku, zdaję sobie sprawę, że muszę jeszcze nad nią popracować.
Trzeba jednak przyznać, że kampania Pana Ducha trzyma się kupy. Choć lądy do podboju są olbrzymie, to nie brakuje w nich różnorodności, nieszablonowych zadań czy intrygujących przygód pobocznych. Bardzo miło wspominam chociażby możliwość ukatrupienia eks-gangu "Siedmiu Krasnoludków", który bezczelnie wykorzystał Śnieżkę lub wysadzenie pałacu namiestnika elfów przy pomocy... wybuchowego mopa. Tym bardziej, że każda taka misja była złożona i opłacalna. Zawsze nabywaliśmy mnóstwo doświadczenia, poszerzaliśmy wpływy, zyskiwaliśmy legendarne przedmioty oraz kaptowaliśmy specjalistów, przyczyniających się do rozwoju arsenału mroku. Motywacji do pracy początkowo mieliśmy aż nadto i czyniliśmy starą, dobrą niegodziwość wszędzie, gdzie tylko mogliśmy. Pomimo tego, że gdzie nie spojrzeć witała nas nieufność oraz pogarda. Mało kto z nas jednak się tym przejmował, przecież nikt nas nie zapraszał do tych krain...
Problem w tym, że po pewnym czasie zaczęła pojawiać się monotonia i nasi ludzie głośno narzekali na schematyzm. Wróg nie próbował nas zaskakiwać, za każdym razem licząc na przewagę liczebną. Głupcy. Rozumiesz, co pięć minut powtarzać te same ruchy oraz naparzać podobne do siebie jadowite pająki, tylko w większych ilościach – każdy by dostał świra. Tak, te same. Co to znaczy, że może miały sześć kropek na odwłoku zamiast czterech? No... nie przysięgnę. Tak, raczej się nie różniły. Koleżko, nie łap mnie za słówka! Nie, nie jestem absolutnie pewien. Wiesz, nie byłem wtedy w nastroju do uważnych obserwacji, wyobraź sobie. No, w każdym razie Tokar ledwo wytrzymał z nudów zanim dotarł do upragnionego celu. Przedawkował tabletki kofeinowe, obgryzł wszystkie paznokcie i nie miał już siły płakać z bezsilności. Tak, prawdziwy mężczyzna nie boi się łez. Tym bardziej, że chłop nie jest już tym samym charakternikiem jak kiedyś, jednostajność strzaskała jego wolę. Daj mu więc spokój.
No więc, masz ogromny miecz i paskudną mordę, ale mimo wszystko powinieneś zadać sobie jedno pytanie. Czy zatrudniono mnie w zastępstwie Tokara ze względu na moją pasję, abym dokończył to, co zaczął? A może mam zająć jego miejsce tylko dlatego, aby sprawdzić, czy kolejny charakternik przetrwa przez ponad 40 godzin bez chronicznego ziewania?
Ha, widzisz, koleżko. Ja nie mam przekonania, czy Pan Duch i studio 1C nie szukają kolejnego królika doświadczalnego, który sprawdzi, na ile mogą sobie jeszcze pozwolić i czy nie mają tajnego paktu...
Hej, czekaj no! Dokąd to?!
Nie zapłaciłeś za swój Pocałunek Sukkuba!
Dziękujemy firmie Cenega S.A. za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Plusy
- Ciekawy scenariusz i zadania poboczne
- Olbrzymi świat gwarantujący około 40 godzin rozgrywki
- Wszystkie zalety starego "King's Bounty"...
Minusy
- ...ale też wszystkie jego mankamenty
- Monotonia walk i schematyczność, które zabijają chęć do zabawy
- Zero jakichkolwiek zmian
- Zaśniedziała oprawa audio-wizualna
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz