"Wiedźmin Gra Przygodowa" to próba przekonania nas do tego, że w znanym uniwersum możemy bawić się także przy użyciu kart, kości oraz planszy. Chcąc uniknąć problemu braku chętnych, stworzono także komputerową adaptację, gdzie stery nad postacią bez żadnych oporów przejmuje komputer. Właśnie tę wersję postanowiłem przetestować. Gotowi raz jeszcze ruszyć na szlak?
Przyznam szczerze, że pierwsze zapowiedzi tego tytułu nie wywołały u mnie żadnego opadu szczęki, jednak szeroko reklamowana akcja rozdawania przepustek do bety sprawiła, że postanowiłem dać szanse "Grze Przygodowej". Nim jednak zasiadłem do planszy, musiałem zdecydować się na jedną z czterech postaci grywalnych. Należy dodać, że chodzi o postacie narzucone, co nie powinno dziwić żadnego miłośnika komputerowych adaptacji świata Sapkowskiego. Co ważne, Geralt, Jaskier, Triss i Yarpen Zigrin przemierzają mapę w tym samym czasie, co oznacza, że na planszy nie ujrzymy dwóch krasnoludów czy Białych Wilków w żadnej rozgrywce. Z jednej strony rodzi to problem w sytuacji, gdy więcej niż jedna osoba chce wcielić się w danego bohatera, lecz z drugiej ułatwia kontrolę nad grą i uniemożliwia dezorientację pozostałych. W ten sposób możemy oddać się rozgrywce na cztery różne sposoby...
Przynajmniej tak się nam wydaje na samym początku zabawy. Niestety szybko okazuje się, że jedynie Yarpen prezentuje odmienny tryb rozgrywki od pozostałej trójki. Nie dość, że Geralt, Triss i Jaskier mają często takie same ikony akcji, to jeszcze ich umiejętności dodatkowe mają nas zapewnić o zupełnie innym stylu zabawy. Tego typu zabiegi może i ładnie prezentowały się w zapowiedziach, ale już w chwili premiery czar prysnął. Co prawda wszyscy mają zdolność specjalną, jak chociażby możliwość śpiewu Jaskra czy przygotowania zaklęcia u czarodziejki, jednak dopiero zarządzanie bandą Yarpena prezentuje coś zupełnie nowego i niejednokrotnie tylko ten udany element sprawiał, że decydowałem się na krzepkiego krasnoluda. Raził mnie także brak interakcji między postaciami. W końcu nie są to obce sobie persony, jednak częstokroć "każdy sobie rzepkę skrobie", zaś opcja podziału Punktów Zwycięstwa za wspólne wykonanie zadania okazywała się mało kusząca.
Zostawmy jednak w spokoju pionki i skupmy się na naprawdę ładnie wykonanej mapie. Od pierwszych chwil przyciąga oko i widać, że w ten element włożono naprawdę dużo pracy. Co prawda fani świata będą kręcić nosem na kwiatki typu lokacja o nazwie Jaruga (będąca tak naprawdę rzeką) czy mocno fantazyjne rozłożenie poszczególnych lokacji, ale jako całokształt element ten wybija się mocno ponad przeciętność. Niestety, mniej ciepłych słów mogę skierować względem kart gry. Te, co prawda, wykonano poprawnie, jednak wykorzystano już znane grafiki z obu gier oraz obrazki koncepcyjne. Próżno szukać w tej materii czegoś stworzonego wyłącznie dla potrzeb "Gry Przygodowej". Także ikonki zdobytych tropów mogły być trochę większe, przez co ich zauważenie byłoby zdecydowanie łatwiejsze.
Tytuł gry sugeruje, że czeka nas na szlaku wiele przygód, jednak do wykonania mamy jedno zadanie główne, dwa wsparcia i znów jedno poboczne. Ostatecznie zwycięzcą zostaje ogłoszony ten, kto w preferowanym czasie gry (do wyboru trzy opcje) osiągnie najwięcej Punktów Zwycięstwa. W danej turze może wykonać dwie akcje, jednak przede wszystkim podróżujemy lub paramy się... śledztwem. Trochę to dziwna opcja, bowiem żaden z nas Sherlock Holmes. Dużo ciekawiej prezentuje się walka, gdzie kości posiadają dodatkowe symbole, zależne od wybranej postaci. Starcia pojawiać się będą dość często za sprawą kart złego losu, prześladujących nas na każdym kroku i utrudniając zabawę. Gdyby nie one i Koło Wojny, czyli jedyne potwierdzenie tego, iż w istocie trwa wojna z Nilfgaardem, wcale byśmy nie zauważyli toczącego się konfliktu. Co prawda czasem pojawiają się "Czarni" w charakterze przeciwników, jednak wątpię, by wielu graczy zwróciło na ten fakt większą uwagę. Mimo wszystko starcia są dość ciekawe, zaś komputerowa adaptacja nie wymusza na nas żadnego przeliczania, cyferki pozostawiając w gestii automatycznego pomocnika.
Starcia rozgrywamy jednak przede wszystkim z żywymi graczami. Niestety, w chwili powstawania tej recenzji znalezienie śmiałków wymagało tytanicznej cierpliwości, przez co tryb ten, poza okazjonalnymi akcjami organizowanymi na oficjalnym forum, pozostaje w zasadzie martwy. Jednak gdy już zbierzemy odpowiednią drużynę, to przekonamy się, że nie mamy żadnego limitu czasu na akcję. Wystarczy, że do kogoś wpadnie młodszy kuzyn i odgoni od komputera, by przeciągać rozgrywkę w nieskończoność. Rozwiązaniem pozostaje komputer, jednak wtedy sama rozgrywka traci dużo ze swego potencjału i zwyczajnie po paru turach nudzi.
Nim przejdę do werdyktu, słów jeszcze kilka o polskiej wersji językowej. W tej kwestii można powiedzieć, że jest nieźle, chociaż do ideału trochę brakuje. Przede wszystkim zbyt często biją po oczach różne składnie i zlepki językowe w opisie kart lub wręcz takie, które tłumacz musiał omijać szerokim łukiem. Blado wypada też drukowana instrukcja do gry, zaś ta już zaimplementowana jako samouczek pomija tak trywialną kwestię, jak wydawanie tropów.
Koniec końców, "Wiedźmin Gra Przygodowa" w swojej komputerowej adaptacji prezentuje się dobrze i pozwala nam na zabawę bez konieczności rozkładania planszy i stosu kart czy kości. Niskie wymagania sprzętowe oraz umiarkowana cena to dodatkowe atuty podczas podróży po pięknej mapie. Niestety rozgrywka szybko się nudzi, mamy tak naprawdę raptem dwa style gry, zaś tryb wieloosobowy to właściwie historia. Swoją cegiełkę dokłada miejscami niechlujna polonizacja oraz małe wsparcie ze strony twórców. Tytuł ten najlepiej nabyć na wyprzedaży i już teraz swoje pudełko można spokojnie zdobyć nawet za połowę premierowej ceny.
Plusy
- Piękna mapa
- Znane postacie
- Umiarkowana cena
- Niskie wymagania sprzętowe
Minusy
- Przeciętna polska wersja językowa
- Martwy tryb wieloosobowy
- Mała różnica między postaciami
- Przeciąganie rozgrywki przez graczy
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz