
Osobiście tego nie widzę, ale trudno stawiać filmowemu „Power Rangers” zarzut, że uderza w najbardziej kiczowate i infantylne tony, skoro powstaje na kanwie serialu, który był prawdziwym zagłębiem tandety oraz sucharów. Szczerze pisząc nie wiem, co sądzić o tej produkcji po oficjalnym zwiastunie – miłośnicy marki pewne są wniebowzięci, a ja się tylko zastanawiam, co tam robi Cranston oraz Banks. Chyba przegrali jakiś srogi zakład.

No… „Pacific Rim” z tego nie będzie, a brak Mięśniaka i Czachy w materiale promocyjnym boli podwójnie.