Betonowi fani gatunku komputerowych gier fabularnych po tegorocznych targach Gamescom, mogli poczuć się delikatnie oszukani i opluci przez BioWare. Najnowszy „Dragon Age”, który miał być spadkobiercą serii „Baldur’s Gate”, jak wskazują wszystkie znaki na niebie i ziemi, zostanie wykastrowany, uproszczony i przystosowany do gustów typowego „niedzielnego” gracza. Szkoda, ale niestety taka jest współczesna branża gier – krociowe zyski przede wszystkim. Można się ciskać z kąta na kąt, wypowiadać nieparlamentarne słowa w kierunku Kanadyjczyków, wysyłać paczki z wąglikiem do Edmonton, ale nic to nie zmieni. To gracze graczom zgotowali ten los i skoro większość chce grać w głupie oraz oklepane tytuły, to tak widocznie być musi.
Opinie oczywiście są różne jak ogień i woda, więc spory odsetek fanów gatunku, zmiany w „Dragon Age II” przyjmie z otwartymi ramionami, a moje narzekania uzna za bezpodstawne. Jednak jest jeden element wspólny, w którym każdy się jednoczy – zrzędzenie na kiepską oprawę graficzną produkcji.
Pierwsze obrazki z gry nie napawały optymizmem i zamiast szału radości była konsternacja. BioWare jednak czuwa. Z tygodnia na tydzień, ze screena na screen, widać stopniową poprawę w tym aspekcie i muszę przyznać, że trzy najnowsze zrzuty ekranu wyglądają całkiem smakowicie, a z tej mąki będzie całkiem niezły chleb.
Niestety oryginalności za grosz – znów pustkowia, ponownie Hawke mordujący Mroczne Pomioty…
Komentarze
Dziewoja z pierwszego screena - siostra Hawke czy coś w tym guście :'d
Dodaj komentarz