Fallout: New Vegas

Pomimo tego, że Obsidian Entertainment zdaje się nie traktować zbyt poważnie całego biznesu związanego z DLC i tworzy te rozszerzenia trochę od niechcenia, to nie da się ukryć, że trzeci dodatek do „Fallout: New Vegas” zadebiutuje już za tydzień, więc wypadałoby go jakoś zareklamować. Co ważne, oficjalny zwiastun „Old World Blues” zachęca do zakupu, gdyż wyczuwa się w nim pewną namiastkę atmosfery, która towarzyszyła eksploracji kompleksu Bazy Wojskowej Sierra, znanej z „Fallout 2”. Poza tym wygląda na to, że po lekko patetycznych „Dead Money” oraz „Honest Hearts”, w końcu zaleje nas fala zdrowego, czarnego humoru, z którego słynie seria.

old world blues, big empty

Najwyższy czas wkroczyć do tajemniczego i okrytego złą reputacją kompleksu „Big Empty”.

Mass Effect 3
mass effect: invasion

Choć tendencja do stopniowego spłycania gier komputerowych przez BioWare jest już widoczna gołym okiem, to trzeba otwarcie przyznać, że firma sukcesywnie rozwija swoje światy poprzez inne środki przekazu. Doskonałym przykładem takiego stanu rzeczy jest uniwersum „Mass Effect”, które za kilka miesięcy przeżyje prawdziwy „boom”. Na początku przyszłego roku na półki sklepowe trafi czwarta książka, skupiająca się na losach doktor Kahlee Sanders, kapitana Davida Andersona i Gillian Grayson – „Mass Effect: Deception”. Już za kilka dni powinniśmy usłyszeć kilka ciekawych informacji na temat zbliżającej się ekranizacji. Natomiast dziś, za pośrednictwem wydawnictwa „Dark Horse Comics”, ujawniono pierwsze fakty związane z trzecim komiksem, opartym na tym kosmicznym uniwersum.

Intryga w „Mass Effect: Invasion” zostanie umiejscowiona na stacji kosmicznej Omega – stolicy międzygalaktycznego bezprawia, sanktuarium gwałtu, prawdziwej agorze czarnego rynku i przemytu. Głównym bohaterem będzie samozwańcza władczyni tego miejsca i właścicielka klubu „Zaświaty”; tajemnicza Asari, którą mieliśmy przyjemność spotkać już kilkakrotnie – Aria T’Loak. Heroina zostanie postawiona przed sporym wyzwaniem, gdyż jej małe imperium zaatakuje zagadkowa rasa obcych, która zdaje się być powiązana w pewien sposób z pro-ludzką organizacją paramilitarną Cerberus. Stawką w tej wojnie będzie nie tylko jej życie, ale również reputacja, jaką cieszy się w całej galaktyce.

Premiera pierwszego z czterech zeszytów została ustalona na 19 października 2011 roku. Za scenariusz i oprawę graficzną odpowiada ten sam zespół, który stał za sukcesami poprzednich komiksów – Mac Walters (fabuła), John Jackson Miller (dialogi) oraz Omar Francia (rysunki). Niestety, na dzień dzisiejszy nie ma żadnych planów związanych z wydaniem tej historii obrazkowej w Polsce (my dopiero cierpliwie wyczekujemy „Mass Effect: Evolution”). Poczekamy, zobaczymy – może wydawnictwo Egmont obudzi się przed premierą trzeciej części gry?

Książki fantastyczne

"Zagubiony Heros" – recenzja

Dodał: , · Komentarzy: 0

W poniedziałek 11 lipca Roku Pańskiego 2011 dział poświęcony literaturze fantasy na GameExe został powiększony o recenzję kolejnego tytułu. Tym razem pod ostrzał trafił "Zagubiony Heros", którego autorem jest Rick Riordan. Czy pierwsza część nowej serii Amerykańskiego pisarza jest na tyle ciekawa, by wydać na nią ciężko zarobione pieniądze? O tym dowiecie się czytając recenzję przyszykowaną dla Was przez Nazina. Miłej lektury!

x

„Zagubiony Heros” jest pierwszą częścią nowej serii o wdzięcznej nazwie „Olimpijscy Herosi”, której autorem jest Rick Riordan. Świat opisany w książce jest tym samym, który możemy odnaleźć w serii „Percy Jackson i bogowie olimpijscy”, czyli w wielkim skrócie: greccy bogowie nadal istnieją i mają dzieci, wykonujące różne zadania. Riordan modernizuje całą mitologię tak, aby bogowie pasowali do teraźniejszości – przykładowo Hermes ma telefon komórkowy, a Apollo jeździ sportowym samochodem. W tej mieszance starego i nowego pojawiają się trzej następni herosi: Jason, Piper i Leo.

Mass Effect 3
mass effect 3, zaeed massani

Z perspektywy gracza, to dobra wiadomość, gdyż możliwość przetestowania gry przed premierą jest zawsze miłą rzeczą – tym bardziej, że nasz sprzęt nie młodnieje, a wymagania sprzętowe nieubłaganie wzrastają, wywołując nieprzyjemne bicie serca u każdego fana. Poza tym wersja demonstracyjna pozwoli na własnej skórze przekonać się, nad czym BioWare grzebał przez ostatnie dwa lata i jakie zmiany zaszły w uniwersum „Mass Effect” od czasów samobójczej misji Sheparda.

„Uważnie wypatrujcie informacji o planach wydania dema w ciągu najbliższych miesięcy.”zaćwierkał Casey Hudson.

Patrząc na rewolucję, która pogrążyła w chaosie ostatnie dziecko Kanadyjczyków, wydaje mi się, że przyszykowanie takiej próbki jest uczciwym wyjściem, umożliwiającym podjęcie trudnej decyzji przez potencjalnych konsumentów – kupić „Mass Effect 3” w dniu premiery, a może poczekać jeszcze kilka miesięcy, do czasu aż cena spadnie? Umówmy się, każdy, kto grał w poprzednie części serii i tak nabędzie „trójkę”, choćby był to symulator farmy, a w ramach DLC otrzymalibyśmy zardzewiałe grabie i zgniłego ziemniaka. Wszyscy jesteśmy ciekawi tego, jak skończy się epopeja komandora Sheparda.

Miejmy tylko nadzieje, że wycinek finału kosmicznej sagi, będzie zdecydowanie lepszy od tego zaserwowanego w przypadku „Dragon Age II”. Tamta produkcja do dziś pozostawia nieprzyjemny smak rozczarowania w ustach, ale okazała się znacznie przyjemniejszą przygodą niż to, co zapowiadało demo.

The Elder Scrolls V: Skyrim
todd howard

Także spokojnie, drodzy czytelnicy. Wszystkie kastracje są tylko szerszą wizją artystyczną, mającą na celu uniknięcie skołowania graczy, którzy mogliby być przytłoczeni nadmiarem opcji i bezkompromisowością niektórych wyborów. Bethesda nie upraszcza swojej serii, ona tylko tworzy nowe standardy, które mają złagodzić skutki złych decyzji. Jak tak, to miło – nie mam więcej pytań. Od kolejnej części cyklu, będę więc oczekiwał „samograja” z minimalną ilością trudnych decyzji, gdyż jestem zbyt leniwy, aby przeczytać instrukcję (za dużo literek, małe obrazki) i najprawdopodobniej powiesiłbym się na kablu od myszki, że źle rozwinąłem postać.

Kiedy podstawowe konsekwencje stały się czymś tak frustrującym, że nie da się ich przeskoczyć? Kurcze… serio? Czemu developerzy robią z graczy sieroty z dwoma lewymi rękami? Wiem, że chodzi zapewne o pieniądze, ale hardcorowe produkcje sprzedają się przecież równie dobrze i przynoszą spore zyski, o ile są dokładnie zrobione. Coś czuję, że w grę wchodzi tutaj ostatni z siedmiu grzechów głównych.

Szczęśliwie, ludzie nie są ślepi i nie mają klapek na oczach. Wiedzą dobrze, że poniższe słowa Todda Howarda są tylko naturalną zasłoną dymną, spowodowaną dość kontrowersyjną wypowiedzią Craiga Lafferty’ego, która wywołała wrzenie w środowisku graczy. Bethesda robi się coraz bardziej przewidywalna, podobne techniki przerabialiśmy już w przypadku „Obliviona” czy „Fallout 3”.

„Jeżeli mam być szczery, to nie myślimy zbyt wiele nad stworzeniem bardziej przystępnego tytułu. Tym bardziej, że zauważyliśmy, iż coraz większa grupa odbiorców pragnie właśnie takiego modelu gry, który my chcemy zrealizować. Skupiamy się na tym, aby stworzyć ją dla każdego – nawet jeżeli grałeś już wcześniej w serię „The Elder Scrolls”, nie grałeś w tą część, więc siłą rzeczy nie znasz jeszcze mechanizmów rządzących rozgrywką.

Gra o tron
gemma whelan

„Natychmiast zauważył, że dziewczyna pochodzi z żelaznego rodu. Była szczupła i długonoga, miała czarne, krótko obcięte włosy, ogorzałą od wiatru skórę, silne pewne dłonie i sztylet za pasem. Nos był za duży i zbyt ostry jak na tak wąską twarz, lecz uśmiech wynagradzał to z nawiązką. Pomyślał, że jest trochę starsza od niego, lecz nie ma więcej niż dwadzieścia pięć lat. Poruszała się tak, jakby była przyzwyczajona czuć pokład pod stopami.”George R. R. Martin, „Starcie Królów”.

Ha! Jeszcze dzisiaj informowałem o nowym wcieleniu Brienne z Tarthu, a tutaj okazuje się, że znamy już kolejne nazwisko, które zostało wcielone do obsady drugiego sezonu „Gry o tron”. Zaraz… moment! Jaka znów Yara Greyjoy? Nikogo takiego nie było przecież w książce, a lord Balon miał w końcu tylko jedną córkę – Ashę. Czyżby jakiś chochlik? Może scenarzyści postanowili dodać nową postać, aby jeszcze mocniej podgrzać atmosferę Wojny Pięciu Królów?

Deus Ex: Bunt Ludzkości

„Deus Ex: Bunt Ludzkości” zapowiada się na naprawdę godziwą kontynuację tej kultowej serii i trudno wyjść z podziwu nad materiałami, którymi coraz częściej zalewa nas Eidos Montreal. Czyżby król cyberpunku wrócił na należne mu miejsce? Cóż, nie galopowałbym tym stwierdzeniem aż tak daleko, ale nie da się ukryć, że szykuje nam się wyjątkowo solidny tytuł. „Czarny koń” 2011 roku? Całkiem możliwe.

Kolejna część pamiętnika developerów skupia się na czterech podstawowych filarach, na których opiera się „Bunt Ludzkości” – skradanie, walka, hakowanie oraz perswazja. Podkreśla również, jak duży wpływ na umiejętności Jensena ma augmentacja.

Nie, to zwyczajnie nie może się nie udać. Mam nadzieje, że tym razem unikniemy powtórki z „Invisible War”, bo inaczej chyba dostanę depresji i zwątpię w ten cały wirtualny biznes.

Premiera już 27 sierpnia.

Książki fantastyczne

Kolejny fragment Tropiciela!

Dodał: , · Komentarzy: 0

Prószyński i S-ka, wydawca książki Tropiciel, opublikował kolejny rozdział tego tytułu, by jeszcze bardziej zachęcić niezdecydowanych czytelników do nabycia najnowszego dzieła Orsona Scotta Carda. Wszystkich zainteresowanych odsyłam do naszego działu książkowego, gdzie możecie się zapoznać z fragmentami.

Pojawiają się również pierwsze opinie na temat książki, z którymi możecie się zapoznać poniżej.

Autor popisał się w powieści niezwykłą pomysłowością, udowodnił czytelnikowi, że ma jeszcze sporo do powiedzenia, że mimo bardzo pokaźnego dorobku wciąż chce tworzyć coś nowego. Z niecierpliwością czekam na kontynuację tego tekstu – wierzę, iż Card pokaże idee jeszcze ciekawsze, jeszcze bardziej poruszające. Polecam!

Bartosz Szczyżański, Poltergeist

Dragon Age II

Wczoraj w godzinach nocnych mieliśmy okazje podziwiać pierwszą prezentacje fabularnego DLC do „Dragon Age II”, a już dziś w nasze ręce trafia oficjalny zwiastun „Dziedzictwa”.

Choć generalnie z tym podziwianiem, to napisałem teraz trochę na wyrost i wypadałoby to w pewnym sensie sprostować, gdyż wczorajszy pokaz nie miał w sobie niczego, co spowodowałoby, abym zacmokał z zachwytu. Jeżeli już, to raczej coś pomiędzy grymasem rozczarowania a chłodną obojętnością.

Gra o tron

Skoro napomknąłem już o „Grze o tron”, to wypadałoby wspomnieć o kolejnej aktualizacji naszego kanału na serwisie YouTube. Dlaczego? To oczywiste, tym razem nasza dziarska ekipa tłumaczy postanowiła nadrobić zaległości i wzięła na cel materiały związane właśnie z tą wysokobudżetową produkcją. W kolejce czekają już następne filmy z niekwestionowanego hitu HBO, więc bądźcie czujni. Jak zwykle, zapraszam i gorąco polecam.

Wczytywanie...