Komiksy
nienawidzę baśniowa: i żyli długi i burzliwie

Każdego roku na rynek trafiają setki nowych komiksów. Ich przekrój jest obszerny: od wydawanych masowo pozycji spod znaku superhero, przez kryminały, po komiks obyczajowy, romanse i erotyki. W tej zawierusze są także tytuły, które nie próbują poruszać poważniejszych tematów, a schematy powielają świadomie i głównie po to, by je wyśmiać. I robią to z powodzeniem.

Zgodnie z życzeniem kilkuletnia Gertrude pewnego dnia została przeniesiona do cudownej krainy, pełnej fantastycznych stworzeń. Baśniowo, bo tak zwie się owa kraina, rządzi się jednak swoimi prawami. Otóż Gertrude powróci do swojego świata, gdy odnajdzie pewien klucz. Oprócz tego królowa Baśniowa nie może zrobić krzywdy bohaterce, która ma status gościa. I za to drugie Gertrude jest wdzięczna kodeksowi krainy. I tylko za to. Niezmiennie od 27 lat.

Baśniowo wywarło na główną postać spory wpływ. Od chwili jej przybycia minęło wspomniane 27 lat, więc mentalnie Gertrude stała się kobietą, lecz wciąż jest uwięziona w ciele dziewczynki. To rozwiązanie wraz z pomysłem na samo Baśniowo zapewniło pretekst do stworzenia cukierkowej, przesłodzonej i jednocześnie miłej dla oka oprawy. Widać pewne pójścia na skróty i parokrotne wykorzystywanie bardzo podobnych kompozycji, lecz łatwo to wybaczyć dzięki gagom, również tym kryjącym się w warstwie rysunkowej, nie literackiej.

Mass Effect: Andromeda. Inicjacja

Informacja prasowa

mass effect: andromeda. inicjacja

Poznaj kolejną zapierającą dech w piersi historię w świecie Mass Effect – bestsellerowej serii gier komputerowych. Po trylogii przygód legendarnego komandora Sheparda, autorzy serii zapraszają na nową przygodę z nowymi bohaterami. Mass Effect: Inicjacja pozwoli wam poznać bliżej i lepiej zrozumieć jedną z głównych postaci kolejnej odsłony serii i jeszcze mocniej zżyć się z Corą Harper.

Ludzie od zamierzchłych czasów spoglądali z nadzieją w niebo, marząc o zdobywaniu przestworzy. Posiadający nienasycony apetyt wiedzy wciąż sięgali dalej i dalej. Do atmosfery, poza orbitę Ziemi, poza Układ Słoneczny, aż cała galaktyka stanęła przed nimi otworem. Co zrobić jednak, gdy nawet rozległa Droga Mleczna okaże się za mała? Gdy ludzkości potrzeba będzie czegoś więcej, a by móc dalej się rozwijać? Potrzebny jej będzie nowy cel.

I've got no roots, but my home was never on the ground śpiewa Alice Merton. Trzeba zerwać trzymające nas korzenie i wyruszyć jeszcze dalej, w podróż, z której nie można już zawrócić.

Architektura – wizje niezrealizowane
architektura – wizje niezrealizowane

Sukces "Atlasu lądów niebyłych" ("Phantom Atlas") skłonił wydawcę do pójścia za ciosem. Efektem jest "Phantom Architecture", czyli – w polskiej wersji – "Architektura – wizje niezrealizowane". Żelazo należy kuć póki gorące, więc Rebis, polski wydawca, błyskawicznie zareagował i książka znalazła się na naszym rynku.

Wykorzystano sprawdzoną już świetną formę wypracowaną przy poprzedniej publikacji. Powielanie dobrych wzorów zasługuje na aplauz, jednak recenzent znajduje się w innej sytuacji. Powtarzanie zachwytów budziłoby (w najlepszym wypadku) podejrzenie o brak inwencji, a trawestowanie uznaję za stratę czasu. Odsyłam do recenzji "Atlasu...", gdyż obie książki są bliźniakami z edytorskiego punktu widzenia. Zamiast dubli, nieco szerzej o wątpliwościach, bo zarzutami tego nazwać nie można.

Pomysł autora, Philipa Wilkinsona, napisanie książki o mniej lub bardziej szalonych wizjach architektów, ma potencjał widoczny na pierwszy rzut oka. Zabrakło mu jednak czytelnego kryterium doboru przykładów. Porównując do "Atlasu..." – niby to samo, bo obaj autorzy opisują to, czego nie ma. Jest jednak subtelna różnica. Obiektów prezentowanych w "Atlasie..." nie było i (z założenia) być nie mogło. Te z "Architektury..." być mogły, a nawet – zdaniem autora – powinny. W ten sposób do dzieła wkradł się subiektywizm, bo przecież każdy budowniczy ma w swoim portfolio wiele obiektów, które z różnych przyczyn nie powstały, a autor z tego bezliku wybrał to, co mu pasuje. Jego prawo, ale z pominiętych koncepcji można by stworzyć wiele konkurencyjnych wersji dzieła, a wśród wybranych przez niego można znaleźć wątpliwe.

Komiksy

Informacja prasowa

Kazimierz Leski powraca w trzecim tomie serii Bradl autorstwa Tobiasza Piątkowskiego i Marka Oleksickiego!

Muzeum Powstania Warszawskiego i wydawnictwo Egmont zapraszają na uroczystą premierę trzeciego tomu serii komiksowej BRADL

egmont,komiksy

W spotkaniu, które poprowadzi Marta Perchuć-Burzyńska, udział wezmą m.in. autorzy komiksu: Tobiasz Piątkowski i Marek Oleksicki. Gościem specjalnym będzie Zbigniew Kruszewski, wieloletni znajomy Kazimierza Leskiego.

Komiksy

Informacja prasowa

Wydawnictwo Egmont wprowadza do sprzedaży nową linię wydawniczą komiksów dla dzieci pod nazwą „Komiksy są super”. Będzie to kolekcja zabawnych, świetnie narysowanych i mądrych opowieści rysunkowych. Już 3 października 2018 r. trafią do sprzedaży pierwsze tomy z czterech nowych cykli.

egmont,komiksy

Każda z kolekcji komiksów „Ptyś i Bill”, „Studio tańca”, „Ernest i Rebeka” oraz „Lou” składa się z krótkich, jednostronicowych historyjek, ale też dłuższych epizodów. To opowieści o dzieciach – ich perypetiach szkolnych, relacjach z przyjaciółmi i rodzicami, ulubionych zwierzakach i pasjach. O codziennym życiu, ale też o przygodach przeżywanych dzięki dziecięcej fantazji. Mają zapewnić młodym czytelnikom (i oczywiście ich rodzicom!) inteligentną rozrywkę.

Komiksy

Syn: Woda i ogień – recenzja komiksu

Dodał: , · Komentarzy: 0
syn: woda i ogień

Enigma. "Syn", pierwszy tom cyklu "Woda i ogień" autorstwa Benedykta Szneidera, jest na tyle tajemniczy, że nie potrafię rozstrzygnąć, czy stanowi to jego wadę, czy zaletę.

Ujmująca grafika – zasadniczo (bo są nieliczne wyjątki) czarno-białe, szrafowane kadry wciągają czytelnika w świat opowieści. Plansze wypełniają starannie narysowane detale. Autor nie ma problemu z oddaniem dynamicznego ruchu czy też sielskiego spokoju (imponujące całostronicowe plansze). Jest nastrój!

Szneider bardzo oszczędnie dawkuje dialogowe dymki. I bardzo dobrze – nie lubię przegadanych komiksów – tylko bez "głosu z offu", czyli informacji zamieszczonych na stronie tytułowej i okładkowych wklejkach prezentujących główne postacie, historia byłaby nieczytelna. Powstaje wrażenie, że autor nie tyle opowiada, ile mówi, o czym chciał powiedzieć. Protagonistom poskąpiono wypowiedzi, antagoniści mają pojedyncze kwestie. Wszystkim brakuje osobowości. Dla czytelnika są zbyt zimni, by mógł przejąć się ich losami.

Komiksy

Zmiana na stanowisku scenarzysty serii o Daredevilu okazała się udana – Ed Brubaker stworzył świetną historię, rozprawiając się z wątkami pozostawionymi przez Bendisa. W piątym tomie mógł sobie pozwolić już na większą swobodę – z jakim efektem?

daredevil: nieustraszony! #5

Ciemne chmury z powrotem zbierają się nad Mattem Murdockiem. W Hell's Kitchen znów panują przestępcy, a bohater ma problemy z przywróceniem porządku. Co gorsza, w więzieniu szaleje Gladiator, który jednak zaprzecza swoim czynom i twierdzi, że ktoś go wrabia. Sprawy wymykają się Daredevilowi spod kontroli...

Komiksy

Gdyby autorzy, czyli Leśniak & Skarżycki, mieli okazję przeczytać tę recenzję, to niechybnie nasłaliby na mnie swego bohatera, a on nie omieszkałby wziąć najcięższej ze swoich desek.

jeż jerzy

Pierwszy tom "Dzieł zebranych" składa się z trzech już wcześniej wielokrotnie wydawanych zeszytów – "Nie dla dzieci" (2002, 2005, 2011), "Wróg publiczny" (2002, 2006, 2011) oraz "Egzorcysta" (2003, 2006) – wrzuconych razem w twardą oprawę o książkowym formacie. Zmniejszona nieco czcionka licznych i obszernych dymków dialogowych nie jest problemem. Charakterystyczna, pozornie naiwna i niedbała grafika albo komuś pasuje, albo nie. Innej sobie nie wyobrażam. Jeż Jerzy jest już bohaterem popkultury. Za dowód niech robi Jeż Jerzyk – biedronkowy pluszak z gangu słodziaków. Wszyscy odbiorcy powinni wiedzieć, o co chodzi, więc skupianie się na tym aspekcie przy recenzowaniu "Dzieł zebranych" mija się z celem.

Komiksy
detektyw fell

Są kryminały i kryminały. Dokładnie taka myśl przeszła mi przez głowę po zapoznaniu się z pierwszą historią zawartą w "Detektywie Fellu". A to nie jedyna rzecz, która zapada w pamięć po tym komiksie.

Na album składa się osiem rozdziałów opowiadających o detektywie Richardzie Fellu, który został przeniesiony do jednostki położonej w Snowtown. Owe miejsce jest jednym z najgorszych, w jakie można się zapuścić. W starych i popadających w ruinę budynkach żyje cała rzesza degeneratów, przestępców, narkomanów, morderców i im podobnych. Lokalny posterunek liczy sobie jedynie paru ludzi, w dodatku średnio przejętych swoimi obowiązkami. Czy nowy detektyw zdoła to odmienić?

"Detektyw Fell" to pozycja nietypowa. Jej bohaterowie to niemal sami wykolejeńcy lub ludzie zmęczeni życiem w Snowtown, choć jednocześnie akceptujący tamtejsze niepisane prawa. Można pokusić się o stwierdzenie, że sam region jest jednym z rzeczonych bohaterów. To miejsce, w którym diler nie boi zapytać się gliny, czy ten chce działkę, a jakiekolwiek próby pozyskania świadków przestępstwa są skazane na niepowodzenie. Wszystko, co w komiksie posępne, krwawe czy bezduszne, zostało maksymalnie podkręcone. Detektyw stara się rozwikłać kolejne sprawy przypadające na poszczególne rozdziały, lecz tu pojawiają się pewne zgrzyty. Otóż 16 stron na każdą z nich to odrobinę za mało, by czytelnik poczuł się ukontentowany. Śledztwa rozpoczynają się przyzwoicie, później zainteresowanie rośnie, by nagle nadchodził króciutki finał, niepozwalający wybrzmieć opowieści. Wystarczyłoby dosłownie dwie/trzy strony więcej, a efekt mógłby być znacznie lepszy.

Więzy krwi

Star Wars. Więzy krwi – recenzja książki

Dodała: , · Komentarzy: 0
star wars. więzy krwi

Chciałabym, a boję się. O tak, propozycja zrecenzowania kilku książek z uniwersum "Gwiezdnych wojen" wywołała u mnie sprzeczne emocje. Z jednej strony szalenie lubię oryginalną serię, a i najnowsze filmy raczej przypadły mi do gustu. Z drugiej – znawca ze mnie żaden, nie pamiętam wszystkich zawiłości fabuły, a w quizie znajomości poległabym na starcie. Poza tym jakoś nie do końca wierzyłam, że tego typu książki w ogóle mogą być dobre. Raz kozie śmierć...

Wydarzenia przedstawione w klasycznej filmowej trylogii i te ukazane w "Przebudzeniu Mocy" dzieli kilkadziesiąt lat. Co wydarzyło się w tym czasie? Dlaczego Nowy Porządek zaczął chylić się ku upadkowi i jak narodził się Ruch Oporu? Powieść Claudii Gray "Star Wars. Więzy krwi" odpowiada na te pytania i przynajmniej częściowo łączy ze sobą dwie filmowe trylogie, a przy okazji stanowi kawał całkiem dobrej przygody.

Senator Leia Organa coraz poważniej rozważa wycofanie się z polityki i towarzyszenie swojemu małżonkowi w szalonych przygodach. Misja mająca na celu prześledzenie nielegalnych działań kartelu przyprawowego ma być jej ostatnią. Jej partnerem zostaje reprezentant opozycyjnego obozu – centrystów – Ransolm Casterfo. Oj, specyficzna jest ta współpraca. Wydaje się, że dzieli ich zbyt wiele, stąd też nie dziwi spektakularna kłótnia na dobry początek znajomości. Później pojawia się wzajemny szacunek i zrozumienie, może nawet coś na kształt przyjaźni, jeszcze później zaś... O, to nie to, o czym myślicie! W każdym razie jest to mieszanka wybuchowa.

Wczytywanie...