Komiksy

Hawkeye #4: Rio Bravo – recenzja komiksu

Dodał: , · Komentarzy: 0
hawkeye: rio bravo

Po finalnym tomie runu Matta Fractiona przypiąłbym "Hawkeye'owi" łatkę bałaganiarskiego – ale nie w negatywnym znaczeniu. To uroczy bałagan, przez scenarzystę kontrolowany, a dla czytelnika będący nietypową zabawą narracyjną. Niestety, powodującą też trudności w lekturze.

Album poświęcony Kate Bishop za nami. W "Rio Bravo" wracamy do Clinta Bartona, który walczy z lokalną mafią, chcącą przejąć kamienicę z jego rąk. W scenach z dawnej przeszłości poznajemy dzieciństwo bohatera i relacje z bratem – debiutującym w serii.

Kate Bishop rzadko się pojawia, ponieważ akcja częściowo rozgrywa się w tym samym czasie, co "L.A. Woman". Główny duet to bracia Bartonowie. Ich relacje są bardzo dobrze stonowane. Różnice zdań nie powodują między nimi konfliktów, dochodzi tylko do lekkich spięć. Znają się jak łyse konie, stanowią zgrany zespół, a trudna przeszłość tłumaczy nastawienie do problemów. Linie czasowe zgrabnie się łączą – (intymne) retrospekcje służą dopowiedzeniu faktów i scharakteryzowaniu bohaterów. Wreszcie zapewniają emocje, choć i te są umiejętnie tonowane.

Książki fantastyczne

W październiku już pojawiło się parę nowości wydawnictwa MAG, na które warto zwrócić uwagę. "Wrota Abaddona" to trzeci tom serii "Expanse", na podstawie której powstał dobrze oceniany serial SF. "Biały piasek" przedstawia historię Sandersona w wersji komiksowej – w bieżącym miesiącu ukazała się jej druga odsłona. Poza tym premierę mieli "Szara siostra", kontynuacja "Czerwonej siostry", oraz "Zrodzony".

wydawnictwo mag

Wśród zapowiedzi prym wiedzie "Poklatkowa rewolucja" autorstwa Petera Wattsa. Premiera już za parę dni. Dalej jest "Domostwo błogosławionych" w serii "Uczta wyobraźni", "Za kilka demonów więcej" i wreszcie "Męstwo" – drugi tom "Wiernych i Upadłych", którzy niedawno pojawili się na polskim rynku.

Komiksy

Komiks superbohaterski jest bardzo popularny – wśród ludzi właściwie w każdym wieku. Na rynku co rusz pojawiają się nowe tytuły z tej kategorii i "My Hero Academia – Akademia bohaterów" to jeden z nich. Jego protagonista, Deku, szkoli się na bohatera.

my hero academia – akademia bohaterów #02

W drugim tomie czytelników czekają szkolne życie, treningi i pierwsze spojrzenie na złoczyńców. Poszczególne wątki okazują się nie lada atrakcjami, dzięki którym ciągle dzieje się coś angażującego.

Czerwony wariant

Informacja prasowa

czerwony wariant

Czerwony wariant jest jedną z tych intrygujących lektur, w której napięcie budowane jest powoli i w sposób przemyślany. Nie znajdziemy tu tanich, grających na emocjach chwytów. To uczta dla każdego fana świata stworzonego przez Glukhovsky'ego, który chciałby dowiedzieć się więcej o postapokaliptycznym świecie roku 2035 i jego nowych porządkach.

Metro w Kijowie. Zaprojektowane i zbudowane, by w razie nuklearnej wojny zachować jednolity system organizacji. Szczęśliwie spełniło swoje zadanie, po konflikcie atomowym unikając rozdrobnienia stacji na wiele pomniejszych i rywalizujących ze sobą frakcji. Jest jednak małe ale. W równaniu zjednoczonej postapokaliptycznej społeczności brakuje całej czerwonej linii. Zawalonej gruzem i całkowicie niedostępnej.

Rok 2035, Krzyż. Wspólnota obu ocalałych linii pokojowo egzystuje. Tunele, w większości wolne od zagrożeń nowego świata, są wybawieniem dla ludzi, którzy borykają się jednak z innymi problemami. Przeludnieniem. Biedą.

Komiksy
outcast: opętanie

Dobry start często okazuje się tylko przebłyskiem światła spod szarzyzny przeciętności. Te słowa pasują również do "Outcast: Opętanie".

Pierwszy tom serii Roberta Kirkmana, twórcy słynnego "The Walking Dead", wzbudził moje zainteresowanie, kolejny był już trochę słabszy, aż w trzeciej części doszło do wyraźnej zapaści. Rozciągnięta akcja nużyła i przed zapomnieniem tom ratowało głównie zakończenie, rodzące nadzieję na dużo bardziej angażujący rozwój losów Kyle'a. To samo tyczy się tomu czwartego. Znów dostajemy mocne fragmenty przedzielone wtórnością i nudnawą akcją.

Po kilkunastu stronach jeszcze miałem nadzieję na coś ciekawszego, lecz Kirkman nie po raz pierwszy pokazał, że potrafi utknąć w pętli. Generalnie ostatni tom skończył się bardzo niekomfortowo dla Kyle'a, co obiecywało mocną kontynuację. Tylko że rozwiązanie sytuacji zostało poprowadzone banalnie, a sam zabieg powtarza się w skali tomu. W dodatku przez długi czas jesteśmy obserwatorami słownych prób przeciągnięcia Wypędzonego to na jedną, to na drugą stronę. I nie tylko jego, bowiem przeciąganie szali oraz próby uwięzienia "kogoś" zasługują na miano przewodnich tematów komiksu. Dopiero końcówka wzbudza zainteresowanie i jest warta uwagi. Pytanie tylko, czy i tym razem intrygujący finał nie przerodzi się w marazm w kolejnej odsłonie. Z pewnością Kirkman dotarł do punktu, w którym nie może narzekać na brak opcji rozwinięcia fabuły. Nie wszystko jest jednak złe, a szczególnie może się podobać ewolucja niektórych postaci. Kyle pod tym względem akurat nie porywa, ale metamorfoza wielebnego Andersona z pewnością odegra jeszcze ważną rolę.

Komiksy

Dekapitator powrócił. Swoją pierwszą historią – "Wyspa albo Plaga bestii" – zapracował sobie na uznanie dużego grona czytelników. Spodziewałem się więcej, ale z lektury też byłem zadowolony.

head lopper: karmazynowa wieża

Nieliczne negatywne głosy były powodowane prostotą fabuły. Drugi tom serii, "Karmazynowa Wieża", też nie należy do skomplikowanych komiksów. Norgal wraz ze swoimi towarzyszami przybywa do tytułowego miejsca. Tam grupa musi zmierzyć się z wyzwaniami przygotowanymi przez pana Karmazynowej Wieży, który czeka na przetrwałych, aby z nimi stoczyć ostateczną walkę.

Z mgły zrodzony

Andrzej Sapkowski swoim żądaniem dodatkowych pieniędzy od CD Projekt wywołał niemałe wzburzenie wśród fanów "Wiedźmina". Zareagował między innymi Brandon Sanderson, popularny i ceniony autor fantasy, znany np. z "Archiwum burzowego światła".

z mgły zrodzony

Na forum Reddit Sanderson napisał, że podczas czytania newsa o groźbie pozwania CD Projekt RED był bardzo blisko, żeby zaproponować studiu... oddanie praw do stworzonego przez siebie świata za darmo.

Komiksy
hellboy: lichwiarz. trollowa wiedźma

Czwarty tom "Hellboya" nie popycha głównej fabuły naprzód. Jest – podobnie jak odsłona druga – zbiorem historii. Tym razem mamy ich dziesięć, ale i one udowadniają, że świat Mike'a Mignoli to wdzięczne miejsce dla krótkich form.

"Lichwiarz" dostał Nagrodę Eisnera za najlepszą miniserię, więc z nim można było wiązać największe oczekiwania. I rzeczywiście je spełnia. To dosyć rozbudowana historia, która od początku budzi zaintrygowanie tajemniczymi postaciami i wydarzeniami. Walka z prawdziwym, mrocznym złem, które kusi i przeraża jednocześnie. Zawsze uważałem taki rodzaj zła – którego można pragnąć, a naprawdę powinno się go wystrzegać – za najatrakcyjniejszy. Bohaterowie mogą wejść na niewłaściwą ścieżkę i nie będzie to czyniło ich negatywnymi – bo pokusa zmienienia swojej sytuacji bywa zbyt silna.

Następne historie nie są już tak długie, lecz okazują się niewiele słabsze. "Penanggalan" nie ma nawet dziesięciu stron, jednak styl typowy dla Mike'a Mignoli i jego "Hellboya" oraz zaczerpnięcie z malezyjskiego folkloru nie pozwalają na zawód. I tak jest z pozostałymi utworami. Oparte o nadprzyrodzoną tajemnicę i zadziwiające, czasem wydawałoby się niedorzeczne pomysły – a także z odważnym, kpiącym ze zła bohaterem. Dają one świetną porcję przygód z kategorii grozy. Czyta się o nich z ekscytacją.

Komiksy

Waleczni – recenzja komiksu

Dodał: , · Komentarzy: 0
waleczni

Niedawno na komiksowym rynku pojawiło się Wydawnictwo KBOOM wraz ze swoim pierwszym tytułem – "Walecznymi". Dla polskiego czytelnika to okazja do wejścia w uniwersum Valiant.

Wieczny Wojownik żyje już od tysięcy lat, a jego celem jest ochrona Geomantów. Jednak za każdym razem, gdy nadchodził moment walki z Nieśmiertelnym Wrogiem, Wieczny Wojownik przegrywał – ochraniany Geomanta ginął, a świat ogarniał mrok. Żeby nie zawieść ponownie, zbiera superbohaterów, którzy mają mu pomóc w odniesieniu zwycięstwa.

Klasyczna walka dobra ze złem. Scenarzyści nie eksplorują nowych rejonów, ale szkoda, że nie udaje im się stworzyć przynajmniej komiksowego odpowiednika "popcorniaka". Nie oczekiwałem cudów, lecz rozrywki porównywalnej do tej dawanej przez Marvela czy DC. Drużynowej historii, w której pozornie niepasujące do siebie postacie zaczynają się rozumieć, a ich współpraca – dawać owoce. Jednak twórcy poszli w innym kierunku. Przede wszystkim – nie ma drużyny. Wbrew oczekiwaniom w "Walecznych" jest za mało interakcji między bohaterami. Do tego bohaterów pojawia się bardzo dużo (przynajmniej na ilustracjach), tworzą więc armię, a nie ekipę. Najważniejsi? Powiedzmy, że Wieczny Wojownik, choć na kogoś, kto powinien być liderem, mógłby mieć większy udział, oraz na pewno Bloodshot z Geomantką.

Wczytywanie...