W komiksie "Spodouści" czytelnicy zostają przeniesieni do podrzędnego baru, w którym pośmiertnie gromadzą się typy spod ciemnej gwiazdy, by po raz ostatni snuć opowieści o swoich żywotach. Grupa to nie byle jaka, bo są wśród nich są tak znane osobistości przestępczego półświatka jak Pershing.
We wstępie Igor Jarek zdradza źródła, które posłużyły mu przy pracach nad komiksem. Efektem fascynacji mafijnym światem i lekturą książek z serii "Masa o..." są właśnie "Spodouści". Autor przyjął dosyć wyraźne ramy czasowe, począwszy od narodzin wolnej Polski i zawiązywania się organizacji przestępczych w Pruszkowie i Wołominie, aż do słynnej strzelaniny w Magdalence. Przyjęty okres zapewnił możliwość komiksowego sportretowania wielu przestępców. Z jakim skutkiem?
Z założenia "Spodouści" nie są komiksem nastawionym na większą opowieść. Igor Jarek prezentuje nam szereg krótkich wyznań słynnych polskich gangsterów i przestępców działających w końcówce ubiegłego stulecia. Określenie "krótkich" jest w tym przypadku kluczowe. Opowieści przytaczane przez recydywistów są zdawkowe, mieszczą się w kilku lub kilkunastu chmurkach i nie wykraczają objętością poza sześć stron. Jedne na tym zyskują, uderzając brutalnością i brakiem skruchy, inne nie są w stanie zaangażować w tak ograniczonym czasie. Brak fabuły spinającej wywody przestępców powoduje, że odbiorcy błyskawicznie przechodzą pomiędzy kolejnymi, nie zawsze ciekawymi, wypowiedziami. Intrygująca próba zamknięcia życia recydywistów w kilku prostych i gorzkich zdaniach miała dużo większy potencjał. Nie ma tu mowy o rozliczeniu z dawnymi grzechami, nie następuje żadne oczyszczenie. I tego bodaj zabrakło najbardziej – puenty.