Właściwy człowiek na właściwym miejscu. Kapitan Phasma jest jedną z wyróżniających się postaci należących do Najwyższego Porządku. Zajmuje się szkoleniem młodzieży, cieszy się ogromnym zaufaniem przełożonych i szybko awansuje w hierarchii. Ideał? Pełniący podobne obowiązki Kardynał ma co do tego wątpliwości. Mężczyzna ślepo wierzy w wartości (czy może raczej komunały) wpojone mu za młodu, ale nie jest pewien, czy Phasmą powodują równie szlachetne pobudki. A może to zwykła zazdrość?
Traf chce, że w ręce Kardynała wpada Vi, szpieg na usługach Ruchu Oporu, wypełniająca zlecenia od samej Lei Organy i dysponująca imponującą wiedzą na temat tajemniczej Phasmy. I kto wie, może wśród posiadanych przez nią informacji znajdzie się coś wystarczająco kompromitującego? Rozpoczyna się przesłuchanie.
Za sprawą opowieści snutej przez Vi przenosimy się na Parnassos – wyniszczoną planetę, której coraz bardziej nieliczni mieszkańcy każdego dnia walczą o przeżycie. Tu też po raz pierwszy spotykamy Phasmę i obserwujemy drogę, jaką przeszła.
Muszę to przyznać – bardzo ciekawy pomysł zarówno na samą fabułę, jak i konstrukcję powieści. To jakby dwie odrębne, a jednocześnie mocno ze sobą powiązane historie. Z jednej strony zastanawiamy się, co takiego uczyniła Phasma (jeśli w ogóle), z drugiej – co ze zdobytą wiedzą uczyni Kardynał. W miarę rozwoju sytuacji obserwujemy subtelne zmiany zachodzące w bohaterach. A może raczej wypadałoby powiedzieć, że autorka umiejętnie dawkuje informacje?
Phasma z filmów nie zapadła mi jakoś szczególnie w pamięć. Książka w ciekawy sposób przedstawia jej historię, ale... Mało w tym wszystkim jej samej. To, o czym opowiada Vi, sama zna tylko z czyjejś relacji. Nie powiem, obraz, jaki się z tego wyłania, jest interesujący, ale jeśli ktoś liczył na bliższe poznanie Phasmy, to może być zawiedziony. Dla mnie istotniejsze okazały się opowiedziane wydarzenia, miejsca odwiedzone przez bohaterów, pokonane przeszkody, niż rola, jaką odegrała główna postać.
Mimo to trzeba przyznać, że autorka umiejętnie kreuje bohaterów, a przy tym nierzadko zdarza jej się pewne ich cechy ukazać w dość subtelny sposób, nie wprost. Nie mogę powiedzieć, żebym przesadnie przeżywała losy postaci, ale jednocześnie ze sporym zainteresowaniem śledziłam ich zachowanie i reakcje.
Uważam "Phasmę" za bardzo przyzwoitą lekturę, ale pojawia się w niej kilka zgrzytów. Przede wszystkim opowieść Vi wydaje się stanowczo zbyt barwna i szczegółowa, jeśli wziąć pod uwagę, że sama zna ją tylko z czyjegoś przekazu. Brakowało mi także przekonującego wyjaśnienia, dlaczego przełożeni faworyzują Phasmę względem Kardynała, zwłaszcza że można było mieć wątpliwości co do czystości jej intencji.
Jak na razie powieści spod znaku "Gwiezdnych wojen" wydawane przez Uroboros nie zawodzą. Autorzy (w moim przypadku do tej pory autorki) udanie oddają klimat znany z filmów, a takie poboczne opowieści stanowią sympatyczne uzupełnienie znanej historii, przy okazji odpowiadając na niektóre nasuwające się pytania. Delilah Dawson spisała się całkiem nieźle. Dodatkowy plus dla wydawcy – piękna okładka! I o dziwo – tył jeszcze lepszy od przodu.
Dziękujemy wydawnictwu Grupa Wydawnicza Foksal za dostarczenie egzemplarza recenzenckiego.
Komentarze
Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!
Dodaj komentarz