Jako Polaka, miłośnika piłki nożnej i pasjonata fantastyki, finał amerykańskich rozgrywek futbolu amerykańskiego obchodzi mnie mniej niż zeszłoroczny śnieg. Jednakowoż „Super Bowl” to jedna z tych imprez, nad którą należy się pochylić, niezależnie od upodobań. Nie dlatego, że Christina Aguilera, pomimo nieustannego podkreślania swojego patriotyzmu, nie potrafi poprawnie zaśpiewać amerykańskiego hymnu narodowego czy też, że zespół „Green Bay Packers” zdobył puchar po czternastu latach. O nie…

Bo „Super Bowl” to swoisty fenomen społeczny oraz kulturowy, współczesne Koloseum i XXI-wieczne zmagania gladiatorów – mnóstwo skrajnych emocji, pasja i zaangażowanie, miliony osób przed telewizorami (corocznie ponad 100 mln.), miliardowe zyski z reklam w przerwie meczu. Każdy człowiek, nie mający nawet rozeznania o co chodzi w tym całym futbolu amerykańskim, dobrze wie o co toczy się walka – nie tylko na płaszczyźnie sportowej.

Nie dziwi zatem fakt, że wielkie wytwórnie i korporacje muszą wyciągnąć z portfela przynajmniej 3 miliony dolarów, aby zapewnić sobie trzydziestosekundową reklamę w przerwie finałowego meczu. 300 tys. „zielonych” za sekundę? Szaleństwo? Tak, ale z tych niezwykle opłacalnych. Dlatego też potentaci filmowi i telewizyjni nie szczędzili grosza, efektem czego mieliśmy okazję zaobserwować nowe spoty reklamowe najnowszych superprodukcji. Krótkie, acz treściwe – sporo nowych scen m.in. „Piraci z Karaibów: Na nieznanych wodach”, „Transformers 3D” czy „Kapitan Ameryka: Pierwsze Starcie”.

Ostatnia odsłona kinowej adaptacji trylogii "Zmierzch" została, jak dobrze pamiętamy, podzielona na dwie części. Wiemy jednak, iż pokazane zostaną w niej sceny przemiany Belli w wampira oraz narodzin jej dziecka z Edwardem. Czyżby czekało nas nieco doroślejsze kino?

Twórcy Zaćmienia postanowili, iż pierwsza część ostatniej części sagi zakończy się w momencie, w którym Bella staje się wampirem. Wszystko za sprawą jej chłopaka oraz przyszłego męża, Edwarda, który chce ratować ukochaną przed pewną śmiercią. Możemy zatem spodziewać się ślubu kochanków i wszelkich czynności z nim związanych.

Nie muszę chyba nikomu mówić, iż po ceremonii, zebraniu większej lub mniejszej masy prezentów oraz odprawieniu gości państwo młodzi mają czas dla siebie. W końcu czeka ich zawsze pierwsza noc poślubna. Czy oznacza to, że w Zaćmieniu ujrzymy scenę seksu?

Na temat ekranizacji "Hobbita" wiemy niewiele, a jeszcze mniej wiemy na pewno. O problemach ze znalezieniem reżysera i samą produkcją informowaliśmy już jakiś czas temu. Teraz, pośród kilkoma spekulacjami odnośnie obsady, możecie znaleźć dość zaskakującą informację – w filmie pojawić miałby się Elijah Wood. Zanim pomyślicie, że to nic dziwnego, bo to przecież najbardziej rozpoznawalna twarz kinowej adaptacji powieści Tolkiena, zastanówcie się – skąd w "Hobbicie" Frodo Baggins?

W środowy wieczór odbyła się gala wręczenia statuetek People's Choice Awards. Najwięcej z nich powędrowało do gwiazd i twórców "Sagi "Zmierzch": Zaćmienie" oraz serialu "Dr House".

Już 37 raz Amerykanie wybierali swoje ulubione filmy, seriale i aktorów. Największym faworytem była kolejna część sagi Zmierzch, czyli Zaćmienie. Cieszący się niesłabnącą popularnością, zwłaszcza wśród nastolatków, film zdobył aż siedem nominacji – ulubiony film, ulubiony aktor filmowy (Robert Pattinson, Taylor Lautner), ulubiona aktorka filmowa (Kristen Stewart), ulubiony film dramatyczny, ulubiony ekranowy zespół (Stewart, Pattinson, Lautner) oraz ulubiona gwiazda filmowa poniżej 25 roku życia (Stewart i Pattinson). Jak sądzicie, ile nagród udało się zgarnąć Belli i spółce?

Warto zauważyć, iż w pierwszej z kategorii w szranki przyszło im walczyć z takimi tytułami jak "Iron Man 2", "Incepcja" czy też "Alicja w Krainie Czarów". Ulubionym aktorem z wielkiego ekranu mógł być Johnny Depp, Robert Downey Jr. czy też Leonardo DiCaprio. Wśród pań walczyły także: Angelina Jolie, Jennifer Aniston, Julia Roberts oraz Katherine Heigl. Okazuje się jednak, że moda na wampiry nie przemija a fani "Zmierzchu" mają znaczącą przewagę.

Od dziś w polskich kinach można oglądać film animowany Megamocny 3D (Megamind).

Obraz ten kierowany jest do młodszych widzów. Głównym bohaterem jest tytułowy Megamocny. Trafił on na Ziemię z planety, która miała zostać skonsumowana przez czarną dziurę. Los chciał, iż spadł na teren więzienia w Metro City. Dorastał wśród najpodlejszych warstw społeczeństwa, w wyniku czego stał się superzłoczyńcą. Przekonany o swoim przeznaczeniu w służbie zbrodni, zapragnął wykorzystać swój ponadprzeciętny intelekt i podbić Metro City.

Na przeszkodzie w zrealizowaniu tego zadania stanął mu Metro Man – bohater, który przybył na Ziemię w kapsule ratunkowej. Wylądował w wygodnym domu rodziny z klasy średniej, zaś objawione szybko umiejętności przyniosły mu miłość mieszkańców Metro City. Teraz jako ich obrońca, czyli Metro Man, za każdym razem rujnuje plany Magamocnego.

Film "Potwory", nakręcony za małe pieniądze przez Garetha Edwardsa, przekonał ostatecznie Legendary Pictures, by powierzyć Brytyjczyki stworzenie kolejnej amerykańskiej adaptacji historii Godzilli.

O stworzeniu nowego angielskojęzycznego filmu o tej bestii mówiło się już od dawna. Szczegóły pojawiły się dopiero w lecie podczas ComicConu, kiedy to Legendary Pictures potwierdziło prace nad filmem. Początkowo w roli reżysera obstawiano Guillermo Del Toro. Otrzymał on propozycję od Legendary Picures, ale zajęty innymi projektami nie skorzystał z niej.

Do tej pory fani za oceanem poznali Godzillę z wysokobużetowej produkcji w reżyserii Rolanda Emmericha, która zyskała sobie dość chłodne opinie, zwłaszcza w oczach fanów potwora. Film jednak sprzedał się na tyle dobrze, iż kwestia powstania kolejnej adaptacji wydawała się tylko kwestią czasu. Czy Gareth Edwards podoła wyzwaniu?

Film póki co nie ma scenariusza. Wiadomo jednak, że historia nie będzie miała nic wspólnego z fabułą wspomnianej już produkcji powstałej dekadę temu. Na datę premiery wyznaczono enigmatycznie 2012 rok.

Poznaliśmy nazwisko odtwórcy roli Asteriksa w nadchodzącej filmowej kolejnej przygodzie walecznych Galów. Będzie nim Edouard Baer.

Do tej pory w Asteriksa wcielali się tacy aktorzy jak Christian Clavier i Clovis Cornillac. Edouard nie jest żadną nową twarzą – fani doskonale kojarzą go z roli Otisa w "Asteriks i Obeliks: Misja Kleopatra". Dołączy zatem do Gérarda Depardieu, który ponownie dostał angaż jako towarzysz Asteriksa – Obeliks.

Już czwarta część przygód Galów na wielkim ekranie będzie nosić nazwę "Astérix et Obélix: God Saves Britannia". Inspiracją dla fabuły będą dwa komiksy: "Asteriks u Brytów" oraz "Asteriks i Normanowie" – oba wydane po raz pierwszy w 1966 roku. Wcześniej pojawiły się już ich kinowe adaptacje, lecz wtedy były to filmy animowane, czyli "Asterix w Brytanii" oraz "Asterix i wikingowie".

Tragiczny początek roku dla światowej kinematografii. Wczoraj w wieku 64 lat zmarł Pete Postlethwaite, jeden z najbardziej charakterystycznych aktorów współczesnego kina. Odszedł z tego świata w szpitalu, w miejscowości Shropshire, w środkowej Anglii, przegrywając tym samym wieloletnią walkę z rakiem. O śmierci poinformował przyjaciel aktora, Andrew Richardson.

Postlethwaite to absolutny specjalista od ról epizodycznych, które potrafiły dosłownie uwieść widza swoją wyrazistością, głębią oraz wiarygodnością. Przygodę z filmem rozpoczął relatywnie późno, bo dopiero jako dwudziestokilkulatek. Aktorskie szlify zdobywał w prestiżowym Royal Shakespeare Company, lecz to dopiero zaangażowanie się aktora w działalność telewizyjną i filmową, przyniosło mu sławę oraz rozgłos (przełomowa rola w filmie „Dalekie głosy, spokojne życie”), otwierając tym samym bramy Hollywood.

Solidne i inteligentne kino fantastyczno-naukowe jest zawsze w cenie, w szczególności we współczesnych czasach, gdy na dobre króluje efekciarstwo, a fabuła spychana jest na dalszy plan. Według szumnych obietnic „Mr. Nobody”, dzieło belgijskiego reżysera Jaco Van Dormaela, miał być właśnie takim filmem. Jak jednak każdy dobrze wie – zapowiedzi zapowiedziami, a realia swoje. Czy faktycznie przygotowano istną ucztę dla rozumu i duszy? Czy też reżyser zafundował nam zwyczajny przerost formy nad treścią i zagubił gdzie swą autorską wizję?

Po ponad roku od światowej premiery, film w końcu trafia na polskie ekrany. Czy warto było czekać na „Mr. Nobody”? Zapraszam do zapoznania się z recenzją, która pojawiła się dziś na łamach GameExe.

Wciąż trwają spekulacje odnośnie aktorki, która wcieli się w rolę Wonder Woman w szykowanej na 2013 rok filmowej adaptacji przygód tej komiksowej postaci. Podobno uwagę twórców zwróciła 35-letnia Christina Hendricks.

Wcześniej wiele mówiło się o Megan Fox, Beyonce czy Kate Beckinsale. Jak na tym tle wypada Christina, znana szerszej publiczności z roli Joan Halloway w serialu Mad Men? Przede wszystkim należy się zastanowić, czy wybór ten nie jest podyktowany dość kobiecymi kształtami wyżej wspomnianej. Amerykańskie media tą decyzją są zszokowane. Sama Hendricks, zapyta o możliwość wcielenia się w Wonder Woman, odpowiada: "Też o tym słyszałam! Nie wiem, kiedy taka informacja się pojawiła, ale bardzo mi się podoba! Czekałam całe moje życie, aby włożyć ten kostium. To może być naprawdę świetne doświadczenie!".

Christina Hendricks urodziła się 3 maja 1975 roku. Od blisko dwóch lat mężatka, za swoją rolę w "Mad Men" otrzymała 2 nagrody Aktor oraz 5 nominacji. Filmowa adaptacja stworzonego w 1941r. przez Williama Moultona Marstona cyklu komiksowego opowiadać będzie o przygodach córki królowej Amazonek, Hipolity, która została obdarzona mocami olimpijskich bogów. Wonder Woman wykorzystuje je do walki ze złem.