Na tryb dla wielu graczy musieliśmy troszkę poczekać, gdyż BioWare postanowiło wpierw uraczyć nas trybem singleplayer. O nim napisali już szerzej Holden i eimyr, dlatego tutaj opiszę swoje wrażenia jedynie dla trybu multiplayer. To kompletna nowość w serii, warto więc przyjrzeć mu się nieco bliżej.
Przede wszystkim należy zaznaczyć, że w trybie tym nie wcielamy się już w Sheparda. Dziwne by było przecież, żeby najsławniejsza ludzka postać w galaktyce nagle się sklonowała i biegała w dużych ilościach po mapie. Tworzymy zatem własną postać, nadając jej imię i wybierając jedną spośród 6 klas postaci.
Wybór profesji to jednocześnie wybór unikalnych zdolności specjalnych dla naszego herosa bądź heroiny, bowiem możemy wcielić się także w kobietę. Chociaż w demie z początku ilość opcji na daną klasę jest ograniczona do jedynej słusznej, to możemy zobaczyć, że w pełnej wersji będą to przedstawiciele wszystkich najważniejszych w uniwersum Mass Effect ras, jednak do części z nich dostęp będziemy musieli sobie wykupić za walutę w samej grze.
Listę klas otwiera Adept, w którego wcielamy się jako człowiek, drell lub asari. Żołnierze to obowiązkowo najtwardsi wojownicy, a więc mamy tu kroganina czy turianina. Pozostałe klasy to Inżynier, Strażnik, Szpieg oraz Szturmowiec. Trudno się o każdej szerzej rozpisywać, bowiem, jak wspomniałem, demo z początku mocno zawęża nam wybór. Widać jednak, że plany twórców są ambitne i chętnie ujrzę takiego quariańskiego Inżyniera w akcji. Odniosłem jednak wrażenie, że najlepiej sprawdza się granie snajperem – zwykły zabijaka z bronią automatyczną musi się mocniej napracować, by zabić wroga.
Możemy pomalować pancerz naszej postaci i wybrać kolor jej podświetlenia. Niby mała rzecz, a cieszy. Na tym jednak lista dostępnych opcji w kwestii wyboru wyglądu się wyczerpuje, więc przejdę teraz do tego, co duzi chłopcy lubią najbardziej, czyli do zabawek. Wachlarz broni jest niezwykle szeroki i dopasowany do naszej profesji. Trzeba się liczyć z tym, że rozpoczynając na 1 poziomie doświadczenia nie będziemy od razu fachowcami, jednak każdy oręż może zostać odpowiednio zmodyfikowany – zupełnie tak jak w trybie singleplayer – po wykupieniu odpowiednich ulepszeń za gotówkę. Tę ostatnią zdobywamy za każdorazowe uporanie się z falą wrogów.
Sklep na początku pozwala nam jedynie na darmowe nabycie Pakietu Startowego. Dwa pozostałe zestawy, a więc Rekruta oraz Veterana, dostępne będą wtedy, gdy już wystarczająco rozwiniemy naszą postać, czyli po zdobyciu odpowiednio 5 000 i 20 000 kredytów. W każdym takim pakiecie znajdziemy nie tylko leczący rany medi-żel, ale także ulepszenia do amunicji oraz broni.
Demo oferuje nam jeden tryb zabawy na dwóch dostępnych mapach. Naszym zadaniem jest przetrwanie fal oddziałów Cerberusa, które lądują w promach kosmicznych i za wszelką cenę chcą się pozbyć naszej drużyny. Wykonujemy też pomniejsze zadania jak włączanie i obrona hackowanego terminalu, zabijanie konkretnych celów na czas czy też walka z różnymi rodzajami niestandardowych ataków typu desant mecha czy zmasowana akcja snajperów.
Pierwsza z map to Ghost (polska nazwa Duch), która wystrojem przypominana nieco ziemską bazę Przymierza. Sam obszar na obu mapach nie powala swoją wielkością – mamy raptem dwie otwarte przestrzenie i sporą ilość budynków pełnych zakamarków, skąd możemy pobawić się w snajpera, rażącego wrogów z bezpiecznej miejscówki. Spora ilość kryjówek sprawia, że Firebase Ghost to doskonały obszar do obrony, przez co na mapie tej grało mi się dużo lepiej niż na drugim z udostępnionych obszarów.
Mowa o Firebase White, czyli polskiej Bieli. Zgodnie z nazwą, jest tu dużo więcej sterylnej bieli oraz korytarzy, przez co trudniej przewidzieć, skąd nagle wyskoczy przeciwnik. Chociaż każda fala nadchodzi ze ściśle określonego obszaru, to nasz wróg nie należy do leniwych i szybko przystępuje do działania. Tutaj taktyka przeczekania za osłoną szybko spotka się z obrzuceniem granatami – a w konsekwencji – śmiercią.
Od strony graficznej nie widać żadnej różnicy pomiędzy trybem multiplayer a singleplayer, co niewątpliwie należy zaliczyć na plus. Także same bronie wyglądają i brzmią odpowiednio, przez co tryb dla wielu graczy przypomina misje w kampanii, ale daje dużo większą satysfakcję z dobrze wykonanej pracy w drużynie. Niestety, wrogowie nawet na najniższej skali wyzwania okazywali się zabójczo precyzyjni, przez co pierwsze chwile zabaw mogą być nieco frustrujące. Do tego dochodzi wspominany przy klasach brak balansu w postaci zbyt silnych karabinów snajperskich.
Podsumowując, multiplayer prezentuje się w demie bardzo poprawnie, zaś dzięki elementom RPG daje dużo satysfakcji. Wyzwania, podzielone stopniem trudności, nie pozwalają się nudzić, zaś nieustanne gromadzenie kredytów i doświadczenia w końcu owocuje możliwością dorwania się do lepszego sprzętu. Szkoda, że demo pokazuje raptem jeden tryb i dwie mapy, ale skutecznie zaostrza apetyt. Miejmy nadzieję, że pozostałe tryby będą równie dobre.
Komentarze
Resztę ras można odblokować poprzez wykupywanie pakietów rekruta i weterana. Faktem jest jednak że rzadko się trafiają. Ja sam mam już 3 takich "egzotycznych" agentów. Tak samo będzie to zapewne wyglądać w pełnej wersji. To samo dotyczy się nowych broni, oraz większych możliwości "kolorowania" naszych bohaterów.
Użytkownik Withord dnia sobota, 25 lutego 2012, 18:57 napisał
Resztę ras można odblokować poprzez wykupywanie pakietów rekruta i weterana. Faktem jest jednak że rzadko się trafiają. Ja sam mam już 3 takich "egzotycznych" agentów. Tak samo będzie to zapewne wyglądać w pełnej wersji. To samo dotyczy się nowych broni, oraz większych możliwości "kolorowania" naszych bohaterów.
Cytat
Nic nie pominąłem
Piszesz, że demo ogranicza się do możliwości grania tylko ludźmi, ale to nie prawda.
Cytat
Nie o rasę mu chodziło a o to, że na początku mamy po 1 opcji na daną klasę. Ciut zdanie zmieniłem, skoro wprowadzało niejasność
Dodaj komentarz