Samolot poderwał się z hukiem do góry
i wzbija się, wznosi, unosi się w chmury
i frunie po niebie, szybuje jak ptak
i dymi się, kopci kropeczka jak mak.
Vitanee: Noire, szybko, przeciskaj się tam, zajmij mi miejsce koło okna, koło oknaaa! Uff, udało się. Cieszysz się, że lecimy do Nibylandii? Szczęście, że miły pan przy odprawie był miły i pozwolił nam wziąć cię na pokład, a nie wrzucić do luku dla zwierząt...
Noire Panthere: A niech by tylko spróbował to zrobić! Wystarczy, że się poświęcam, wsiadając na pokład. Tylko tego brakowało, żebym siedziała razem z tymi bezrozumnymi istotami lub zmieniała postać. Te, paniusiu, co się tak patrzysz? Pantery nigdy nie widziałaś? Pilnuj swojego nosa!
V: Zaraz startujemy, polecimy w przestworza! Noire, chciałaś być kiedyś ptakiem? Na miotle to nie to samo co w samolocie, herbatki nie dostanę ani ciasteczka. No i nie ma pasów bezpieczeństwa...
N: Mnie tu nie powinno być! Kotem jestem, nie dla mnie przestworza. I nie, nie chciałabym być ptakiem. Jeszcze czego, zamienić futro na pióra? W życiu.