Electronic Arts ujawniło datę premiery remasteru kultowej trylogii gier o przygodach kapitana Sheparda. "Mass Effect Edycja Legendarna" ukaże się 14 maja 2021 roku na PC i konsole. To wydanie, oprócz odświeżonej trylogii, będzie zawierało wszystkie możliwe dodatki DLC, od większych przygód po drobiazgi z rodzaju specjalnych broni i skórek postaci. Gra będzie natywnie wspierała rozdzielczość 4K i HDR oraz 60 FPS na PC i części konsol (od PS4 Pro/Xbox One X wzwyż). Wersja PC dodatkowo zawiera wsparcie dla monitorów typu ultrawide (21:9) oraz kontrolerów. BioWare opublikowało zwiastun, który znajdziecie w rozwinięciu.
Doczekaliśmy się kolejnych obchodów Lunar New Year w świecie "Guild Wars 2", które zawsze zbiegają się z okresem chińskiego nowego roku. Atrakcje powracają na na obszarze Pawilonu w Divinity's Reach, zaś tym razem naszym zwierzęciem opiekuńczym będzie bawół.
Stolica Kryty jeszcze niedawno była pokryta śniegiem, ale teraz musi ustąpić fajerwerkom oraz znanym z poprzednich lat aktywnościom, które czekają na wszystkich odwiedzających tutejszy Pawilon. Ponownie możemy pokusić się o zdobycie nowego plecaka, podjąć się któregoś z wyzwań lub też rywalizować z innymi graczami w ramach szalonej Smoczej Areny. Niektórzy nadal trzymają szczęśliwe losy z nadzieją na rzadkie znalezisko.
Choć od premiery ostatniego "God of War" minęły już niemal 3 lata, to ta część wyczynów Kratosa nadal cieszy się sporą popularnością. Jedną z najciekawszych nowości, które przyniosła ze sobą "trójka", jest nowe uzbrojenie syna Zeusa – lodowy topór zwany "Lewiatanem". I to właśnie tą broń odtworzył Adam Savage, człowiek, którego prawdopodobnie tak jak ja pamiętacie głównie za bycie jednym z prowadzących z "Pogromców Mitów".
Rzeczywistość Johna Constantine'a w interpretacji Gartha Ennisa jest nie tylko nadnaturalna, lecz także posępna i pełna ludzkich mroków niczym w realistycznym thrillerze czy dramacie. Głównego bohatera gnębią też zwyczajne upadki i problemy, a nie jedynie konflikty z demonicznymi postaciami.
Ennis nie cacka się z Johnem i nie ma nic przeciwko pokazaniu go jako antypatycznego chama, który gdy ma gorszy humor, bywa wredny dla otoczenia. Dopiero kobiecy wpływ zdaje się łagodzić jego przywary, więc relacja z Kit okazuje się najważniejszym wątkiem tomu. Scenarzyście udało się zręcznie połączyć temat dojrzałego związku (to nie przelotny romans, tylko głębsze uczucie) z kwestiami rodzinnymi oraz ponury, szary świat z paranormalnymi sprawami. Chwilami czuć w pomysłach Ennisa przyszłego "Kaznodzieję", gdy przedstawia boskie i piekielne motywy z nieobecnym Bogiem i knującym diabłem.
Zdecydowanie jednym z najmocniejszych aspektów "Cyberpunka 2077" jest solidnie napisana fabuła. Obraca się wokół V, wolnego strzelca pragnącego zostać legendą Night City, który znalazł się w niewłaściwym miejscu o niewłaściwej porze i wsadził sobie do głowy niewłaściwy chip (bardzo upraszczam). Opisywany moment następuje po paru ładnych godzinach rozgrywki, a wprowadzenie do świata przedstawionego zależy od wybranego pochodzenia. Odblokowuje nam ono dodatkowe opcje dialogowe w toku gry, ale ostatecznie ma mniejsze znaczenie, niż się spodziewałem (grałem Korposem). Po zdobyciu chipa zaczynamy dzielić umysł i percepcję z engramem niejakiego Johnny'ego Silverhanda – legendarnego rockerboya i rewolucjonisty sprzed dekad, któremu facjaty i ruchów użyczył Keanu Reeves. Od tego momentu naszym celem staje się przetrwanie oraz pozbycie się nieproszonego gościa. Motyw walki o życie czyni tę historię bardzo osobistą, wydarzenia dzieją się wokół nas i przez nas, a nie obok.
Po latach Sandman powrócił i to nie w jednej odsłonie, ale od razu jako kilka serii rozwijających uniwersum Neila Gaimana, choć już z innymi scenarzystami na pokładzie.
Jedną z nowych linii w ramach rzeczonego uniwersum są "Księgi Magii" pisane przez Kat Howard ("Roses and Rot", "An Unkindness of Magicians"). Scenarzystka opowiada o losach młodego Timothy'ego Huntera, który dowiaduje się, że jego przeznaczeniem jest ni mniej, ni więcej tylko zostanie największym magiem swych czasów. Chłopak zgłębia podstawowe tajniki czarowania, zaś jego edukacją kieruje… pani Rose, na co dzień pracująca jako nauczycielka w szkole Huntera i naturalnie również parająca się magią. Nie wszyscy uzdolnieni magicznie są zadowoleni z przepowiedni i nie mija wiele czasu, nim Timothy staje się celem dla nieznanych sobie sił.
Seria "Killing Floor" to bliski kuzyn gier "Left 4 Dead". Ich wspólną cechą jest obecność hord zombie oraz nacisk na granie z innymi graczami w trybie kooperacji. O ile swego czasu grałem w "Left 4 Dead" i miałem sporo frajdy, to serię "Killing Floor" znam jedynie ze słyszenia. "Killing Floor: Incursion", dostępna wyłącznie na systemy VR, była zatem moim pierwszym kontaktem z uniwersum brytyjskich Zedów.
Non Stop Comics kontynuuje publikację dzieł słynnego Alberto Brecci. Po "Mort Cinderze" i "Mitach Cthulhu" przyszła kolej na opasłego "Perramusa".
We wczesnych latach osiemdziesiątych Breccia poprosił Juana Sasturaina o stworzenie scenariusza, mogącego porwać czytelników Starego Kontynentu. Z tak rzuconej propozycji miała wykiełkować seria kilku ledwie 8–stronicowych opowieści, która zaczęła rosnąć i rosnąć, aż finalnie urosła do blisko 500–stronnego tomiszcza.
Kim jest tytułowy Perramus? W skrócie – to mężczyzna, który uchodzi z życiem, pozostawiając towarzyszy na łaskę i niełaskę wojskowych. Na skutek tego wydarzenia topi smutki i wybiera zapomnienie w objęciach kobiety. Swoje nowe imię – Perramus – zawdzięcza marce płaszcza, otrzymanego od owej kobiety.
Informacja prasowa
Nadszedł czas, by zebrać swoją drużynę i wyruszyć na niesamowitą przygodę! W tym tygodniu na GOG.COM startuje wielka wyprzedaż gier RPG, która pomoże ci w pokonaniu hord potworów i znalezieniu ukrytych skarbów, dzięki ponad 250 niesamowitym okazjom ze zniżkami nawet do 90%. Od ulic Wrót Baldura do turni i hal Doliny Lodowego Wichru, poprzez postapokaliptyczną Amerykę i arturiańską Anglię każdy znajdzie coś dla siebie.
Czy trzeba tłumaczyć, że baśń jest fantastyczna? Mnie nie. A jednak Naczelny rozpisał się we wstępniaku na bite trzy strony. Rozpraszał swoje wątpliwości? Uprzedzał wątpliwości czytelników? Wykorzystał okazję by popisać się erudycją? Wszystko być może. Ładnie wyszło, ale po raz kolejny podniósł poprzeczkę. Objętość gorzowskiego magazynu fantastycznego stała i skromna (24 strony), czcionka ostatnio większa, a wstępy Naczelnego coraz dłuższe. Autorzy mają pod górkę, bo krótka forma wymaga perfekcji. Rezultat? Trzy dobre „baśniowe szorty”.
Elf w rzeźni pegazów. Cóż, w ichnim świecie są bardziej parszywe fuchy. Ofiara uniwersyteckiego mobbingu, niedoszły czeladnik krystalografii odkrywa makabryczną tajemnicę. Dobra historia (chociaż zła) i takież zakończenie. Czegoś jednak brakuje. Może strzępy wspominanej tylko, nocnej rozmowy byłyby tą brakującą kroplą emocji? Czytelnik miał być wstrząśnięty, a nie zmieszany jak rozumiem. Nie idealnie, ale Hihi Kalisiak („Pegazy”) ma barmański dryg, czuje krótką formę.
- 1594 strony
- « Pierwsza
- ←
- 130
- 131
- 132
- 133
- 134
- →
- Ostatnia »