Teksty kultury na temat ogromnych, niebezpiecznych potworów atakujących ludzi już dawno nie są niczym nowym, a właściwie można powiedzieć, że współcześnie już się trochę przejadły. Wystarczy wymienić tutaj filmową "Godzillę" albo powieściowe "Toromorze" China Miéville'a. W polskiej literaturze współczesnej pewną próbą spojrzenia z innej perspektywy na życie po apokalipsie była powieść "Polaroidy z zagłady" Pawła Palińskiego, z kolei pośród licznych powieści amerykańskich z gatunku YA pewne odświeżenie stanowiła pozycja "Where She Fell" autorstwa Kaitlin Ward. Warto zatem zastanowić się, jak ten problem udało się przedstawić w komiksie. "Giants" wpisuje się w nurt dzieł postapo, autorzy skupiają się przede wszystkim na stworzeniu dobrej, rozrywkowej publikacji.
Bracia Valderrama proponują odbiorcy zgrabną historię o zagładzie świata, w której losy wszystkich bohaterów (także potworów) stale splatają się ze sobą. Ziemia zostaje spustoszona i rządzą na niej niebezpieczne mutanty, zaś ludzie przeorganizowali się i stworzyli społeczność podziemną. Jak można się domyślić, nowe porządki oznaczają, że są grupy posiadające władzę oraz te, które marzą o tym, aby ją zyskać. Gogi i Zedo także chcą od życia czegoś więcej niż to, co obecnie mają, i pragną dostać się do podziemnej elity. Okazuje się to jednak dużo trudniejsze niż sądzili, a podczas tej życiowej wędrówki każdy z nich przynajmniej raz obleje egzamin z człowieczeństwa.