

Swoją znajomość z dziełami Roberta Kirkmana określiłbym mianem trudnej. Jako fan postapokaliptycznej konwencji doceniam początkowe stadia "The Walking Dead" i niektóre pomysły w "Oblivion Song", ale jednocześnie niepomiernie drażni mnie wydłużanie serii, na co zapewne wpływ mają serialowe ekranizacje i zarazem zobowiązania wobec wytwórni filmowych. Niestety piąty tom "Outcast. Opętanie" wpisuje się w ten trend.
Po ostatnich wydarzeniach Kyle Barnes został zmuszony, by porzucić dotychczasowe życie i ukryć się wraz z najbliższą rodziną na odludziu. Podobny los spotkał skompromitowanego wielebnego Andersona. Chociaż obaj panowie mają w gruncie rzeczy ten sam cel, to używają zgoła odmiennych środków, aby go osiągnąć.
Z recenzenckiego obowiązku dodam, że "Inwazja" zawiera zeszyty #25-36, przez co to najobszerniejszy z dotychczasowych albumów. Mogłoby się zdawać, że to wystarczająco dużo miejsca do sensownego popchnięcia fabuły w ciekawe rejony, rozwinięcia postaci i powiązania ze sobą wątków orbitujących wokół tzw. Scalenia i samego faktu istnienia demonów. Niestety niemożliwe jest pisanie o komiksie w samych superlatywach.