Coda. Tom 1

2 minuty czytania

Coda #1

Simon Spurrier, ostatnimi laty namaszczony przez Neila Gaimana na scenarzystę jednej z nowych serii osadzonych w uniwersum "Sandmana", ma na swoim koncie wiele komiksów cieszących się popularnością na zagranicznych rynkach. Jednak w Polsce dopiero buduje swoją rozpoznawalność. Czy "Coda" przysporzy mu zwolenników wśród rodzimych czytelników?

W komiksie opublikowanym przez Non Stop Comics Brytyjczyk prezentuje niejako postapokaliptyczny świat fantasy, w którym niemal zupełnie zniknęła potężna niegdyś magia. W takich realiach poznajemy posępnego barda Huma, podróżującego na zmutowanym jednorożcu i pragnącego wyrwać swoją ukochaną żonę z niewoli.

Krótkie przybliżenie zarysu fabularnego nie do końca oddaje to, czym "Coda" w rzeczywistości jest. To nie banalne magiczno-mieczne fantasy o ratowaniu bliskiej osoby, w którym protagonista musi na swojej drodze usiec tylu złych, żeby dobro zwyciężyło, po czym będzie żył długo i szczęśliwie z ukochaną. Spurrier w głównej roli obsadził mrukliwego, zgorzkniałego cynika, niestroniącego od przestępstw i przekrętów mogących przybliżyć go do celu. Z zaciekawieniem śledzi się jego losy, zwłaszcza że usposobienie Huma kontrastuje z romantycznym pisaniem listów do żony. Jest tu wprawdzie łyżka dziegciu. Moralne rozważania, którymi w niektórych zapiskach częstuje nas bard, są płaskie i nużą podczas lektury. Ostatecznie jednak "Coda" to pozycja rozrywkowa, której najjaśniejszymi punktami są budzący sympatię główny bohater i odrealniony, szalony świat fantasy, nie zaś dyskursy filozoficzne. Wprawdzie początek komiksu nie zwiastuje niczego ponadprzeciętnego, ale już po kilkudziesięciu stronach fabuła nabiera rumieńców i łatwo dać się porwać przygodzie, oferującej ciekawe zwroty akcji i dawkę humoru.

Coda #1Coda #1

Pierwsze strony to też chaos na ilustracjach. Matias Bergara atakuje wzrok odbiorcy nie tylko paletą jaskrawych kolorów, lecz także mnogością obiektów w kadrach. Po jakimś czasie i owa oprawa zyskuje w oczach, czego zasługą jest feeria ciepłych barw i osobliwych kształtów.

Nie jest to tytuł bez wad. Początek nie zachwyca, moralne dywagacje nużą, a w paru miejscach Spurrier idzie na skróty, zasłaniając się irracjonalnością świata przedstawionego. Niemniej "Coda" to porządnie skrojona propozycja dla fanów rozrywkowego fantasy, urokliwa tak pod względem oprawy, jak i przyjemnie poprowadzonej historii. Po pierwszym tomie mam ochotę wrócić do tego świata.

Ocena Game Exe
7
Ocena użytkowników
7 Średnia z 1 ocen
Twoja ocena

Komentarze

Brak komentarzy! Bądź pierwszy! Podziel się swoimi spostrzeżeniami!

Dodaj komentarz

 
Męczą Cię captche? , a problem zniknie. Zajmie to mniej niż rozwiązanie captchy!
Wczytywanie...