Run Matta Fractiona poświęcony Hawkeye'owi – czy raczej Hawkeye'om – trwał cztery tomy. Za to historia Jeffa Lemire'a kończy się już w drugiej odsłonie zatytułowanej "Troje". I niestety, jeśli traktować ją jako szóstą i ostatnią część całego cyklu, można czuć duże rozczarowanie.
Bo trzeba powiedzieć wprost: Lemire sobie nie poradził. Poprzednio jeszcze całkiem zgrabnie kontynuował losy dwójki Hawkeye'ów, mimo że dana im sprawa była nadnaturalna i zdecydowanie większa od dotychczasowych, co trochę psuło wrażenie kameralności. Jednak wydawało się, że warto dać Lemire'owi szansę, ponieważ na przestrzeni całości dobrze wpasował się w wyrobiony przez Fractiona styl. Problem przyszedł w momencie, gdy główny wątek należało rozwiązać. Wtedy okazało się, jak miałko wygląda ratowanie świata przez Hawkeye'ów, na jak rażące, naiwne skróty decyduje się autor i że w zasadzie jego opowieść to tylko wprowadzenie do nowej serii poświęconej samej łuczniczce – "Hawkeye: Kate Bishop".