

Chociaż Neil Gaiman ma na koncie bardzo udane powieści, to – poza "Sandmanem" – najbardziej cenię jego twórczość za krótkie formy. Z tego powodu "Stwory nocy i inne historie" – zbiór sześciu komiksowych adaptacji opowiadań słynnego pisarza – od razu znalazły się na moim radarze.
Album otwiera "Arlekin i walentynki" z błaznem w roli narratora. Na przestrzeni kilkunastu stron Gaiman przedstawia zwartą historię o samotności w walentynki, platonicznej miłości i psotach, a przy tym przerabia na swoją modłę Arlekina i Kolombinę z komedii dell'arte. Mamy zatem błazna podążającego za ukochaną, gotowego ofiarować jej swe serce. Początek opowiadania budzi niepokój, szybko jednak to uczucie wypiera melancholijny nastrój utworu. Z powodzeniem można doszukać się przemyśleń o miłości nieodwzajemnionej bądź zbyt silnej u jednego z partnerów. Ponadto pozytywnie wypadają częste zbliżenia na twarze postaci i przełamywanie stonowanej kolorystyki czerwienią, podkreślającą wspomniany niepokój.