![](/view/images/emoticons/default/wink.gif)
![](/view/images/emoticons/default/wink.gif)
Om nom, nom, nom, nom... No co? Mi się zajadać pączkami nie wolno? Jaki lukier na buzi? Jakie okruchy?! Sami nie jedzcie w łóżku!
Czyściochy się znalazły... Już ja wiem dokładnie jakie dziś Was obżarstwo ogarnęło! Przyznawać się! Do rzędu wszyscy i wystawiać brzuchy! I co?! Już tak nie cwanicie, nie? No więc właśnie...
Szczerze mówiąc, to w biurze zastała nas dzisiaj wszystkich niespodzianka. Otóż, na każdym biurku (nawet na moim, chociaż stoi na nim wielka klatka z różnymi stworami w środku) znaleziono dziś malutki kartonik z ręcznie lukrowanym dla każdego członka redakcji, pączkiem. Skąd się wzięły? Nie wiemy, ale naczelny szybko wylądował zamknięty w toalecie po skonsumowaniu owego prezentu. Niektóre z moich muszek owocówek też opadły z sił życiowych o 2 dni za wcześnie... Dobrodusznością można czasami zabić widać.
Nikt z pracy nie został jednak dzisiaj zwolniony i nawet naczelnemu trzeba było do miejsca jego schronienia podłączyć telefon. W trudach zgagi oraz mdłości, gdzie zupełnie niepodejrzanie pewien drow chodził po redakcji i podśpiewywał, udało nam się wypocić dla Was całą masę przeróżnych smakołyków. Macie więc dziś okazję skosztować nieco wiedźmińskich wypieków oraz zapoznać się z niektórymi obyczajami drowów. Do jednego wora wrzuciliśmy też przeróżne cukry złożone, pamiętajcie, żeby pić dużo wody!
P.S Na pączkach wylukrowane były małe pajączki... Ma ktoś jakichś podejrzanych?