Seria "The Legend of Heroes" ostatnimi czasy staje się jedną z popularniejszych serii gier pochodzących z Kraju Kwitnącej Wiśni, powoli doganiając pozycje takie jak "Final Fantasy", czy "Dragon Quest". Niedługo zaś ludzie z Zachodu będą mogli zapoznać się z kolejną częścią tej wielkiej historii, zatytułowanej "The Legend of Heroes: Trails Through Daybreak".
Wersje demo na platformie Steam są zawsze wielką niewiadomą. Czasem dobra próbka promuje okropną grę, a czasem tragiczny fragment ma zareklamować... no cóż, po prostu zbliżającą się katastrofę.
Kiedy zasiadłem przed "Vendir: Plague of Lies", turową grą RPG autorstwa Early Morning Studio, od razu w głowie przewijały się następujące słowa: mroczne fantasy, powrót do klasyki, zmarnowany potencjał i... katastrofa. Bo to jest katastrofa. Niemniej, zacznijmy od początku.
Mitologia słowiańska to temat, który w dzisiejszych czasach nie cieszy się dużą popularnością. Nie da się jednak zaprzeczyć, że niektórzy autorzy podejmują starania na rzecz tego, aby zagadnienie to propagować. Dzięki temu możemy natknąć się na dzieła, które wykorzystują rzeczone motywy przy tworzeniu swojego świata, dając głębsze zapoznanie z tematem. Oczywiście, to raczej prace naukowe pozwalają na najlepsze zgłębienie tego zagadnienia, ale właśnie bardziej tradycyjne opowieści w ogóle mogą rozbudzić w czytelnikach chęć, żeby takie dzieła badać. A jeśli do tego dorzucają naprawdę ciekawą fabułę, to jest to trudno taki bonus odrzucić. Z tą myślą zapraszam was do swych rozmyślań nad "Jelenim Sztyletem" Marty Mrozińskiej.
Niekorzystny przelicznik, z jakiego Steam korzysta przy ustawianiu cen w złotówkach w swoim sklepie to problem, który już od dawna jest tematem krytyki w kręgach fanów gier. Ostatnio jednak sprawa ta zyskała na rozgłosie za sprawą serwisu Łowców Gier oraz prowadzącego podcastu MKwadrat, gdzie nawołuje się do zgłaszania przypadków nieodpowiedniej ceny za produkt na platformie Valve. Teraz zaś można powoli dostrzec efekty, czego jednym z dowodów jest choćby obniżenie ceny, za którą możemy kupić drugą część "Hadesa".
Remake pierwszej części "Gothica" już od dłuższego czasu jest źródłem wachlarza rozmaitych emocji pośród fanów oryginału. W dalszym ciągu brak dokładnych informacji odnośnie premiery (są nadzieje na zmianę sytuacji w ramach THQ Nordic Digital Showcase 2024), do tego miała miejsce głośna krytyka w związku z zawartością i ceną edycji kolekcjonerskiej, którą można zamawiać już teraz, jeszcze przed pokazaniem gameplay'u. Niemniej, nie da się zaprzeczyć, że Alkimia Interactive choć stara się od czasu do czasu podrzucić coś graczom. Tym razem padło na screena z gry.
Zamknięcie dnia stanowił LARP "Najdłuższa noc" (od 21:00). Zabawa z finałem o tyle ciekawym, że moja recenzencka opinia będzie zupełnie odmienna od wrażeń części uczestników, ale zacznijmy od początku! LARP był seansem spirytystycznym, w którym część graczy była ludźmi, część zaś duchami, a między nimi pośredniczyła medium. Doświadczenie uczestników było różne, gdzieś z połowa nie brała dotąd w czymś takim udziału. Dla mnie był to w zasadzie pierwszy raz, nie licząc może doświadczeń z klanami w pewnym milsimowym FPS, gdzie czasem bywały elementy odgrywania roli – choć sądzę, że to lekko mi pomogło. W uproszczeniu, każda z odgrywanych postaci miała coś na sumieniu. Kto inny przejął jednak organizację wydarzenia, gdyż pierwotny prowadzący nie mógł przyjść. Kłopotem który zaistniał było, jak mniemam, rozbicie się rozgrywki i indywidualizacja poszczególnych wątków, gdy rozwiązanie można było osiągnąć tylko kolektywnie. Skutkiem tego w niektórych rolach część osób mogła się więcej wykazać, część niekoniecznie. W pewnym momencie nastąpiły jednak oddolne próby łączenia się ze sobą wątków, co pchnęło rozgrywkę do przodu. W ostatecznym rozrachunku wykonane zostały wszystkie zadania, poza misją główną. Dostępne osobom przejmującym organizację notatki pozwoliły dociec pewnych kwestii dopiero podczas omówienia po zakończonej grze. Mimo uzasadnionych uwag krytycznych części uczestników, ja osobiście bawiłem się całkiem dobrze.
Nadeszła chwila, na którą czekałem już od dawna. "The Legend of Heroes: Trails from Zero" była na mojej liście do ogrania od chwili, gdy zakończyłem wydarzenia z Liberl, jednak brak oficjalnego zachodniego wydania stanowił poważną przeszkodę. A choć była opcja obejrzenia gameplay'u (co też zrobiłem), nie było to to samo co osobiste doświadczenie. Wreszcie jednak modły moje i wielu fanów spotkały się z odpowiedzią i wreszcie mogę wam co nieco opowiedzieć o tym, jak rozpoczyna się dualogia Crossbell.
Studio GSC Game World opublikowało przed dwoma dniami najnowszy trailer gry "S.T.A.L.K.E.R. 2: Heart of Chornobyl" pod tytułem "Це не рай" (pol. To nie jest raj). Data publikacji materiału jest nieprzypadkowa – 26 maja to rocznica katastrofy w Czarnobylu.
Zaprezentowany obraz jest wyjątkowo skromny. Klimatyczny dialog z wysokiej konstrukcji, z której mamy widok na elektrownię, następnie ujęcia z lokacji, które można zidentyfikować jako Prypeć i Wysypisko. Fragment zaprezentowany jest w dubbingu ukraińskim. Nie wprowadza żadnych nowych informacji do tego, co już wiadomo. Nie można jednak odmówić przedstawionym obrazom piękna, budzącego nadzieję na to, że finalny produkt będzie jakościowo choć zbliżony.
"Heroes of Might & Magic 3" cieszy się w naszych stronach wielką legendą i po dziś dzień wciąż jest produkcją, po którą wielu fanów strategii turowych chętnie sięga. Ostatnie mistrzostwa świata niewątpliwie są tego dowodem. Dlatego nietrudno jest zrozumieć, czemu tak niełatwo znaleźć pozycję, która stanowiłaby godne nawiązanie. Od czasu początku early accesu w 2022 roku "Songs of Conquest" udowodniło, że jest kandydatem stosownym do tego miana, a czas ten został także dobrze wykorzystany na rzecz usprawnienia dzieła. Nastał jednak czas ostatecznej próby, czyli oficjalnego wydania gry.
Mitologia hinduska, tak jak inne, bliższe nam zbiory opowieści o bogach i wielkich herosach, kryje w sobie liczne historie o dawnych czasach, gdy – jak wierzono – istoty boskie kroczyły po ziemi, wchodząc w interakcje ze śmiertelnikami i innymi bytami. Z racji upływu czasu, choć zawarte w nich wartości w jakimś stopniu przetrwały próbę czasu i mogą stanowić pożytek również w dzisiejszych czasach, stały się trudniejsze w odbiorze. Potrzeba ich odświeżenia była prawdopodobnie jednym z motywów kierujących Vaishnavi Patel podczas pisania "Kajkeji".
Nietrudno dostrzec, że świat opowieści dotyczy osadzony jest na kanwie mitologii hinduskiej. Pojawiające się na jej kartach postacie wiodą znającego indyjskiego dziedzictwo czytelnika ku eposowi "Ramajana", co potwierdza sama autorka w posłowiu. Sam muszę przyznać, że pomimo najwyżej ogólnego pojęcia o hinduskich mitach i panteonie, dzięki sprawnemu "pióru" pisarki nie miałem problemu w połapaniu się kto jest kim i jaką pełni rolę.
- 1592 strony
- « Pierwsza
- ←
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- →
- Ostatnia »