

Po zawinionej przerwie wracam do Gorzowa.
Tematem przewodnim numeru jest mitologia słowiańska. Od razu punkt! Temat jak temat. Jednak nic tak dobrze nie wpływa na wenę – kapryśną ponoć i swawolną – jak wędzidło. Byle niezbyt twarde. Ma inspirować, a nie ograniczać. Pomysł wypalił. Jest nieźle, ale – wbrew formalnej logice – niekoniecznie dobrze.
Joanna Łebkowska ("U podnóża katedry") maluje słowem nad wyraz sprawnie, a jednak tekst można zaliczyć do nieudanych. Nigdy nie kartkowała w lekturach opisów przyrody? Założyła, że demoniczna tematyka zrobi różnicę? Obraz się ogląda, zaś czytanie jego opisu jest zwykle nudne. Skoro w tekście nie ma – z założenia – bohaterów i akcji, to czytelnik powinien dostać coś w zamian. Może wyrazisty narrator, pełen świetlistych cnót lub parszywych przywar (stosownie do wyobrażeń i potrzeb autorki) by pomógł? Przemienił opis w opowieść?