
Nowy “Baldur’s Gate”, jaki jest – każdy miał możliwość zobaczyć lub, aby być dokładniejszym, wstępnie rzucić okiem. Na myśl o takiej odsłonie czcigodnego klasyka może nam albo lecieć ślinka z ust, albo godzi się złorzeczyć na czym współczesny świat stoi, lecz jak to mawiał Robert De Niro w “Irlandczyku” – “jest jak jest”. Co oznacza, że jedyna droga to zaakceptować zaistniały stan rzeczy, bo dalsze strzępienie języka niczego tu nie zmieni.

Swen Vincke jest świadomy, że wielu oddanych weteranów nie jest szczególnie zachwycona formą prezentacji i mechaniką rozgrywki, którą uświadczyli na ekranie, lecz zarzeka się, iż nie nazwaliby swojej najnowszej produkcji “Baldur’s Gate 3”, gdyby tytuł odcinał się grubą kreską od poprzednich dwóch części. Szef studia Larian obiecuje, że w grze pojawią się znane postacie, a wydarzenia które miały miejsce w poprzednich grach z serii, doprowadziły do historii, jaką ujrzymy w “trójce”.