

Wikingowie to wdzięczne postacie, jeśli chodzi o wykorzystanie ich w filmach, serialach, grach komputerowych, książkach i komiksach. Ostatnio co chwila gdzieś się pojawiają. W "Sadze Winlandzkiej" również pełnią główną rolę.
Thorfinn to młody, pałający żądzą zemsty wojownik. Uzdolniony i szybki, pełen nienawiści do zabójcy swojego ojca – tego zabójcę chce teraz zabić, ale w uczciwej walce. Pierwszy tom serii, zawierający dwa tomy wydania japońskiego (świetna decyzja wydawnictwa Hanami), przedstawia wydarzenia nie tylko obecne, lecz także przeszłe. Właściwie przeszłość stanowi najdłuższą część mangi, a do tego najciekawszą.
Zazwyczaj retrospekcje są nudne, ale nie tu. Początkowi brakowało solidnych fundamentów. Bohater chciał się zemścić, jednak niewiele było wiadomo o tym, jak się zmienił, kim jest, co się stało i w jakich okolicznościach. Zostaliśmy po prostu wrzuceni w środek akcji, skupiającej się na oblężeniu. Dopiero gdy przychodzi moment emocjonalnych uniesień, można poczuć zainteresowanie. Gdy zaś lądujemy w przeszłości, czujemy rosnące zaangażowanie, bo zaczynamy rozumieć motywacje postaci. Widzimy, dlaczego młody Thorfinn pragnie zemsty.