
Annabeth jest przerażona. Właśnie gdy ma znowu spotkać się z Percym po sześciu miesiącach rozłąki, na którą skazała ich Hera, Obóz Jupiter szykuje się do wojny. Kiedy dziewczyna i jej przyjaciele Jason, Piper i Leo przylatują tam na pokładzie Argo II, rzymscy półbogowie sądzą, że to inwazja: grecki okręt wojenny – fantastyczne dzieło Leona, z miotającym ogień spiżowym smokiem na dziobie – odbierają jako zagrożenie. Annabeth ma nadzieję, że kiedy Rzymianie zobaczą na pokładzie Jasona, swojego pretora, przekonają się, że goście z Obozu Herosów przybywają z pokojową misją.
Ale to niejedyny powód jej lęku. Annabeth ma w kieszeni dar od matki, który otrzymała z żądaniem: „Idź za Znakiem Ateny. Pomścij mnie”. Dziewczyna i tak już dźwiga ciężar przepowiedni, według której siedmioro półbogów ma wyruszyć na poszukiwanie Wrót Śmierci, aby je zamknąć i udaremnić powrót potworów na świat. Czego jeszcze chce od niej Atena?
Książka rozpoczyna się wejściem greckich półbogów – Annabeth, Leo, Piper, a także Jasona – do Obozu Jupitera. Przybysze będą starali się naprawić nadszarpywane przez wszystkie lata stosunki z Rzymianami, ale nieoczekiwane zdarzenie zmusza ich do szybkiej ucieczki wraz z Percym, Frankiem i Hazel do Rzymu, gdzie będą musieli stawić czoła dwóm gigantom, uwolnić Nica, syna Hadesa, oraz pomóc bogini mądrości. Do tego trzeba zdążyć przed 1 lipca. Znacie to skądś? ...czytaj recenzję krzyslewego!







Tyler i Lucinda spędzają kolejne wakacje na Zwyczajnej Farmie. Miliarder Ed Stillman wciąż marzy o zajęciu posiadłości, więc wuj Gideon wprowadza radykalny system bezpieczeństwa – wykorzystuje nie tylko sterowane elektronicznie bramy oraz ogrodzenia pod napięciem, ale i wyjątkowo niebezpieczne stworzenia, takie jak mantykory czy bunyipy. Wszystkie te środki nie mogą jednak zapewnić ochrony przed zagrożeniami czyhającymi w domu. Złowieszcza pani Needle jest gotowa posłużyć się wszelkimi magicznymi sztuczkami, aby przejąć władzę nad Farmą. A kiedy w niejasnych okolicznościach znika sam wuj Gideon, sprawy przybierają jeszcze gorszy obrót...




